sobota, 15 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 50 "MACIE RĘCZNIKI?" + EPILOG Z PODZIĘKOWANIAMI

*KOLEJNY DZIEŃ*
    
  Dzień leniuchowania <3 Cały, piękny dzień całą rodzinka spędziliśmy na mieście <3 Graliśmy w piłkę w parku. Teraz Marco może dumnie i otwarcie mówić, że jego syn urodził się piłkarzem ;D
                                                               
*NOC*
   
Ja i Marco byliśmy w naszym ukochanym pomieszczeniu – sypialni ;D <333 *.* Leo spał.
    O 20:34 do drzwi ktoś zapukał.
- Nie otwieraj – poprosił Marco ponownie całując mnie <3
    Miałam tak zrobić, ale osoba dobijając a się do naszego domu była okropnie natrętna i uderzała w drzwi z całej siły -,- Zdecydowałam więc, że pójdę i otworzę. Może to coś ważnego? Ja i Marco w samych szlafrokach zeszliśmy na dół. Otworzyłam drzwi. No tego się nie spodziewałam! Na zewnątrz stali: Gabi i Mario oraz Cathy i Mats.
- Hej – powiedzieli.
- No hej, a co wy tu robicie? – spytałam zdziwiona.
- Właśnie? – wkurzony Marco założył rękę na rękę ;D
- Na naszej ulicy pękła jakaś tam rura i mamy małą powódź… - wyjaśnił Mats – możemy przenocować?
- Jasne! Wchodźcie ;3 – uśmiechnęłam się i wpuściłam przybyszów.
- Dziękujemy – powiedzieli.
- Nie ma za co ;)
- Jest… - burknął Marco pod nosem. Na szczęście nikt nie słyszał ;D Szturchnęłam go lekko ;)
- Zjecie coś? – spytałam.
- My sobie poradzimy – powiedziała Gabi.
- No to super. Rozgośćcie się i ogółem czujcie się, jak u siebie ;) Jakbyście czegoś potrzebowali to…
- Chodź już! – Marco zaciągnął mnie do sypialni.
   Tak wiec kontynuowaliśmy to, co zaczęliśmy ;D
  
*KILKADZIESIĄT MINUT PÓŹNIEJ*

- Macie ręczniki? – Hummels bez pukania wparował do pokoju!!! -,-
- Ej! – Marco i ja zakryliśmy się kołdrą.
- Puka się!!!
- Przepraszam, że popsułem wam łóżkową scenkę! – śmiał się -,- - To macie te ręczniki?
- Nie dość, że pozwoliliśmy wam zamieszkać u nas, to jeszcze nie łaska zapukać do naszego pokoju! – Marco kontynuował kłótnię z Matsem ;D
- Dobra, skończcie już, bo Leosia obudzicie… - powiedziałam.
- To, co z tymi ręcznikami? – Mats nie zapomniał po, co tu przyszedł…
- Zejdź na dół, a ja zaraz zejdę i wam dam – powiedziałam.
- Okej – wyszedł.
- Jaki bezczel! – narzekał Marco.
- Mógł chociaż zapukać…
- Naprawdę idziesz na dół? – pocałował mnie.
- Nie mam wyjścia ;(
- Kocham cię <3
- Ja ciebie też <3
   Założyłam szlafrok. Podeszłam do łóżeczka małego. Pocałowałam i jego i Marco no i poszłam na dół. Dałam im te ręczniki -,- Zostałam jeszcze chwilę na dole i pogadałam z dziewczynami. Około 1:00 rano poszłam do mojego mężusiaaa <333 *.*
     EPILOG

- Leo zobacz! Wiewiórka! – Marco pokazał naszemu synkowi zwierzaczka.
- Tatusiu! Nic nie widzę! Podnieś mnie! – poprosił nasz mały urwis *.*
- Chodź kochanie *.* - wziął go na ręce.
- Mamusiu! Widzisz? Weszła do swojego domku! – Leo zwrócił się do mnie.
- Tak słoneczko – widzę – pocałowałam go.
- Marco trzymając Leosia popatrzył na mnie z uśmiechem.
- Kocham cię – powiedział – niczego więcej nie pragnę tylko Ciebie <3 – pocałowaliśmy się.
- Tatusiu! Zapomniałeś o mnie?
- Nie kochanie :) O Tobie nigdy nie zapomnę ;*
- A ty mamusiu? – wyciągnął do mnie rączki.
- Nie kochałabym mojej małej przylepki? <3 – ja pocałowałam Leosia w jeden policzek, a Marco w drugi *.*
- Kochanie, a mi dasz buzi? – spytał mnie Marco *.*
- Zawsze i wszędzie ;3 – zaczęliśmy się namiętnie całować ;***
   Po kilkuminutowym okazywaniu uczuć, powróciliśmy na ziemię i zajęliśmy się naszym synkiem *.*
- Chłopaki! Uśmiech! – powiedziałam robiąc im zdjęcie.


- Nie oddałabym was nikomu – przytuliłam ich.
- Kocham was – powiedział Marco całując Leosia w czółko, a następnie mnie w usta ;3
- Ja was też! – powiedział Leo – Tato! Obiecałeś mi coś!
- Co ci obiecałem skarbie?
- Że pójdziemy do cyrku i pojeżdżę na lamie!
   Tak – miłość do lam przechodzi z pokolenia na pokolenie xD
- Obietnic się nie łamie Misiu – zaśmiałam się całując Marco.
- Dobrze. Pójdziemy do cyrku jeszcze dziś – uśmiechnął się Marco.
- Mamusiu! Mamusiu! Słyszałaś? Pójdziemy do cyrku!
- Cieszę się – pocałowałam Leosia ;3
- Chodźcie – powiedział Marco.
   Tak – poszliśmy do cyrku :D Leo w środku, ja z prawej strony,  a Marco z lewej. Trzymaliśmy naszą pociechę za rączki całując się co chwilę <3 Kocham moich chłopaków!


                KONIEC ;(
--------------------------------------------------
Hej ;( Czemu jestem smutna? To koniec tego opowiadania ;( Bardzo trudno mi się z nim pożegnać :( To mój pierwszy blog. Pamiętam, jak go zaczynałam i strasznie bałam się, co pomyślą o nim inni :( Strasznie chciałabym Wam podziękować za to, że czytaliście mojego bloga ;* Najchętniej bym Was wszystkich teraz przytuliła <3 Jestem wdzięczna wszystkim czytającym, ale najbardziej tym, którzy nieustannie komentowali moje posty <3 Są to:
* Magy Reus
* WildChild09
* Lokaaa
* Gabi Reus
* Kamilaa Reus
* Meg Lewandowska
* All
ORAZ INNYM ♥ Jeszcze raz serdecznie Wam dziękuję i zapraszam an nowego bloga: http://marcoreusforever.blogspot.com/ Kocham Was i nigdy Was nie zapomnę <3 

piątek, 14 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 49 "TY MÓWISZ MUUUU IDIOTO!"

 *RANO*

- Karolinko? – Marco szepnął mi do ucha.
- Tak?
- Chodź – pójdziemy gdzieś we dwoje *.* - pocałował mnie i wplótł swoją dłoń w moją <3
- Gdzie? : )
- Przed siebie ;3
- Brzmi ciekawie – pocałowałam go ;*
   Wstałam i miałam w zamiarze się przebrać.
- Ale ja nie mogę – przestałam szperać w szafie.
- Czemu? – spytał Reus obejmując mnie od tyłu ;*
- Nie mam z kim Leosia zostawić…
- Załatwiłem to ;3 Robert Kuba i Łukasz zaraz tu będą <3
- Co? Mam zostawić moje dziecko z tymi cepami? O nie!
- No proszę cię! Nic mu się nie stanie! – patrzył mi głęboko w oczy <3
- No dobrze ;3 Ale chwileczkę… Jak to „będą tu zaraz”?
- Wiedziałem, że będziesz chciała gdzieś wyjść, więc załatwiłem to wcześniej ;)
- Podstępny jesteś – za to Cię kocham *.* - zaczęliśmy się całować ;*
   Ostatecznie ubrałam to:
Niedługo potem przyszli Kuba, Lewy i Łuki. Ja i Marco wyszliśmy <3
                                                 
*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*
                                                     
*W DOMU REUS’ÓW*

- Meeee! – Leo nieustannie płacze.
- Nie płacz malutki! Kuba?! I jak z tą herbatką?! – Łukasz kołysał dziecko na swoich kolanach.
- A – a – a! Leo mały! Od płaczu czerwony cały! – zaśpiewał Lewandowski nachylając się nad dzieckiem.
   Wtedy mały Leo Reus kopnął swojego wujka Roberta w oko ;D
- Ała!
- Hahaha! – Łukasz śmiał się razem z Leo ;)
- To nie jest śmieszne!
- Widzę lamę biegającą po drzewie stojącym na głowie niewidzialnej, różowej krowo – muchy! – do pokoju wszedł kołyszący się Kuba ;D
- Kuba! Wstydziłbyś się! Brałeś bez nas! – śmiał się Łukasz :D
- A ty coś wymyślił? – spytał Lewy.
- Herbatka koperkowa mu zaszkodziła! – Łukasz tarzał się ze śmiechu xD
   Tak też było… Jakub nawdychał się jakichś ziół w kuchni xD
                                                    
*KAROLINA REUS*

Po udanym spacerze z moim kochanym Marco <333 nadszedł czas, aby wrócić do domu. Otworzyliśmy drzwi i…
- Wujek Łukasz robi za lamę! – powiedział Robert.
- Ichaaa!
- Głupolu! Lama nie mówi „Ichaa”! – stwierdził Kuba.
- No a jak?! – spytał Piszczek.
- Muuuu!
- Taaa! Ty mówisz „Muuuu” idioto! – puknął Kubę w czoło xD
- Ja mówię, żeś największy dureń świata!
- No chyba ty!
- No chyba wiem!
- Bardzo się cieszę!
- Ja też!
- A wiecie, że amerykańscy naukowcy odkryli, że BOB to od tyłu BOB? – powiedział Lewy i nagle zapadła cisza xD
- Poprawka… To jest największy idiota świata! – zaśmiał się Łukasz ;D
- Popieram! – dołączył Łukasz xD
- Widzę, że fajnie się bawiliście – ja i Marco postanowiliśmy się ujawnić xD
- O! Siemkaa! – przywitali nas.
  Leo momentalnie wyciągnął rękę w naszą stronę.
- Nasz synek <3 – Marco się do nas przytulił ;3
- Dzięki chłopaki ;) – uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co!
- Sama przyjemność!
- Polecamy się na przyszłość!
- Tylko kupcie herbatkę koperkową i chowajcie ją przed Kubą – dodał Lewy, a ja i Marco nie zaczajając spojrzeliśmy an siebie xD

 --------------------------------------
Hej ;3 Przepraszam, że dziś taki krótki, ale podzieliłam dwa rozdziały na dwa, bowiem straaasznie nie chcę rozstawać się z tym blogiem ;( Jednak wszystko dobre, co się dobrze kończy ;( A więc jutro ostatni rozdział :( Zapraszam na nowego bloga + 1 rozdział (zaraz dodam ;D) http://marcoreusforever.blogspot.com/

KOMENTUJCIE ;3

czwartek, 13 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 48 "DAJNO MI TE WIDŁY!"

*MIESIĄC PÓŹNIEJ*
   
  Ja i Leo wyszliśmy już dawno ze szpitala ;) Mieszkamy całą rodzinką w Dortmundzie <3 Ja, mój narzeczony (Marco *.*) i Leo ;3
    Tej nocy długo nie pospałam -,- Mały darł się w niebo głosy! Co chwilę musiałam go uspokajać… Nie powiem – Marco też mi bardzo pomagał <3
     Leo śpi. Marco ogląda telewizję. Ja wzięłam kawę i szłam do salonu. Niestety łajzą się urodziłam i łajzą zostałam… Po drodze potknęłam się o miśka Leosia i kawa pofrunęła do góry ;D Gdzie poleciała?
- Aaaałłłł! – kulił się Marco.
- Przepraszam! – podeszłam do niego.
   Uświadomiłam sobie, że gorący płyn spoczął na Marco tam, gdzie słońce nie dochodzi xD
- Nie no spoko – zaciskał zęby z bólu – nie boli…
- Wybaczysz mi? – spojrzałam mu prosto w oczy z uśmiechem ;)
- Tobie zawsze – nagle wyzdrowiał i zaczęliśmy się gorąco całować <333
    Wiadomo, gdzie trafiliśmy ;D

*DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ*

- Tak!
- A więc ogłaszam Was mężem i żoną! Możecie się pocałować! ;3
  Jak ksiądz powiedział, tak tez zrobiliśmy <333 Tak! Dziś dzień naszego ślubu! *.* Po ślubie wszyscy nam gratulowali ;* Co z Leo? Ciocia Gabrysia (Również wyczekująca pociechy – Laura) zajęła się moim maluszkiem ;D NASZYM MALUSZKIEM *.* Dziś nic nie jest w sranie zepsuć mi humoru! Potem pojechaliśmy do lokalu. Tańczyliśmy, śpiewaliśmy, piliśmy i inne takie tam nasze wygłupy xD
    Kiedy było już tak około 5 nad ranem, całe towarzystwo dostało głupawki :D
- O! Bębny! Kiedyś uczyłem się na tym grać! – stwierdził Lewandowski – Kuba! Dajno mi te widły! – powiedział wskazując na widelec ;D
- Chodzi ci o te taczki? – spytał Błaszczykowski xD
- Jak zwał, tak zwał!
   Lewy zaczął „grać” na bębnach widło-taczkami ;D W pewnym momencie uderzył tak mocno, że środek bębna się przedziurawił! :D
- Ooł! E! Jakieś rozwalające się te bębny! Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał! – szybko zlazł ze sceny, żeby nie było na niego xD
   Potem Kuba, Łukasz, Mario, Marcel, Neven, Seven, Sebastian i Roman na czele z Lewym wspięli się na stół.
- Uwagaaa! – zaklaskał Lewy.
   Wszyscy goście (wraz ze mną i Marco – właśnie oderwaliśmy swoje usta od siebie ;D) spojrzeli na nich.
- Teraz zaśpiewamy piosenkę skierowaną do panny młodej!
- Braawoo! – wszyscy zachęcali ich brawami xD
  Lewandowski ze swoim chórkiem śpiewali do buta Juliana ;D
- Jesteś spalona! – Lewy.
- Mówię ci! – chórek xD
- Ej! Ja nie jestem spalony tylko ciemnoskóry! – powiedział Santana przechodząc obok „sceny” chłopaków xD
- Hahahaha! – parsknęliśmy śmiechem :D
   Nockaa poślubna *.* W przypadku moim i Marco została ona spędzona w luksusowym hotelu <3 Leo zajęli się rodzice Marco ;) Na drugi dzień poprawiny ;D Było równie śmiesznie, jak wczoraj ;D Kochane cepy *.* Kilka dni później ja i Marco wyjechaliśmy na podróż poślubną <3 Gdzie? Do Indii <3 Ta! A potem na Malediwy, a potem na wyspy Kanaryjskie xD I tak ogółem to powiem Wam, że za nic nie wymieniłabym tych dwóch tygodni *.* Teraz mam Marco tylko dla siebie <3 Jest moim mężem ;3 No, ale przyznam, że nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę mojego synka <3 Wtedy, kiedy wróciliśmy miał trzy miesiące i dwa tygodnie <3 Marco i ja kochamy tego słodkiego maluszka. Siebie oczywiście też kochamy <3 Wstając co dzień rano myślałam, co też tym razem moi chłopcy wymyślą xD <33 Kocham ich ;3
                                          
*DWA  MIESIĄCE PÓŹNIEJ*

*NOC*


Obudził mnie płacz pięciomiesięcznego Leosia <3 Wstałam i podeszłam do łóżeczka. Kiedy widzę jego uśmiech to robi mi się cieplutko na serduszku ;D <3
- Marco? – zwróciłam się do mojego, śpiącego ukochanego *.*
- Hm?
- Czy mógłbyś zapalić lampkę? – spytałam.
- Pewnie ;) – z zamkniętymi oczami wstał.
   Na ślepo szukał lampki xD Otworzył oczy.
- No! Czemu ta lampka nie chce się zapalić?! Karolinko! Pomóż!
- Poproś ją kochanie ;D – zażartowałam xD
- Proszę! Palampaj się lampko! :D
- Hahaha xD
   W końcu mu się udało. Podszedł do mnie i pocałował Leo, a potem namiętnie mnie <3
- Najlepsze zostawiłem na koniec *.* Kocham cię <3 – przytulił mnie ;3
- Też cię kocham ;*
- Meeee! – Leo zaczął płakać.
- Synu? Czy ty zawsze musisz psuć takie sytuacje ze swoją śliczną mamusią? ;3
- No dobra -,- Lecę na dół go nakarmić – westchnęłam.
- Połóż się i odpocznij <3 Ja to zrobię *.* - pocałował mnie *.*
- Dziękuję – odwzajemniłam gest <3
--------------------------------------------------------------
Do końca zostały dwa rozdziały ;( Trudno będzie mi się pożegnać z tym opowiadaniem! No, ale zaczęłam pisać nowe - http://marcoreusforever.blogspot.com/ Teraz pozwalam Wam dokonać wyboru - pierwszy rozdział chcecie dziś, czy jutro? Piszcie w komentarzach <3 Tym czasem zapraszam Was na prolog oraz opis głównych bohaterów (u góry, pod tytułem jest zakładka) Kocham Was ;3 Dziękuję za dotychczasowe komentarze <3

KOMENTUJCIE ♥

środa, 12 czerwca 2013

WAŻNE!!!

KOCHANI!

Założyłam nowego bloga z opowiadaniem <3 Na razie jest tylko prolog, ale obiecuję, że za kilka dni pojawi się pierwszy rozdział ;3 Po0 zakończeniu obecnego bloga :) ;( Obserwujcie i komentujcie :) LICZĘ NA WAS ♥

ROZDZIAŁ 47 "GDZIE TY TU TELEWIZOR WIDZISZ?!"

                                                             *MIESIĄC PÓŹNIEJ*
        
Kolejka w tym roku zaczęła się wyjątkowo późno… 20 września. Lewandowski na szczęście mógł już grać xD
         Dziś jest 15 listopad. Jestem w siódmym miesiącu ciąży. Łukasz już wrócił z treningu. Ewa i Oliwka poszły do Tiny Kehl.
- Karolina? – spytał.
- Co?
- Wiesz, że Marco zmienia klub? – spytał.
- Co?! – byłam w szoku.
- Jednak ci na nim zależy…
- Nie! Wiesz co?! Nie zależy mi na osobie, która jest ojcem mojego dziecka!
- Nie denerwuj się!
- Jaki to klub?!
- Wolfsburg…
- No czy jego pogrzało?! Do Wolfsburgu?! On nie może! Zmarnuje swój talent!
- To czemu z nim nie porozmawiasz? – spytał.
- Bo nie!
- Karolina zdenerwowałaś się. Lepiej idź się połóż, bo to może się źle skończyć.
   Poszłam na górę.

                                                         *ŁUKASZ PISZCZEK*

- Aaaaaaaaaaaaaaa! – usłyszałem pisk Karoliny.
- Karolina!
- Pomocy!!! – płakała.
   Szybko wszedłem na górę.
- Co się dzieje?!
- Boli mnie wszystko! – płakała.
- Jezu! Co ja mam robić?! Zaczyna się!!!
- Co?! Nie może! To dopiero siódmy miesiąc! ;(
- Żeby tu Ewka była! Jedziemy do szpitala! – wziąłem ją na ręce i zaniosłem do auta.
  Po drodze próbowałem się dodzwonić do Ewy, ale na nic… Dotarliśmy do szpitala. Ta cała akcja strasznie mi przypominała teledysk piosenki „Lullaby” Nickleback’a. Modliłem się tylko, aby zakończenie nie było takie, jak tam ;( Czekałem i czekałem, aż łaskawie jakiś lekarz powie mi, co się dzieje! 9 godzin później – 20:05 wyszedł lekarz.
- I jak? – spytałem.
- Gratuluję. Ma pan synka ;)
- Ale to nie mój syn! Ha! Wiedziałem, że chłopczyk! ;D
- Dziecko obecnie przebywa w inkubatorze. Matka jest wyczerpana. – poszedł.
   Zdecydowałem się zadzwonić do Marco.
- Halo? – odebrał.
- Gratuluję ;)
- Czego?
- Synka!
- Co powiedziałeś?!
- Karolina urodziła! ;)
- W siódmym miesiącu?! Co z nimi?!
- Dziecko przebywa w inkubatorze, a Karolina odpoczywa.
- Zrobiłbym wszystko, żeby teraz przy nich być <3
- To czemu nie przyjedziesz?
- A jak Karolina będzie zła?! Boję się!
- Przestań! To tak samo twoje dziecko, jak jej! Na pewno nie będzie zła!
  Marco się rozłączył. Zadzwoniłem jeszcze do Ewki i… wszystkich piłkarzy xD Zaraz wszyscy byli na miejscu xD Lewandowski, Błaszczykowski i Weidenfeller byli ubrani w różowe sukienki! ;D
- Co wam się stało?! – spytałem śmiejąc się ;D
   Oni jednak milczeli ;D Po chwili odezwał się Hummels, Götze i Shmelzer ;D
- Nie pochwalicie się? – śmiał się Mario.
- Nie! – Robert wywalił mu język ;D
- Przegrali w fifę! xD –śmiał się Mats.
- Co?! Graliście w fifę beze mnie?!
- Ciesz się! Bo ty zawsze jesteś z tymi cepami w drużynie! Przegrałbyś i musiałbyś się pokazać publicznie w słodziutkiej sukieneczce, prawda LOBELCIKU? – Marcel potarmosił policzek Lewemu ;D
- Puszczaj! – walnął go w rękę xD
   Usiedliśmy na poczekalni. Chwilę później przyjechał Marco.
- Co z nimi? – dołączył do nas.
- Bez zmian. Karolina śpi, a mały…
- Leo! – wtrąciła Ewa.
- Właśnie… Jest w inkubatorze – tłumaczyłem.
- Leo? Ładnie < 3

                                            *KOLEJNY DZIEŃ*
                                      *KAROLINA JANKOWSKA*


Odpoczywałam trzymając małego Leosia <3 Jest strasznie podobny do Marco. Po mnie ma tylko nos ;( Kiedy wpatrzyłam się w Leo ktoś się odezwał.
- Mogę?
- Tak – byłam przeszczęśliwa! To Marco *.*
   Spokojnie usiadł obok mnie. Patrzył na zmianę – na mnie i Leosia ;D
- Jak się czujesz? – spytał.
- Dobrze. Dziękuję – odpowiedziałam.
    To smutne, że kiedyś byliśmy dla siebie tak bliscy, a teraz ledwo co ze sobą rozmawiamy ;( Łączy nas tylko dziecko! ;c
- Przepraszam – odezwał się po chwili – nie byłem zazdrosny dlatego, że ci nie ufam. Bałem się, że cię stracę ;c
- Ja też przepraszam… - spojrzałam na niego.
- Za co?
- Za to, że odeszłam… Zamiast usiąść i porozmawiać, trzasnęłam drzwiami…
- To ja nawaliłem, bo pozwoliłem ci odejść.
   Patrzyliśmy na siebie. To słodkie, że on potrafi się przyznać do błędu <3
- Kocham cię < 3 – powiedzieliśmy równocześnie.
- Zawsze byliśmy tak zgrani ;) – powiedział, po czym  zaczęliśmy się całować <333
- Jak słodko *.* - za drzwiami było słychać głosy naszych przyjaciół ;D
  Tak! Wróciliśmy do siebie! Rozmawialiśmy długo.
- Zobacz – wskazałam na Leo – nosek ma po mnie, a całą resztę po tobie ;)
- Synek tatusia! Będziesz piłkarzem, tak? – złapał go za rączkę.
- Nie e! Będzie trzymany z dala od tych za drzwiami! – śmiałam się ;D
- Ty ich w ogóle wczoraj widziałaś? W sukienki byli ubrani! xD
- O Jezu! xD Ale nikt Lewego nie pobije… - powiedziałam.
- A to dla czemu?
- MISS ROBERTYNA LEWANDOWSKA fikła w szpilkach i sobie nogę skręciła! ;D
- Serio? Mi Lewy mówił, że podczas, gdy ratował kota sąsiadki na drzewie, strażak uderzył go drabiną i zleciał xD
- Hahaha! Ten to ma łeb ;D
- Mimo to go lubię ;D
- Ja też ;)
- Kocham cię <3 – powiedział i ponownie zaczął się dobierać do moich ust *.*
  Niedługo potem do sali weszli: Kuba, Robert, Ania, Agata, Ewa, Łukasz i Mario z Gabi < 3 Dziewczyny od razu dorwały się do Leosia. A Kuba, Lewy i Łukasz znaleźli sobie zajęcie…
- Patrzcie! Jaki fajny pilot! – powiedział Lewandowski podnosząc pilot z szafki należącej do jakiegoś starszego pana leżącego na łóżku obok.
- Jak sweet ^.^ - podeszli do niego Kuba i Łuki.
- Ciekawe do czego on służy… - zastanawiali się ;D
- A może do telewizora? – zarzucił Kuba.
- A gdzie ty tu telewizor widzisz cieciu? – Łukasz rozwiał jego nadzieję xD
- No wiesz… Ta nauka i w ogóle te rzeczy, które mnie kompletnie nie interesują, mogły wynaleźć niewidzialny telewizor!
- Ty to jesteś głupi, czy po prostu udajesz? – zaśmiał się Lewy ;D
- Wypróbujmy go – powiedział Łukasz.
   Kuba, Lewy, Łukasz przyciskali wszystkie przyciski…
- E! Nudne to! Nic nie zadziałało… - zrezygnowany Robert rzucił pilotem w okno ;D
- P-o-m-o-c-y – wykrztusił starszy pan z łóżka obok.
  Wszyscy na niego spojrzeliśmy. Co się okazało? Pilot do niewidzialnego telewizora służył tak naprawdę do regulacji łóżka ;D Biedny staruszek leżał zwinięty w kłębek ;D Późno w nocy wszyscy się rozeszli. Jedynie Marco czuwał nad nami calutką noc < 3 Tak się cieszę, że jesteśmy razem! Brakowało mi go strasznie. Tych jego oczu, tego charakteru, tego poczucia humoru! Po prostu jego całego *.*
-----------------------------------------------------------------------------
Siemka ;D Wiecie, że niedługo kończę? ;c Tak dokładnie to za 3 rozdziały ;( Oczywiście zaczęłam pisać już nowe opowiadanie ;D Jeszcze jedna sprawa... Czemu nie komentujecie? To straszną presję wywiera na osobie piszącej ;( Nie wiem, czy czytacie, czy nie ;( Nie chcę kończyć bloga z taką małą ilością wyświetleń, dlatego tez mam to Was prośbę ;3 Mogłybyście zareklamować mnie na Waszych blogach? <3 Jeśli tegi nie zrobicie to i tak Was będę kochać ;D ♥

wtorek, 11 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 46 "MISS ROBERTYNA LEWANDOWSKA"

                                *KOLEJNY DZIEŃ*

     
Samotność ;( Ewa i Łukasz mają dziś rodzinny dzionek, więc wyjechali gdzieś z Sarą. Na razie nie opuszczają jednak Niemiec, ponieważ powiedzieli mi, że do porodu nigdzie się stąd nie ruszają. A tak, to niemalże wszyscy wyjechali gdzieś na jakieś wakacje…
- Puk! Puk! – wlazł Lewy <3
- Sieem! – ucieszyłam się.
- Co tam? – spytał.
- Nuda… :/
- Zgadzam się…
- Gdzie Ania? – spytałam.
- W Polsce. Na zlocie KARATE KID! ;D
- Nie pojechałeś z nią?
- Nie. W Polsce są sami znajomi, więc nie można robić przypałów xD
- No tak ;D
       Pogadaliśmy chwilkę ;D
- Ej! Zróbmy przypał! – odezwał się.
- Gdzie? Nie mogę przecież wychodzić… -,-
- A czy ja mówię, że musimy to zrobić na mieście? ^.^ Do ogrodu chyba jeszcze możesz wychodzić! ;D
- Ej! To nie śmieszne! ;D
- Chodź!
   Wyszliśmy z domu do ogrodu. Lewy wrócił do domu. Przyszedł w szpilkach Ewy ;D
- Co ty czynisz?! ;D
- Miss Robertyna Lewandowska musi wygrać Top Model! ;D
- O LOL ;D – zrobiłam facepalm’a ;D
- Jakieś takie wysokie… - narzekał.
- Może dlatego, że mają 15 centymetrów?! xD
- Z matmy to ja tam nigdy dobry nie byłem xD
- Dżizys ;D I co ty teraz zamierzasz zrobić? – zaciekawiłam się ;D
- Będem siem uczył chodzić, jak modelka ;D
- Okej! To twój wybieg! – wskazałam na trawę ;D
- Spoko! Robertyna wpadnie wam w oko! xD
- Idź już ty Robertyno! xD
   Lewandowski śmiejąc się na przemian ze mną, podążał po swoim piękniusim wybiegu xD
- Prawda, że dobrze mi idzie? Robertyna na stówę wygra!
- No nie licząc tej gleby na fontannę, to nawet cool! xD – pochwaliłam go ;)
- Miss Robertyna Lewandowska wygrała…  Ała! Coś mi strzykło! – śmiejąc się walnął na trawę xD
- Co ci jest Robertyno? – podbiegłam do niego.
- Noga mi się skrzywiła xD – śmiał się.
- Debilu! Kostkę skręciłeś! – popatrzyłam na spuchniętą nogę Lewego o.O
- O! Jak fajnie! Zaraz! NIE WYGRAM TOP MODEL! ;(
- No, a mecze? Ciesz się, że kolejka się rozpoczyna dopiero za miesiąc!
- Jeej ^.^
  Jakimś cudem dotarliśmy do szpitala… Tak, jak myślałam – Lewy skręcił kostkę :/ Biedna Robertyna xD Stwierdziłam, że zadzwonię do Ani <3
- Hej – powiedziałam.
- No hej. Co tam? – usłyszałam jej głos.
- Jakby to powiedzieć… Robertyna skręciła kostkę xD
- Co?! Jak to?!
- Nie denerwuj się! To tylko małe skręcenie, a Lewy się nawet tym nie przejmuje…
- Kto się nim teraz zaopiekuje?! Przecież będę musiała wrócić do Niemiec!
- Nie Aniu… Robert ma przecież nas. Nie przejmuj się i wypoczywaj <3
- Dziękuje ;3
- Paaa <3
- Pa ;* Pozdrów Robertynę – cokolwiek to znaczy xD
- Hahahaha! Dowiesz się ;D – rozłączyłam się.
  Weszłam do Lewego.
- Jak się czujesz?
- Nie wygram top model!;(((
- Debil! ;D
- Wiem xD
- Potrzebujesz czegoś? – spytałam.
- Jak na razie to twojej obecności ;) – uśmiechnął się.
- Spoko ;)
  Porozmawialiśmy chwilkę. Lewandowski może wyjść dopiero za dwa dni ;(
- Jak już z nogą będzie wszystko dobrze, to wbijemy na plan top model xD
- Ta… A kto cie wpuści?
- Robertyny by nie wpuścili?!xD
- No tak, no tak ;D
- Ooł!
- Co? – zdziwiłam się.
- Szpilki Ewki są w ogrodzie ;D
- Na Robertnę nikt się nie złości ;D
- PIĘKNA ROBERTYNA, MĄDRA TO DZIEWCZYNA! ;D
- Lewy? To ty dziewczyną jesteś? – śmiałam się ;D
- Tylko to mi się zrymowało! – tłumaczył.
- Tak, tak xD Biedna Ania …
- Ani w to nie mieszaj! Ona nie może się dowiedzieć!
- Ups…
- Karolina?!
- Tak? – spytałam spokojnie.
-Powiedziałaś jej!
- Wcale nie!
- Wcale tak!
- No chyba cię bozia opuściła!
- No chyba cię coś boli!
- I tak by się dowiedziała!
- No wiem!
- To po co się awanturujesz?!
- Nie wiem!
- Hahahahaha! – parsknęliśmy śmiechem ;D
--------------------------
Hejka ;3 Masakra :/ Miałam dziś taki dziwny dzień w szkole, że szkoda gadać -,- Dlatego też utopiłam swe problemy w tym humorystycznym rozdziale ;D BYLE DO WAKACJI -,- Mam dość szkoły, tych wszystkich popraw i w ogóle to niektórych nauczycieli ;( Nie zanudzam Was moim życiorysem :D <3 Paa <3

KOMENTUJ ♥