sobota, 15 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 50 "MACIE RĘCZNIKI?" + EPILOG Z PODZIĘKOWANIAMI

*KOLEJNY DZIEŃ*
    
  Dzień leniuchowania <3 Cały, piękny dzień całą rodzinka spędziliśmy na mieście <3 Graliśmy w piłkę w parku. Teraz Marco może dumnie i otwarcie mówić, że jego syn urodził się piłkarzem ;D
                                                               
*NOC*
   
Ja i Marco byliśmy w naszym ukochanym pomieszczeniu – sypialni ;D <333 *.* Leo spał.
    O 20:34 do drzwi ktoś zapukał.
- Nie otwieraj – poprosił Marco ponownie całując mnie <3
    Miałam tak zrobić, ale osoba dobijając a się do naszego domu była okropnie natrętna i uderzała w drzwi z całej siły -,- Zdecydowałam więc, że pójdę i otworzę. Może to coś ważnego? Ja i Marco w samych szlafrokach zeszliśmy na dół. Otworzyłam drzwi. No tego się nie spodziewałam! Na zewnątrz stali: Gabi i Mario oraz Cathy i Mats.
- Hej – powiedzieli.
- No hej, a co wy tu robicie? – spytałam zdziwiona.
- Właśnie? – wkurzony Marco założył rękę na rękę ;D
- Na naszej ulicy pękła jakaś tam rura i mamy małą powódź… - wyjaśnił Mats – możemy przenocować?
- Jasne! Wchodźcie ;3 – uśmiechnęłam się i wpuściłam przybyszów.
- Dziękujemy – powiedzieli.
- Nie ma za co ;)
- Jest… - burknął Marco pod nosem. Na szczęście nikt nie słyszał ;D Szturchnęłam go lekko ;)
- Zjecie coś? – spytałam.
- My sobie poradzimy – powiedziała Gabi.
- No to super. Rozgośćcie się i ogółem czujcie się, jak u siebie ;) Jakbyście czegoś potrzebowali to…
- Chodź już! – Marco zaciągnął mnie do sypialni.
   Tak wiec kontynuowaliśmy to, co zaczęliśmy ;D
  
*KILKADZIESIĄT MINUT PÓŹNIEJ*

- Macie ręczniki? – Hummels bez pukania wparował do pokoju!!! -,-
- Ej! – Marco i ja zakryliśmy się kołdrą.
- Puka się!!!
- Przepraszam, że popsułem wam łóżkową scenkę! – śmiał się -,- - To macie te ręczniki?
- Nie dość, że pozwoliliśmy wam zamieszkać u nas, to jeszcze nie łaska zapukać do naszego pokoju! – Marco kontynuował kłótnię z Matsem ;D
- Dobra, skończcie już, bo Leosia obudzicie… - powiedziałam.
- To, co z tymi ręcznikami? – Mats nie zapomniał po, co tu przyszedł…
- Zejdź na dół, a ja zaraz zejdę i wam dam – powiedziałam.
- Okej – wyszedł.
- Jaki bezczel! – narzekał Marco.
- Mógł chociaż zapukać…
- Naprawdę idziesz na dół? – pocałował mnie.
- Nie mam wyjścia ;(
- Kocham cię <3
- Ja ciebie też <3
   Założyłam szlafrok. Podeszłam do łóżeczka małego. Pocałowałam i jego i Marco no i poszłam na dół. Dałam im te ręczniki -,- Zostałam jeszcze chwilę na dole i pogadałam z dziewczynami. Około 1:00 rano poszłam do mojego mężusiaaa <333 *.*
     EPILOG

- Leo zobacz! Wiewiórka! – Marco pokazał naszemu synkowi zwierzaczka.
- Tatusiu! Nic nie widzę! Podnieś mnie! – poprosił nasz mały urwis *.*
- Chodź kochanie *.* - wziął go na ręce.
- Mamusiu! Widzisz? Weszła do swojego domku! – Leo zwrócił się do mnie.
- Tak słoneczko – widzę – pocałowałam go.
- Marco trzymając Leosia popatrzył na mnie z uśmiechem.
- Kocham cię – powiedział – niczego więcej nie pragnę tylko Ciebie <3 – pocałowaliśmy się.
- Tatusiu! Zapomniałeś o mnie?
- Nie kochanie :) O Tobie nigdy nie zapomnę ;*
- A ty mamusiu? – wyciągnął do mnie rączki.
- Nie kochałabym mojej małej przylepki? <3 – ja pocałowałam Leosia w jeden policzek, a Marco w drugi *.*
- Kochanie, a mi dasz buzi? – spytał mnie Marco *.*
- Zawsze i wszędzie ;3 – zaczęliśmy się namiętnie całować ;***
   Po kilkuminutowym okazywaniu uczuć, powróciliśmy na ziemię i zajęliśmy się naszym synkiem *.*
- Chłopaki! Uśmiech! – powiedziałam robiąc im zdjęcie.


- Nie oddałabym was nikomu – przytuliłam ich.
- Kocham was – powiedział Marco całując Leosia w czółko, a następnie mnie w usta ;3
- Ja was też! – powiedział Leo – Tato! Obiecałeś mi coś!
- Co ci obiecałem skarbie?
- Że pójdziemy do cyrku i pojeżdżę na lamie!
   Tak – miłość do lam przechodzi z pokolenia na pokolenie xD
- Obietnic się nie łamie Misiu – zaśmiałam się całując Marco.
- Dobrze. Pójdziemy do cyrku jeszcze dziś – uśmiechnął się Marco.
- Mamusiu! Mamusiu! Słyszałaś? Pójdziemy do cyrku!
- Cieszę się – pocałowałam Leosia ;3
- Chodźcie – powiedział Marco.
   Tak – poszliśmy do cyrku :D Leo w środku, ja z prawej strony,  a Marco z lewej. Trzymaliśmy naszą pociechę za rączki całując się co chwilę <3 Kocham moich chłopaków!


                KONIEC ;(
--------------------------------------------------
Hej ;( Czemu jestem smutna? To koniec tego opowiadania ;( Bardzo trudno mi się z nim pożegnać :( To mój pierwszy blog. Pamiętam, jak go zaczynałam i strasznie bałam się, co pomyślą o nim inni :( Strasznie chciałabym Wam podziękować za to, że czytaliście mojego bloga ;* Najchętniej bym Was wszystkich teraz przytuliła <3 Jestem wdzięczna wszystkim czytającym, ale najbardziej tym, którzy nieustannie komentowali moje posty <3 Są to:
* Magy Reus
* WildChild09
* Lokaaa
* Gabi Reus
* Kamilaa Reus
* Meg Lewandowska
* All
ORAZ INNYM ♥ Jeszcze raz serdecznie Wam dziękuję i zapraszam an nowego bloga: http://marcoreusforever.blogspot.com/ Kocham Was i nigdy Was nie zapomnę <3 

piątek, 14 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 49 "TY MÓWISZ MUUUU IDIOTO!"

 *RANO*

- Karolinko? – Marco szepnął mi do ucha.
- Tak?
- Chodź – pójdziemy gdzieś we dwoje *.* - pocałował mnie i wplótł swoją dłoń w moją <3
- Gdzie? : )
- Przed siebie ;3
- Brzmi ciekawie – pocałowałam go ;*
   Wstałam i miałam w zamiarze się przebrać.
- Ale ja nie mogę – przestałam szperać w szafie.
- Czemu? – spytał Reus obejmując mnie od tyłu ;*
- Nie mam z kim Leosia zostawić…
- Załatwiłem to ;3 Robert Kuba i Łukasz zaraz tu będą <3
- Co? Mam zostawić moje dziecko z tymi cepami? O nie!
- No proszę cię! Nic mu się nie stanie! – patrzył mi głęboko w oczy <3
- No dobrze ;3 Ale chwileczkę… Jak to „będą tu zaraz”?
- Wiedziałem, że będziesz chciała gdzieś wyjść, więc załatwiłem to wcześniej ;)
- Podstępny jesteś – za to Cię kocham *.* - zaczęliśmy się całować ;*
   Ostatecznie ubrałam to:
Niedługo potem przyszli Kuba, Lewy i Łuki. Ja i Marco wyszliśmy <3
                                                 
*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*
                                                     
*W DOMU REUS’ÓW*

- Meeee! – Leo nieustannie płacze.
- Nie płacz malutki! Kuba?! I jak z tą herbatką?! – Łukasz kołysał dziecko na swoich kolanach.
- A – a – a! Leo mały! Od płaczu czerwony cały! – zaśpiewał Lewandowski nachylając się nad dzieckiem.
   Wtedy mały Leo Reus kopnął swojego wujka Roberta w oko ;D
- Ała!
- Hahaha! – Łukasz śmiał się razem z Leo ;)
- To nie jest śmieszne!
- Widzę lamę biegającą po drzewie stojącym na głowie niewidzialnej, różowej krowo – muchy! – do pokoju wszedł kołyszący się Kuba ;D
- Kuba! Wstydziłbyś się! Brałeś bez nas! – śmiał się Łukasz :D
- A ty coś wymyślił? – spytał Lewy.
- Herbatka koperkowa mu zaszkodziła! – Łukasz tarzał się ze śmiechu xD
   Tak też było… Jakub nawdychał się jakichś ziół w kuchni xD
                                                    
*KAROLINA REUS*

Po udanym spacerze z moim kochanym Marco <333 nadszedł czas, aby wrócić do domu. Otworzyliśmy drzwi i…
- Wujek Łukasz robi za lamę! – powiedział Robert.
- Ichaaa!
- Głupolu! Lama nie mówi „Ichaa”! – stwierdził Kuba.
- No a jak?! – spytał Piszczek.
- Muuuu!
- Taaa! Ty mówisz „Muuuu” idioto! – puknął Kubę w czoło xD
- Ja mówię, żeś największy dureń świata!
- No chyba ty!
- No chyba wiem!
- Bardzo się cieszę!
- Ja też!
- A wiecie, że amerykańscy naukowcy odkryli, że BOB to od tyłu BOB? – powiedział Lewy i nagle zapadła cisza xD
- Poprawka… To jest największy idiota świata! – zaśmiał się Łukasz ;D
- Popieram! – dołączył Łukasz xD
- Widzę, że fajnie się bawiliście – ja i Marco postanowiliśmy się ujawnić xD
- O! Siemkaa! – przywitali nas.
  Leo momentalnie wyciągnął rękę w naszą stronę.
- Nasz synek <3 – Marco się do nas przytulił ;3
- Dzięki chłopaki ;) – uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co!
- Sama przyjemność!
- Polecamy się na przyszłość!
- Tylko kupcie herbatkę koperkową i chowajcie ją przed Kubą – dodał Lewy, a ja i Marco nie zaczajając spojrzeliśmy an siebie xD

 --------------------------------------
Hej ;3 Przepraszam, że dziś taki krótki, ale podzieliłam dwa rozdziały na dwa, bowiem straaasznie nie chcę rozstawać się z tym blogiem ;( Jednak wszystko dobre, co się dobrze kończy ;( A więc jutro ostatni rozdział :( Zapraszam na nowego bloga + 1 rozdział (zaraz dodam ;D) http://marcoreusforever.blogspot.com/

KOMENTUJCIE ;3

czwartek, 13 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 48 "DAJNO MI TE WIDŁY!"

*MIESIĄC PÓŹNIEJ*
   
  Ja i Leo wyszliśmy już dawno ze szpitala ;) Mieszkamy całą rodzinką w Dortmundzie <3 Ja, mój narzeczony (Marco *.*) i Leo ;3
    Tej nocy długo nie pospałam -,- Mały darł się w niebo głosy! Co chwilę musiałam go uspokajać… Nie powiem – Marco też mi bardzo pomagał <3
     Leo śpi. Marco ogląda telewizję. Ja wzięłam kawę i szłam do salonu. Niestety łajzą się urodziłam i łajzą zostałam… Po drodze potknęłam się o miśka Leosia i kawa pofrunęła do góry ;D Gdzie poleciała?
- Aaaałłłł! – kulił się Marco.
- Przepraszam! – podeszłam do niego.
   Uświadomiłam sobie, że gorący płyn spoczął na Marco tam, gdzie słońce nie dochodzi xD
- Nie no spoko – zaciskał zęby z bólu – nie boli…
- Wybaczysz mi? – spojrzałam mu prosto w oczy z uśmiechem ;)
- Tobie zawsze – nagle wyzdrowiał i zaczęliśmy się gorąco całować <333
    Wiadomo, gdzie trafiliśmy ;D

*DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ*

- Tak!
- A więc ogłaszam Was mężem i żoną! Możecie się pocałować! ;3
  Jak ksiądz powiedział, tak tez zrobiliśmy <333 Tak! Dziś dzień naszego ślubu! *.* Po ślubie wszyscy nam gratulowali ;* Co z Leo? Ciocia Gabrysia (Również wyczekująca pociechy – Laura) zajęła się moim maluszkiem ;D NASZYM MALUSZKIEM *.* Dziś nic nie jest w sranie zepsuć mi humoru! Potem pojechaliśmy do lokalu. Tańczyliśmy, śpiewaliśmy, piliśmy i inne takie tam nasze wygłupy xD
    Kiedy było już tak około 5 nad ranem, całe towarzystwo dostało głupawki :D
- O! Bębny! Kiedyś uczyłem się na tym grać! – stwierdził Lewandowski – Kuba! Dajno mi te widły! – powiedział wskazując na widelec ;D
- Chodzi ci o te taczki? – spytał Błaszczykowski xD
- Jak zwał, tak zwał!
   Lewy zaczął „grać” na bębnach widło-taczkami ;D W pewnym momencie uderzył tak mocno, że środek bębna się przedziurawił! :D
- Ooł! E! Jakieś rozwalające się te bębny! Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał! – szybko zlazł ze sceny, żeby nie było na niego xD
   Potem Kuba, Łukasz, Mario, Marcel, Neven, Seven, Sebastian i Roman na czele z Lewym wspięli się na stół.
- Uwagaaa! – zaklaskał Lewy.
   Wszyscy goście (wraz ze mną i Marco – właśnie oderwaliśmy swoje usta od siebie ;D) spojrzeli na nich.
- Teraz zaśpiewamy piosenkę skierowaną do panny młodej!
- Braawoo! – wszyscy zachęcali ich brawami xD
  Lewandowski ze swoim chórkiem śpiewali do buta Juliana ;D
- Jesteś spalona! – Lewy.
- Mówię ci! – chórek xD
- Ej! Ja nie jestem spalony tylko ciemnoskóry! – powiedział Santana przechodząc obok „sceny” chłopaków xD
- Hahahaha! – parsknęliśmy śmiechem :D
   Nockaa poślubna *.* W przypadku moim i Marco została ona spędzona w luksusowym hotelu <3 Leo zajęli się rodzice Marco ;) Na drugi dzień poprawiny ;D Było równie śmiesznie, jak wczoraj ;D Kochane cepy *.* Kilka dni później ja i Marco wyjechaliśmy na podróż poślubną <3 Gdzie? Do Indii <3 Ta! A potem na Malediwy, a potem na wyspy Kanaryjskie xD I tak ogółem to powiem Wam, że za nic nie wymieniłabym tych dwóch tygodni *.* Teraz mam Marco tylko dla siebie <3 Jest moim mężem ;3 No, ale przyznam, że nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę mojego synka <3 Wtedy, kiedy wróciliśmy miał trzy miesiące i dwa tygodnie <3 Marco i ja kochamy tego słodkiego maluszka. Siebie oczywiście też kochamy <3 Wstając co dzień rano myślałam, co też tym razem moi chłopcy wymyślą xD <33 Kocham ich ;3
                                          
*DWA  MIESIĄCE PÓŹNIEJ*

*NOC*


Obudził mnie płacz pięciomiesięcznego Leosia <3 Wstałam i podeszłam do łóżeczka. Kiedy widzę jego uśmiech to robi mi się cieplutko na serduszku ;D <3
- Marco? – zwróciłam się do mojego, śpiącego ukochanego *.*
- Hm?
- Czy mógłbyś zapalić lampkę? – spytałam.
- Pewnie ;) – z zamkniętymi oczami wstał.
   Na ślepo szukał lampki xD Otworzył oczy.
- No! Czemu ta lampka nie chce się zapalić?! Karolinko! Pomóż!
- Poproś ją kochanie ;D – zażartowałam xD
- Proszę! Palampaj się lampko! :D
- Hahaha xD
   W końcu mu się udało. Podszedł do mnie i pocałował Leo, a potem namiętnie mnie <3
- Najlepsze zostawiłem na koniec *.* Kocham cię <3 – przytulił mnie ;3
- Też cię kocham ;*
- Meeee! – Leo zaczął płakać.
- Synu? Czy ty zawsze musisz psuć takie sytuacje ze swoją śliczną mamusią? ;3
- No dobra -,- Lecę na dół go nakarmić – westchnęłam.
- Połóż się i odpocznij <3 Ja to zrobię *.* - pocałował mnie *.*
- Dziękuję – odwzajemniłam gest <3
--------------------------------------------------------------
Do końca zostały dwa rozdziały ;( Trudno będzie mi się pożegnać z tym opowiadaniem! No, ale zaczęłam pisać nowe - http://marcoreusforever.blogspot.com/ Teraz pozwalam Wam dokonać wyboru - pierwszy rozdział chcecie dziś, czy jutro? Piszcie w komentarzach <3 Tym czasem zapraszam Was na prolog oraz opis głównych bohaterów (u góry, pod tytułem jest zakładka) Kocham Was ;3 Dziękuję za dotychczasowe komentarze <3

KOMENTUJCIE ♥

środa, 12 czerwca 2013

WAŻNE!!!

KOCHANI!

Założyłam nowego bloga z opowiadaniem <3 Na razie jest tylko prolog, ale obiecuję, że za kilka dni pojawi się pierwszy rozdział ;3 Po0 zakończeniu obecnego bloga :) ;( Obserwujcie i komentujcie :) LICZĘ NA WAS ♥

ROZDZIAŁ 47 "GDZIE TY TU TELEWIZOR WIDZISZ?!"

                                                             *MIESIĄC PÓŹNIEJ*
        
Kolejka w tym roku zaczęła się wyjątkowo późno… 20 września. Lewandowski na szczęście mógł już grać xD
         Dziś jest 15 listopad. Jestem w siódmym miesiącu ciąży. Łukasz już wrócił z treningu. Ewa i Oliwka poszły do Tiny Kehl.
- Karolina? – spytał.
- Co?
- Wiesz, że Marco zmienia klub? – spytał.
- Co?! – byłam w szoku.
- Jednak ci na nim zależy…
- Nie! Wiesz co?! Nie zależy mi na osobie, która jest ojcem mojego dziecka!
- Nie denerwuj się!
- Jaki to klub?!
- Wolfsburg…
- No czy jego pogrzało?! Do Wolfsburgu?! On nie może! Zmarnuje swój talent!
- To czemu z nim nie porozmawiasz? – spytał.
- Bo nie!
- Karolina zdenerwowałaś się. Lepiej idź się połóż, bo to może się źle skończyć.
   Poszłam na górę.

                                                         *ŁUKASZ PISZCZEK*

- Aaaaaaaaaaaaaaa! – usłyszałem pisk Karoliny.
- Karolina!
- Pomocy!!! – płakała.
   Szybko wszedłem na górę.
- Co się dzieje?!
- Boli mnie wszystko! – płakała.
- Jezu! Co ja mam robić?! Zaczyna się!!!
- Co?! Nie może! To dopiero siódmy miesiąc! ;(
- Żeby tu Ewka była! Jedziemy do szpitala! – wziąłem ją na ręce i zaniosłem do auta.
  Po drodze próbowałem się dodzwonić do Ewy, ale na nic… Dotarliśmy do szpitala. Ta cała akcja strasznie mi przypominała teledysk piosenki „Lullaby” Nickleback’a. Modliłem się tylko, aby zakończenie nie było takie, jak tam ;( Czekałem i czekałem, aż łaskawie jakiś lekarz powie mi, co się dzieje! 9 godzin później – 20:05 wyszedł lekarz.
- I jak? – spytałem.
- Gratuluję. Ma pan synka ;)
- Ale to nie mój syn! Ha! Wiedziałem, że chłopczyk! ;D
- Dziecko obecnie przebywa w inkubatorze. Matka jest wyczerpana. – poszedł.
   Zdecydowałem się zadzwonić do Marco.
- Halo? – odebrał.
- Gratuluję ;)
- Czego?
- Synka!
- Co powiedziałeś?!
- Karolina urodziła! ;)
- W siódmym miesiącu?! Co z nimi?!
- Dziecko przebywa w inkubatorze, a Karolina odpoczywa.
- Zrobiłbym wszystko, żeby teraz przy nich być <3
- To czemu nie przyjedziesz?
- A jak Karolina będzie zła?! Boję się!
- Przestań! To tak samo twoje dziecko, jak jej! Na pewno nie będzie zła!
  Marco się rozłączył. Zadzwoniłem jeszcze do Ewki i… wszystkich piłkarzy xD Zaraz wszyscy byli na miejscu xD Lewandowski, Błaszczykowski i Weidenfeller byli ubrani w różowe sukienki! ;D
- Co wam się stało?! – spytałem śmiejąc się ;D
   Oni jednak milczeli ;D Po chwili odezwał się Hummels, Götze i Shmelzer ;D
- Nie pochwalicie się? – śmiał się Mario.
- Nie! – Robert wywalił mu język ;D
- Przegrali w fifę! xD –śmiał się Mats.
- Co?! Graliście w fifę beze mnie?!
- Ciesz się! Bo ty zawsze jesteś z tymi cepami w drużynie! Przegrałbyś i musiałbyś się pokazać publicznie w słodziutkiej sukieneczce, prawda LOBELCIKU? – Marcel potarmosił policzek Lewemu ;D
- Puszczaj! – walnął go w rękę xD
   Usiedliśmy na poczekalni. Chwilę później przyjechał Marco.
- Co z nimi? – dołączył do nas.
- Bez zmian. Karolina śpi, a mały…
- Leo! – wtrąciła Ewa.
- Właśnie… Jest w inkubatorze – tłumaczyłem.
- Leo? Ładnie < 3

                                            *KOLEJNY DZIEŃ*
                                      *KAROLINA JANKOWSKA*


Odpoczywałam trzymając małego Leosia <3 Jest strasznie podobny do Marco. Po mnie ma tylko nos ;( Kiedy wpatrzyłam się w Leo ktoś się odezwał.
- Mogę?
- Tak – byłam przeszczęśliwa! To Marco *.*
   Spokojnie usiadł obok mnie. Patrzył na zmianę – na mnie i Leosia ;D
- Jak się czujesz? – spytał.
- Dobrze. Dziękuję – odpowiedziałam.
    To smutne, że kiedyś byliśmy dla siebie tak bliscy, a teraz ledwo co ze sobą rozmawiamy ;( Łączy nas tylko dziecko! ;c
- Przepraszam – odezwał się po chwili – nie byłem zazdrosny dlatego, że ci nie ufam. Bałem się, że cię stracę ;c
- Ja też przepraszam… - spojrzałam na niego.
- Za co?
- Za to, że odeszłam… Zamiast usiąść i porozmawiać, trzasnęłam drzwiami…
- To ja nawaliłem, bo pozwoliłem ci odejść.
   Patrzyliśmy na siebie. To słodkie, że on potrafi się przyznać do błędu <3
- Kocham cię < 3 – powiedzieliśmy równocześnie.
- Zawsze byliśmy tak zgrani ;) – powiedział, po czym  zaczęliśmy się całować <333
- Jak słodko *.* - za drzwiami było słychać głosy naszych przyjaciół ;D
  Tak! Wróciliśmy do siebie! Rozmawialiśmy długo.
- Zobacz – wskazałam na Leo – nosek ma po mnie, a całą resztę po tobie ;)
- Synek tatusia! Będziesz piłkarzem, tak? – złapał go za rączkę.
- Nie e! Będzie trzymany z dala od tych za drzwiami! – śmiałam się ;D
- Ty ich w ogóle wczoraj widziałaś? W sukienki byli ubrani! xD
- O Jezu! xD Ale nikt Lewego nie pobije… - powiedziałam.
- A to dla czemu?
- MISS ROBERTYNA LEWANDOWSKA fikła w szpilkach i sobie nogę skręciła! ;D
- Serio? Mi Lewy mówił, że podczas, gdy ratował kota sąsiadki na drzewie, strażak uderzył go drabiną i zleciał xD
- Hahaha! Ten to ma łeb ;D
- Mimo to go lubię ;D
- Ja też ;)
- Kocham cię <3 – powiedział i ponownie zaczął się dobierać do moich ust *.*
  Niedługo potem do sali weszli: Kuba, Robert, Ania, Agata, Ewa, Łukasz i Mario z Gabi < 3 Dziewczyny od razu dorwały się do Leosia. A Kuba, Lewy i Łukasz znaleźli sobie zajęcie…
- Patrzcie! Jaki fajny pilot! – powiedział Lewandowski podnosząc pilot z szafki należącej do jakiegoś starszego pana leżącego na łóżku obok.
- Jak sweet ^.^ - podeszli do niego Kuba i Łuki.
- Ciekawe do czego on służy… - zastanawiali się ;D
- A może do telewizora? – zarzucił Kuba.
- A gdzie ty tu telewizor widzisz cieciu? – Łukasz rozwiał jego nadzieję xD
- No wiesz… Ta nauka i w ogóle te rzeczy, które mnie kompletnie nie interesują, mogły wynaleźć niewidzialny telewizor!
- Ty to jesteś głupi, czy po prostu udajesz? – zaśmiał się Lewy ;D
- Wypróbujmy go – powiedział Łukasz.
   Kuba, Lewy, Łukasz przyciskali wszystkie przyciski…
- E! Nudne to! Nic nie zadziałało… - zrezygnowany Robert rzucił pilotem w okno ;D
- P-o-m-o-c-y – wykrztusił starszy pan z łóżka obok.
  Wszyscy na niego spojrzeliśmy. Co się okazało? Pilot do niewidzialnego telewizora służył tak naprawdę do regulacji łóżka ;D Biedny staruszek leżał zwinięty w kłębek ;D Późno w nocy wszyscy się rozeszli. Jedynie Marco czuwał nad nami calutką noc < 3 Tak się cieszę, że jesteśmy razem! Brakowało mi go strasznie. Tych jego oczu, tego charakteru, tego poczucia humoru! Po prostu jego całego *.*
-----------------------------------------------------------------------------
Siemka ;D Wiecie, że niedługo kończę? ;c Tak dokładnie to za 3 rozdziały ;( Oczywiście zaczęłam pisać już nowe opowiadanie ;D Jeszcze jedna sprawa... Czemu nie komentujecie? To straszną presję wywiera na osobie piszącej ;( Nie wiem, czy czytacie, czy nie ;( Nie chcę kończyć bloga z taką małą ilością wyświetleń, dlatego tez mam to Was prośbę ;3 Mogłybyście zareklamować mnie na Waszych blogach? <3 Jeśli tegi nie zrobicie to i tak Was będę kochać ;D ♥

wtorek, 11 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 46 "MISS ROBERTYNA LEWANDOWSKA"

                                *KOLEJNY DZIEŃ*

     
Samotność ;( Ewa i Łukasz mają dziś rodzinny dzionek, więc wyjechali gdzieś z Sarą. Na razie nie opuszczają jednak Niemiec, ponieważ powiedzieli mi, że do porodu nigdzie się stąd nie ruszają. A tak, to niemalże wszyscy wyjechali gdzieś na jakieś wakacje…
- Puk! Puk! – wlazł Lewy <3
- Sieem! – ucieszyłam się.
- Co tam? – spytał.
- Nuda… :/
- Zgadzam się…
- Gdzie Ania? – spytałam.
- W Polsce. Na zlocie KARATE KID! ;D
- Nie pojechałeś z nią?
- Nie. W Polsce są sami znajomi, więc nie można robić przypałów xD
- No tak ;D
       Pogadaliśmy chwilkę ;D
- Ej! Zróbmy przypał! – odezwał się.
- Gdzie? Nie mogę przecież wychodzić… -,-
- A czy ja mówię, że musimy to zrobić na mieście? ^.^ Do ogrodu chyba jeszcze możesz wychodzić! ;D
- Ej! To nie śmieszne! ;D
- Chodź!
   Wyszliśmy z domu do ogrodu. Lewy wrócił do domu. Przyszedł w szpilkach Ewy ;D
- Co ty czynisz?! ;D
- Miss Robertyna Lewandowska musi wygrać Top Model! ;D
- O LOL ;D – zrobiłam facepalm’a ;D
- Jakieś takie wysokie… - narzekał.
- Może dlatego, że mają 15 centymetrów?! xD
- Z matmy to ja tam nigdy dobry nie byłem xD
- Dżizys ;D I co ty teraz zamierzasz zrobić? – zaciekawiłam się ;D
- Będem siem uczył chodzić, jak modelka ;D
- Okej! To twój wybieg! – wskazałam na trawę ;D
- Spoko! Robertyna wpadnie wam w oko! xD
- Idź już ty Robertyno! xD
   Lewandowski śmiejąc się na przemian ze mną, podążał po swoim piękniusim wybiegu xD
- Prawda, że dobrze mi idzie? Robertyna na stówę wygra!
- No nie licząc tej gleby na fontannę, to nawet cool! xD – pochwaliłam go ;)
- Miss Robertyna Lewandowska wygrała…  Ała! Coś mi strzykło! – śmiejąc się walnął na trawę xD
- Co ci jest Robertyno? – podbiegłam do niego.
- Noga mi się skrzywiła xD – śmiał się.
- Debilu! Kostkę skręciłeś! – popatrzyłam na spuchniętą nogę Lewego o.O
- O! Jak fajnie! Zaraz! NIE WYGRAM TOP MODEL! ;(
- No, a mecze? Ciesz się, że kolejka się rozpoczyna dopiero za miesiąc!
- Jeej ^.^
  Jakimś cudem dotarliśmy do szpitala… Tak, jak myślałam – Lewy skręcił kostkę :/ Biedna Robertyna xD Stwierdziłam, że zadzwonię do Ani <3
- Hej – powiedziałam.
- No hej. Co tam? – usłyszałam jej głos.
- Jakby to powiedzieć… Robertyna skręciła kostkę xD
- Co?! Jak to?!
- Nie denerwuj się! To tylko małe skręcenie, a Lewy się nawet tym nie przejmuje…
- Kto się nim teraz zaopiekuje?! Przecież będę musiała wrócić do Niemiec!
- Nie Aniu… Robert ma przecież nas. Nie przejmuj się i wypoczywaj <3
- Dziękuje ;3
- Paaa <3
- Pa ;* Pozdrów Robertynę – cokolwiek to znaczy xD
- Hahahaha! Dowiesz się ;D – rozłączyłam się.
  Weszłam do Lewego.
- Jak się czujesz?
- Nie wygram top model!;(((
- Debil! ;D
- Wiem xD
- Potrzebujesz czegoś? – spytałam.
- Jak na razie to twojej obecności ;) – uśmiechnął się.
- Spoko ;)
  Porozmawialiśmy chwilkę. Lewandowski może wyjść dopiero za dwa dni ;(
- Jak już z nogą będzie wszystko dobrze, to wbijemy na plan top model xD
- Ta… A kto cie wpuści?
- Robertyny by nie wpuścili?!xD
- No tak, no tak ;D
- Ooł!
- Co? – zdziwiłam się.
- Szpilki Ewki są w ogrodzie ;D
- Na Robertnę nikt się nie złości ;D
- PIĘKNA ROBERTYNA, MĄDRA TO DZIEWCZYNA! ;D
- Lewy? To ty dziewczyną jesteś? – śmiałam się ;D
- Tylko to mi się zrymowało! – tłumaczył.
- Tak, tak xD Biedna Ania …
- Ani w to nie mieszaj! Ona nie może się dowiedzieć!
- Ups…
- Karolina?!
- Tak? – spytałam spokojnie.
-Powiedziałaś jej!
- Wcale nie!
- Wcale tak!
- No chyba cię bozia opuściła!
- No chyba cię coś boli!
- I tak by się dowiedziała!
- No wiem!
- To po co się awanturujesz?!
- Nie wiem!
- Hahahahaha! – parsknęliśmy śmiechem ;D
--------------------------
Hejka ;3 Masakra :/ Miałam dziś taki dziwny dzień w szkole, że szkoda gadać -,- Dlatego też utopiłam swe problemy w tym humorystycznym rozdziale ;D BYLE DO WAKACJI -,- Mam dość szkoły, tych wszystkich popraw i w ogóle to niektórych nauczycieli ;( Nie zanudzam Was moim życiorysem :D <3 Paa <3

KOMENTUJ ♥

poniedziałek, 10 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 45 "WALCZ MARCO!"

                                                           *MIESIĄC PÓŹNIEJ*

Dziś zostałam sama ;( Łukasz na treningu, Ewa i Sara u lekarza. Siedziałam nic nie robiąc, jak polecił lekarz na ostatniej wizycie -,-
- Halo? – odebrałam telefon.
- Hej – odezwał się Marco.
- Hej – powiedziałam z nadzieją w głosie.
- Jak się czujesz? – spytał.
- Średnio… - oznajmiłam.
   Nastał moment ciszy.
- Tęsknię – przyznał.
- Ja też – odpowiedziałam.
- Wrócisz?
- Nie wiem. – powiedziałam.
- Ja nadal cię kocham <3
  Nie byłam w stanie powiedzieć nic. Po prostu się rozłączyłam! -,- Ja też go kocham, ale czy to coś teraz zmieni?! Niedługo potem przyszła Gabrysia, która kilka tygodni temu wzięła ślub z Mario.
- Jak się czujesz? – spytała.
- Okropnie! – płakałam.
- Jezu! Znowu?
- On do mnie zadzwonił! Powiedział, ze mnie nadal kocha! ;(
- No to chyba dobrze, nie?
- Sama nie wiem!!!To wszystko jest takie trudne!
- Nie martw się. Wszystko się ułoży – zobaczysz!
                                                        *MARCO REUS*

Jaki ja byłem głupi! Czemu pozwoliłem jej odejść?! Postanowiłem, że odwiedzę cmentarz… a dokładnie – grób Emilki <3 Przykucnąłem przy nim i zapaliłem świeczkę. Patrząc w zimny granit zacząłem mówić…
- Czy tego właśnie chciałaś?! Czy chciałaś, abym zranił kolejną osobę?! Mam alergię na życie!!! – popłakałem się.
   Nagle moim oczom ukazała się Emilka. Nie byłem już na cmentarzu, ale w parku. Tym parku, gdzie wyznaliśmy sobie miłość.
- Nie możesz się tak łatwo zniechęcać! – powiedziała.
- Ale jak?! Wszystko schrzaniłem!!!
- Musisz nauczyć się ponosić klęskę…
- Już za dużo ich poniosłem!
- I poniesiesz jeszcze więcej! Głowa do góry! Będziecie jeszcze wspaniałą parą!
- Na pewno… - zaprzeczyłem.
- Wzloty i upadki budują związek!
     I znów znalazłem się na cmentarzu…
- Co to było?! – szepnąłem zdziwiony.
    Nagle zawiał silny wiatr. Przez chwilę nic nie widziałem. Z powrotem popatrzyłem na grób. Tym razem był na nim napis ułożony z igieł świerku…
         
            „WALCZ, A NIE BĘDZIESZ ŻAŁOWAŁ .”
 
Wystraszyłem się! Ze zdziwieniem opuściłem cmentarz. Po jakimś czasie doszło do mnie, że to sprawa Emilki, więc przestałem się bać.
- Walcz Marco – powtarzałem w myślach.

                                                      
                        *KAROLINA JANKOWSKA*
   Rozmawiałam z Gabrysią. Po chwili przyszła Ewa i Sara.
- Hej – powiedziała uśmiechnięta Ewa.
- A co ty taka happy? – spytałam.
- Sara ugryzła doktora ;D
- Mój mały gryzoń! – podniosłam małą <3
  Nie mogłam się doczekać swojej pociechy ;3
- Karolina? – spytała Gabi.
- Hm?
- Jak chcesz nazwać maleństwo?
- Właśnie! – dosiadła się do nas Ewka.
- Nie wiem, czy Marco się zgodzi, ale myślałam nad Leo i Siena ;)
- Ładne, ale czemu obchodzi cię opinia Marco? – spytała Gabrysia.
- Nie chcę odcinać Marco od dziecka. W końcu to będzie też jego maleństwo… - powiedziałam trzymając Sarę na kolanach.
- Mądre – przyznała Ewa.
- A co zrobisz jeśli nie wrócicie do siebie?
- Dziecko będzie przebywało trochę u niego i trochę u mnie… Nie chcę, żeby nie miało dwójki rodziców tak, jak ja. Zresztą, to by było nie fair wobec Marco. On kocha małe dzieci! A na Leosia lub Sienę czekał ze zniecierpliwieniem ;)
- A co zrobisz ze sobą jeśli go nie będzie przy tobie?
- Nie będę za szczęśliwa… Nie wiem, czy będę w stanie złączyć się z kimś innym ;/
- Myślmy pozytywnie! – rozkazała Ewa ;*
-------------------------
Siemka <3 Dziś wróciłam z konkursu nieopodal Łodzi :/ Zajęłam III miejsce i wygrałam... TELESKOP. Za I był tablet :/ No cóz... Tak, czy inaczej cieszę się, żę wróciłam, bo mogę pisać opowiadanie <3 Dziś szczera rozmowa dziewczyn... Ciekawe, czy Karolina i Marco będą w stanie pogodzić się dla siebie i ich dziecka.

ROZDZIAŁ 44 "NIE SMUTAJ"

Wpadłam do ich domu zapłakana.
- To już koniec!!! – krzycząc klęknęłam na podłodze i płakałam dalej.
- Jezu! – Łukasz i Ewa podeszli do mnie.
- Co się stało?! – spytała Ewa.
- Marco! On myśli, że ja go zdradzam! A dziecko?! Nie jesteśmy już razem! Rozumiecie?! Koniec mojej idealnej bajki!!! ;(
- Nie denerwuj się – przytulił mnie Łukasz.
- Jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie to zrób to dla dziecka ;3 – poradziła Ewka trzymając Sarę na rękach.
   Poszliśmy do kuchni. Usiedliśmy przy stole. Opowiedziałam im wszystko.
- Hm… Nie za fajnie… - stwierdził Łukasz.
- Zrobimy tak – Łukasz pojedzie po twoje rzeczy. Zamieszkasz u nas. Nie możesz się denerwować. Marco prędzej, czy później zrozumie swój błąd. On cie kocha. Dlatego jest taki zazdrosny – pocieszała mnie Ewka.
- Dziękuję – otarłam łzę.
-Nie smutaj – pogłaskał mnie po policzku Łukasz – ja jadę po rzeczy Karoliny.
  Łukasz wyszedł. Ja położyłam się, bo nie czułam się zbyt dobrze. Cały czas płakałam. Czy to naprawdę koniec? A co z dzieckiem?

*ŁUKASZ PISZCZEK*
   
  Szkoda mi Karoliny :c
    Zapukałem po czym wszedłem do domu Marco.
- Przyjechałem po rzeczy Karoliny – powiedziałem do zapłakanego Reus’a.
- Jakie rzeczy?!
- Na jakiś czas Karolina zamieszka u nas…
- Powiedz, że ona do mnie wróci! – poprosił.
- Ja… ja nie mogę ;(
- Boże!!! Co ja narobiłem?! ;c
   Zabrałem jej rzeczy. Z bólem serca popatrzyłem na twarz Marco i wyszedłem.

*KAROLINA JANKOWSKA*
 *DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ*
Nie – nie wróciłam do Marco. Nawet się z nim nie widziałam! Dziś Łukasz namówił mnie, abym poszła z nim na trening. On i Ewa bardzo mi pomagają ;3 Po drodze dołączył do nas David Villa.
- Hejka – powiedział.
- Hej – odpowiedzieliśmy.
- Jak sobie radzisz? – spytał.
  Tak – wszyscy o tym wiedzieli ;(
- Tak, jak widać… Nie za dobrze ;(
- Jakby co to pamiętaj, że możesz na mnie liczyć- uśmiechnął się.
- Dzięki
J
   Doszliśmy na Idunę. Poszłam na trybuny. Nie chciałam spotkać się bezpośrednio z Marco ;( Wszyscy piłkarze biegali już po boisku. Jednak dwóch nie… Kto to? Marco i David!
- Karolina! – zawołał mnie Klopp.
- Tak?
- Chodź na chwilkę! Pogadamy ;)
  Zeszłam z trybun.
- Co tam u was? – spytał.
- Jakich „was” ?
- Ciebie, Marco i małego Reusa  lub małej Reus ;D
- Nie ma już mnie i Marco… ;(
- Co?!
- K***a! Odczepisz się od niej!?
- Przystopuj! Nic mnie z nią nie łączy!
   Te zdania dochodziły z tunelu. Ja popatrzyłam na Jürgena, a on na mnie. Szybko pobiegliśmy do tunelu. Zobaczyliśmy tam bijących się Reusa i Villę!!!
- Pogięło was?! – wkurzyłam się.
- Przestańcie! – rozdzielił ich Klopp.
- Co wy robicie?! – byłam wściekła!
- On na mnie naskoczył! – mówi Villa.
- Coś ty zrobił Marco?! – spytałam.
- To dlatego, bo cię bardzo kocham! – powiedział.
- Dlatego, ze mnie bardzo kochasz biłeś Davida?!
- Ja też go biłem… - przyznał David.
- Zachowaliście się, jak ostatni debile!!!
- Przepraszamy – spuścili głowy.
- „Przepraszamy” to trochę za mało! – wyszłam.
   Wróciłam do domu. Opowiedziałam wszystko Ewie. 

-------------------------------------------
Hejka ;3 Bójka Davida i Marco ;) Czy Karolina będzie w stanie wybaczyć Marco? Czy wrócą do siebie? Zobaczycie <3

COMMENT, PLEASE ;3

piątek, 7 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 43 "BEZIMIENNE REUS!"

- DZIECKO DROGIE!!! – powiedziała mama Marco ;o
- W coś ty się ubrała?! – tata Marco o.O
  OMG! Co oni tu robią?! Jak?!
- Marco! – powiedziałam oczekując wytłumaczenia tej niekomfortowej sprawy.
- Tak Karolinko? – brechtał się za ścianą -,-
   On wiedział, czemu jestem tak ubrana…
- Dziecko! Gdzieś ty była?!
- No… Jakby to powiedzieć…- zastanowiłam się chwilę i stwierdziłam, że moje wytłumaczenia byłyby żałosne…
- Marco!?- zwrócili się do mojego narzeczonego.
- No jak to gdzie?! Na nocnej zmianie! – śmiał się jedząc pomarańcza.
- Marco!!! – wkurzyłam się.
- Hahahaha! Przecież wiesz, że cię kocham – pocałował mnie ;3
- Synu! Z kim ty się związałeś?! – ojciec Marco patrzył na nas z obrzydzeniem.
- Z Karoliną! (…) Chciała mu pomóc!- wytłumaczył.
   Rodzice Marco spojrzeli na siebie.
- Czy Łukasz wie, że Karolina jest w ciąży?! Mogło się jej coś stać!
- Wie!
- Jak się czujesz Karolinko? – Mama Marco stała się jakaś taka miła o.O
- Dobrze. Dziękuję – uśmiechnęłam się.
   Potem udaliśmy się do salonu. Marco kazał mi się położyć. Zrobił herbatę i dołączył do nas.
- Więc jak? Wiecie jaka to płeć? – spytała mama Marco popijając.
- Przecież oni chcą mieć niespodziankę! – powiedział sarkastycznie tata Marco.
- Nie pasuje ci coś?! – wkurzył się Marco.
- Wszystko jest dobrze – uśmiechnął się.
    Na twarzy Marco było widać wielką złość.
- Chłopcy! Spokój! – uspokoiła ich mama Marco – No, a jakie imię?
- Nie my… - zaczęłam.
- Bezimienne! Tak! Nasze dziecko będzie się nazywać bezimienne Reus! – Marco  nie mógł się powstrzymać.
   Rodzice Marco patrzyli na niego, jak na psychicznego ;D Marco wstał i wyszedł na taras bez słowa.
- Co go ugryzło? – spytali.
- „WY” – pomyślałam i poszłam za nim.
    Weszłam na taras. Siedział smutny wpatrzony w niebo. Przytuliłam go od tyłu, a on złapał moją rękę i uśmiechnął się lekko.
- Co się stało? – spytałam.
- Boję się…
- Czego się boisz?
- Że nie będziesz ze mną szczęśliwa. Że cię skrzywdzę. Że gdy dziecko się urodzi, nie dam rady i będziesz z wszystkim sama… - przyznał.
- Nie mów tak. Damy radę *.*
- Kocham cię *.* - wstał.
   Jednym ruchem znaleźliśmy się pod ścianą. Marco zaczął ściągać mi koszulkę. Nie zważając na jego rodziców będących w salonie, wparowaliśmy całując się do domu i poszliśmy na górę do sypialni <3
                                                          
*DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ*

    
Rodzice Marco już opuścili nasz dom -,- Chwała!!! ;D Brzuszek coraz bardziej widoczny <3 Ja i Marco kochamy się na zabój <3 Od tygodnia w Borussii Dortmund gra nowy zawodnik – David Villa ;D Zaprzyjaźniłam się z nim. Kilka razy wyszłam z nim na miasto.  Dziś też ;D Świetnie się bawiłam! Widziałam lamę i latającą świnkę ;D Jednak odróżnia się przyjaciela i najukochańszą osobą – Marco <3 Zatęskniłam za nim *>*
      Wróciłam do domu.
- Wróciłam! – oznajmiłam.
- Fajnie, że się poczułaś…
- O co ci chodzi?
- Mi?! O nic! A już wcale nie chodzi mi o to, że mnie zdradzasz!
- Odbiło ci?! Już mi od czasu do czasu na miasto nie wolno wychodzić?!
- Najwyraźniej tak!
- Ja cię nie zdradzam! – zdziwiłam się, że on może sugerować coś takiego.
- Nie! W ogóle! Szlajasz się z Davidem po mieście! Kto wie!
- Ja wiem! Nigdy bym ci tego nie zrobiła!
- Nie mam takiej pewności!!! – krzyknął.
   Patrzyłam na niego ze łzami w oczach. Ten, którego tak bardzo zawsze kochałam okazał się zazdrosnym dupkiem!
- Przepraszam… Nie chciałem cię urazić – złapał mnie za rękę.
- Wsadź sobie ten pierścionek w tą twoją cholerną zazdrość!!! – wyrwałam mu się i rzuciłam w niego pierścionkiem zaręczynowym.
- Karolina!
- Nie Marco! To już koniec! Nie zamierzam być z osobą, która mi nie ufa! Gdzieś mam taki związek! – wybiegłam  z domu.
- Karolina! Przepraszam! Ja cię kocham!!!
  Nie zwracając na niego uwagi poszłam do domu Piszczków.
------------------------
Zerwanie ;( Dziś dodałam późniutko ;) Polska zremisowała z Mołdawia 1:1 ;) ;( Kubuś strzelił ;3 Niestety nie awansowaliśmy ;( Wyjeżdżam na weekend, więc nie dodam rozdziału jutro ;( a to, gdy wrócę dodam dwa ;3 Pozdrawiam <3

KOMENTUJCIE ;3

czwartek, 6 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 42 "DZIECKO DROGIE!"

                                                        *GABRYSIA DUCZMAL*
Leżeliśmy z Mario w swoich objęciach <3 Kilka chwil później Mario się odezwał.
- Gabrysiu?
- Tak?
- Wprowadzisz się do mnie?
   Myślałam chwilę nad odpowiedzią na to pytanie. Doszłam do wniosku, że nie ma co dłużej siedzieć na głowie Karoliny i Marco. Niedługo będą mieć dziecko i w ogóle.
- Proszę – pocałował mnie <3
- No dobrze ;*
- Jest! <3
   O 19:00 pojechaliśmy z Mario po moje rzeczy.
                                                    *KAROLINA JANKOWSKA*
Marco cały czas śpi -,-
- Hejka! – odezwał się Götze.
- Hej ;)
- Wprowadzam się do Mario – oznajmiła Gabi.
- Jesteś dorosła – wiesz co robisz – uśmiechnęłam się.
  Gabrysia poszła po swoje rzeczy, a ja rozmawiałam chwilę z Mario. Potem zeszła na dół.
- Marco śpi? – spytała.
- Tak -.-
- To podziękuj mu za to, że mogłam u was mieszkać. Tobie też dziękuję – przytuliła mnie.
- Nie ma za co ;)
  Wyszli. I znów ta przerażająca nuda…

                                                        *KOLEJNY DZIEŃ*

Nie spaliśmy już z Marco <3 Jedliśmy śniadanie rozmawiając.
- (…) i kazała ci podziękować – tłumaczyłam Marco, że Gabrysia się wyprowadziła.
- Spoko ;) Czyli, że mam rozumieć, że mamy wolną chatę? ^.^
- Ał – syknęłam.
- Co się stało?
- Pierwszy raz kopnęło! ;)
- Daj dotknąć! – Marco położył rękę na moim brzuchu :D <3
- Poczułeś?
- Oooo *.* Jak słodko <3 Ono będzie piłkarzem!
- Oj kochanie… Ty to masz ambicje! *.* - poczochrałam mu nową fryzurkę <3
- Kocham cię – zaczął mnie całować <3
   … Znów wylądowaliśmy In bedroom ^.^ Następnie Marco poszedł do Leo ;) Ja zostałam sama. Choć Marco upierał się, że zostanie nie kazałam mu tego robić <3 Oglądałam jakiś film. Była 16:09. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Halo?
- Siemka! – odezwał się Łukasz.
- Hej ;)
- Pomożesz mi? – spytał.
- W czym? – spytałam.
- W zrobieniu w bambuko mojego brata ;D
- Jasne! Co mam robić? :D
- Udawać prostytutkę…
- Wycofuję się!
- Karolinko! Proszę! Odwdzięczę się!
- Nie Łukasz! Jakbyś nie zauważył to ja jestem w ciąży!
- Proszę!
- Pf… No dobra! – rozłączyłam się.
   Ten jeden raz mu pomogę -,- Ubrałam się odpowiednio do powierzonego mi zadania. Wyszłam z domu.
    Udało nam się wrobić brata Łukasza. Nawet nie wiem na czym  ten plan polegał ;D Wróciłam do domu. Otworzyłam drzwi i…
- DZIECKO DROGIE!!! –powiedziała mama Marco ;o
----------------------------------------
Przepraszam, że dodaję krótkie rozdziały, ale boję się, że bym Was zanudziła ;) No tak - Karolina nieźle sobie zapracowała na opinie u rodziców swojego narzeczonego, a teraz... Sami widzicie :D

COMMENT PLEASE ;)

środa, 5 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 41 "ŻYRAFA WRĄBAŁA KAMIENIA!"

                                                           *KOLEJNY DZIEŃ*
Dziś od rana byłam u Błaszczykowskich <3 Tak w zasadzie to u Agaty ;3 Polubiłyśmy się ;) O 20:54 stwierdziłam, że pora do domu ;D
- Lecę Aga – przytuliłam blondynkę.
- Już? – posmutniała.
- No niestety ;(
- Odwiedzaj nas częściej!
- Częściej się już nie da :D
- Da się, da *.*
- Pa Kubusiu!
- Pa Karolinko!
- Pa Oliwciu <3 – pożegnałam się z najmniejszą Błaszczykowską :D
   Wyszłam. Szybko dotarłam do domu. Otworzyłam drzwi i… Gabrysia i Marco byli totalnie pijani! :D
- Jezu! Ale pijaki! – weszłam do salonu, gdzie stacjonowali xD
- A ty co? Siadaj i opowiedz jak tam w tym Frankfurcie było! – powiedział pijany Marco :D
- Jakim Frankfurcie?! – spytałam.
- To było w Berlinie głąbie! – powiedziała Gabi do Marco xD
- A nie w Monachium? – pyta Marco sam siebie :D
- Nie słucham was… Jak wytrzeźwiejecie to porozmawiamy – powiedziałam.
- Te! Ale na serio… Powiedz, cos ty z tym Heńkiem robiła?
- To był Jacek! – poprawiła Gabi.
- O co wam chodzi? – popatrzyłam na nich.
- No, bo ten! Irek! Mówił, że byliście razem na tych… no… - myślał – HAWAJACH! :D
- Nie… To było chyba Honolulu! – powiedziała Gabrysia.
- Ta! – puknął Gabrysię w czoło – Na Honolulu to są pingwiny i latające krowy, a nie piramidy jak na Hawajach!
- Co? – nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać :D
- Czekaj… To te ludzie z takimi dziwnymi oczami i żółte, jak cegła to mieszkają na Hawajach, czy Honolulu? – pyta Marco.
- Chodzi ci o tych z Madagaskaru?
   Gabrysia i Marco dyskutowali, a ja dosłownie tarzałam się po ziemi ze śmiechu :D
- Wiesz, co Gabi? Chodź się lepiej połóż to wymyślisz, czy te wasze żyrafy jedzą marchewkę, czy buraczki xD
- Wiem już! – Marco olśniło – Oglądałem taki film na Animal Discovery Planet Smerfy Channel i żyrafa wrąbała kamienia!
- Ty też się lepiej połóż… - śmiałam się.
   Ujęłam Gabrysię i szłyśmy po schodach xD
- Dobra! Puść mnie Aneta… Sama pójdę!
- Spoko – śmiałam się xD
   Aneta?! O lol :D Ale mam z nich ubaw xD Odwróciłam się na chwilę… Nagle coś huknęło. Odwracam się, a tam Gabi leży na samiutkim dole :D Myślałam, że się posikam ze śmiechu! :D
- Co tak zadzwoniło?! – pyta Marco xD
- A nic… Gabi rypnęła ze schodów! – brzuch mnie bolał ze śmiechu xD
- o k***a! – Gabrysia podniosła głowę :D – Czego nikt nie powiedział, że te schody są ruchome?! Alem jebła…
- Hahahaha! – śmiałam się z równie pijanym Marco :D
- Wiesz co Aneta? Pomóż mi jednak… - zwróciła się do mnie :D
   Śmiejąc się pomogłam jej dojść do pokoju :D Położyła się na łóżku. A co się działo na dole z Marco? :D
- O cholera! Co za cep tu tą ścianę postawił?! – wlazł w ścianę :D
   Normalnie się ze śmiechu popłakałam xD
- Aneta! Nie chcę żadnych prochów! – darła się Gabi.
- Co?
- A kysz! Chcę latać! – zaczęła skakać po łóżku xD
- Gabryśka!
-Kto to Gabryśka?! Ja jestem Hania!
- Hanka! Usiądź, jak człowiek!
- Ja nie jestę człowiekię! Ja jestę jodnorożcę!
- Siadaj, bo zaraz zobaczysz jednorożca!!!
   W końcu się uspokoiła i zasnęła. Poszłam do naszego pokoju xD

                                                        *KOLEJNY DZIEŃ*
Obudziłam się o 9:00. Zauważyłam, że Marco nie ma obok mnie. W pierwszej chwili pomyślałam, że jest na treningu, ale po chwili namysłu stwierdziłam, że to niemożliwe (chłopaki mają wolne, ponieważ kolejka się zakończyła) Postanowiłam, że zejdę na dół. Kiedy doszłam do schodów parsknęłam śmiechem :D Czemu?
- Marco – szturchnęłam Marco, który spał na schodach :D
- Hm?
- Idź do pokoju :D Kręgosłup cię będzie bolał – powiedziałam xD
- Zaniesiesz? – wystawił ręce :D
- No chyba nie! :D
  Marco doczołgał się do sypialni ;) Ja nie miałam, co robić ;( Za dwie godziny na dół zeszła Gabrysia ;)
- Hejka ;) – powiedziała.
- Hej J Bania boli? – spytałam xD
- Trochę…
- Dziwne… Wczoraj tak pier*olnęłaś ze schodów i nic ci nie jest? xD
- Nie pamiętam xD
- Nie dziwię się! Ty i Marco byliście tak pijani, że szkoda słów! A właśnie! Czemu się tak opiliście?
- Marco stwierdził, że się boi…
- Czego? – zdziwiłam się.
- Że nie poradzi sobie z „byciem ojcem” …
  Zamilkłam. To dało mi dużo do myślenia. Myślałam, że Marco się nie boi! W sumie to ja nie bałam się dlatego, bo myślałam, że on się nie boi! No cóż… Taki los.
- Idę – powiedziała Gabi.
- Gdzie?
- Do Mario *.*
- Zostawiasz mnie samą? xD
- Nie… A maleństwo? – uśmiechnęła się i wyszła xD
  Oj… NUDA :/

                                                    *GABRYSIA DUCZMAL*

Poszłam do Mario <3
- Hej ;) – uśmiechnęłam się.
  Mario nic nie odpowiedział. Zaczął mnie naaamiętnie całować *.* Trafiliśmy do sypialni ;*

-------------------------------------
Hejka ;3 Co tam u Was? Wczoraj Polska wygrała z Lichtenstein'em 2:0! POLSKA! BIAŁO CZERWONI! ;D Pozdrawiam <3

ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD W POSTACI              
KOMENTARZA =)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 40 "ALE MASZ PRZERĄBANE!"

Chodziliśmy tak już dobre dwie godziny <3 Kiedy przechodziliśmy przez ulicę, jakiś ślepy kierowca autobusu o mały włos nas nie przejechał! Odsunął szybę i jeszcze nas za to obwiniał! -,-
- Życie wam nie miłe?! – wydzierał się.
- To pana wina! – mówił Marco.
- Moja?! A jakie to światło?! – wskazał na sygnalizację świetlną.
- No teraz to akurat czerwone!
- A wcześniej?!
- BEZBARWNE! xD – powiedział Marco i poszliśmy dalej :D
- Hahahaha! – wybuchnęliśmy śmiechem xD
   Potem znów chodziliśmy xD Poszliśmy na lody. Śmietankoweee <3
- O w mordę! – lód upadł Marco na koszulkę xD
- Biedactwo <3
- Zawsze ja musze mieć to szczęście!
  Marco jakoś się z tym pogodził :D Poszliśmy dalej. Niespodziewanie spotkaliśmy Lewego i Romana xD
- Siemka! – przywitali nas <3
- Heej! *.*
- Hahaha! Ptak ci narobił na koszulkę! – śmiał się Lewy xD
- To nie ptak!
- Jak nie, jak tak? Owad tak nie może! xD
- Dżizys! Jaki młot! – Marco zrobił facepalm’a :D
- Gdzie idziecie? – spytałam.
- O Karolinka! – powiedział lewy.
- Dżizys! Lewyyy! xD
- My idziemy do spożywczaka! – pochwalił się Roman xD
- Lisa i Ania was wysłały? – spytał Marco.
- Niue! Nawet jakby wysłały to byśmy nie poszli! – pochwalił się Lewusek :D
- Też prawda – stwierdziłam ;p
- To po co do tego spożywczaka? – zaciekawił się Marco.
   Lewy i Roman popatrzyli na nas z uśmieszkami ^.^
- Aaaa! Przypał! :D
- Ciągle to samo! Nie możecie się tego nauczyć? xD
- Okej! Nauczymy się :D
- Idziecie z nami?
- NA PRZYPALE, ALBO WCALE!
- Mam rozmieć, że robimy przypał całą paczką cepów? – uśmiechnął się Weidenfeller  ^.^
- A gdzie Kuba i Łukasz? – spytałam o tych, którzy chcąc nie chcąc do cepów należą <3 :D
- Spotykamy się pod spożywczakiem :D – oznajmił Lewy.
- No to idziemy! – powiedział Marco i ruszyliśmy.
  Tak, jak powiedział Lewy – obok sklepu czekali na nas Kuba i Łukasz. Weszliśmy do środka ;)
- Ej! – zwrócił się do nas Lewy – Bawmy się w berka!
- Jeeej! ^.^
   Zaczęliśmy biegać po sklepie :D Łukasz ganiał :D Lewy biegł razem ze mną. Odwrócił się na chwilę do tyłu, aby zobaczyć, czy nie biegnie za nami Łukasz xD Wpadł na stoisko z alkoholem i wszystko stłukł! :D Widząc to, wstał szybko, otrzepał się i powiedział patrząc na to, co zrobił xD
- Łoooo! Kuba! Ale masz przerąbane! xD
- Co?! – odezwał się Łukasz.
- Pan z nami! – do Kuby podszedł kierownik.
- I z duchem twoim! – śmiał się Lewy xD
- Ale ja nic nie zrobiłem! – tłumaczył się Kuba :D
- O tak ma… - tłumaczył Lewandowski szeptem – zrobi coś, a potem nie jest tego świadomy…
- Lewandowski!!! Słyszałem to!!! Zapłacisz mi za to!!! – Kuba poszedł z ochroniarzami i kierownikiem xD
- Hahahaha! – wybuchnęliśmy smiechem xD
- Biedny Kubuś… - powiedziałam.
- Zgadzam się – powiedział Łukasz.
- Nic mu nie będzie! – stwierdził Lewy.
   Poczekaliśmy chwilę na Kubę xD Po chwili dołączył do nas wściekły :D
- Kubuśśśśś! – powiedział lewy.
- Masz w pysk Lewandowski!
- Grozisz mi? – śmiał się Robert.
- Nie! Skądże znowu! Płacisz za to!
- Ile? – Kuba pokazał mu kartkę – No czy ich coś boli?! Nie płać za to ani grosza!
- Ja- nie. Ty – TAK!
- Ale… Ale…
- Lewy!
- Dobra!
   Niezłą komedię z nimi mieliśmy :D Potem wróciliśmy do domu <3 Wbrew woli lekarza trafiliśmy do sypialni *.*
---------------------------------------
Siem <3 Wiecie, że niedługo kończę ? ;( Oczywiście będzie jeszcze kilka akcji <3 Zakończenie około 50 rozdziału :( A, co do planów napisania bloga "ALWAYS TOGETHER ANYWAY ♥" to troszkę się zmieniły. Otóż tytuł zostaje nienaruszony, ale akcja została przeze mnie zmieniona. W jaki sposób? Dowiecie się niebawem! *.*

             KOMENTUJCIE ;3

LIEBSTER AWARDS ;)

Hej, hej <3 Więc jestem bardzo wdzięczna blogerce "all" za nominowanie mnie do Liebster Award ;* Dziękuję Ci! ;3

PYTANIA SKIEROWANE DO MNIE ;D

 1.Ulubiony klub piłkarski ?
2.Czy jakiś piłkarz jest dla ciebie wzorem do naśladowania ?
3.Interesujesz się motoryzacją ?
4.Kochasz jakieś zwierzątka ?
5.Największe marzenie ?
6.W jakim kraju chcesz dalej mieszkać ?
7.Co musi mieć twój przyszły mąż ?
8.Wolałabyś córeczkę czy synka ?
9.Najładniejsze imię piłkarza ?
10.Wymarzony samochód ?
11.Jaki zawód chcesz mieć w przyszłości ??

ODPOWIEDZI *.*

1. Borussia Dortmund ♥
2. Podziwiam Roberta Lewandowskiego, Marco Reus'a oraz Lionela Messiego ;)
3. Hm... Kiedyś chciałabym się nauczyć jeździć na motorze ;D
4. Kocham pieski <3 Kiedyś byłam miłośniczką delfinów, co zostało mi do dziś ^.^
5. Pojechać na mecz Borussii Dortmund i spotkać Marco Reus'a <333 No i oczywiście być jego żoną ;D
6. Niemcy, Polska, Stany Zjednoczone <3
7. Musi mnie kochać <3 I najlepiej być Marco Reusem ;D ♥
8. Nieważne. Ważne, żeby było zdrowe :)
9. Marco, Leo, Kuba, Robert, Łukasz, Mario, Moritz ;)
10. Porsche / BMW ;D ... Lub - samochód Marco Reus'a :D <333
11. Mam dużo marzeń, ale myślę, że zajmę się tym, co lubię, czyli zostanę dziennikarką lub sportowcem <3

MOJE NOMINACJE ;3


MOJE PYTANKA ;)

1. Imię?
2. Ulubiony klub?
3. Ulubiony piłkarz?
4. Masz rodzeństwo?
5. Największe marzenie?
6. Ulubiony przedmiot?
7. Wybierasz się gdzieś na wakacje?
8. Kim chcesz zostać w przyszłości?
9. Jesteś szalona? ;D
10. Lubisz pisać opowiadania?
11. Ulubiona piosenka?

 Jeszcze raz serdecznie dziękuję za nominację! ♥               

sobota, 1 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 39 "BURACZASTY! xD"

 *TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*                   


Dziś ja i Marco idziemy do ginekologa :D Marco strasznie chce zobaczyć maleństwo *.* Właśnie wchodzimy do gabinetu o.O Jak zwykle – położyłam się. Brzuch został posmarowany żelem. I… BABY!
Lekarz uśmiechnął się do ekranu.
- I jak? – spytał Marco lekarza trzymając mnie za rękę <3
- Dzieciątko trzyma się wspaniale – uśmiechnął się.
- Ufff… - odetchnęliśmy *.*
- Chcecie znać płeć?
- Nie! – odparliśmy jednogłośnie ;)
- Coraz częściej się z tym spotykam… - zaśmiał się :D
 - Proszę. To twarz – uśmiechnął się – już wyraźna.
- Jaki słodki lub słodka *.* - zauroczył się Marco <3
   Mi łezka szczęścia spłynęła po policzku ;*
- A jak odruchy? Kopie? – spytał mnie doktor.
- Nie bardzo ;)
- No to pewnie niedługo zacznie!- powiedział.
  Potem lekarz przepisał dietę. Oczywiście tak, jak wcześniej – muszę odpoczywać! -,- Wyszliśmy z Marco.
- Kocham Cię – pocałował mnie zaraz po wyjściu z gabinetu, a ja odwzajemniłam gest <3
- Nie mogę się już doczekać, kiedy maleństwo będzie z nami <3
- Hm… - Marco chwilę myślał.
- Nad czym się tak zastanawiasz? – spytałam.
- No, bo kiedy będziemy mieć już dziecko, to nie będziemy mogli robić tego, co do tej pory… Mam na myśli częste wyjścia na miasto i takie tam inne – uśmiechnął się.
- Pewnie tak… ;(
- No to może byśmy teraz przez te kilka miesięcy porobili coś szalonego? ^^
- A nie robimy? xD
- Ale coś takiego na MAXA SZALONEGO! :D
- I LIKE IT! <3
   Tak na marginesie to jestem w czwartym miesiącu ;3 Poszliśmy z Marco na basen <3 Ja z małym brzuchem w kostiumie kąpielowym… Taaa ;3
- Tyle, że jest mały problemik – uśmiechnęłam się.
- Jaki?
- Nie umiem pływać xD
- Ha! Wiedziałem! :D
- Nauczysz?
- Ciebie zawsze <3
   Tak więc Marco uczył mnie pływać :D
- I teraz spróbuj sama – pocałował mnie.
- A jak się utopię?
- Nie pozwolę na to *.*
   Marco odwrócił się na sekundę, ponieważ jakiś fan go zaczepił, a ja chciałam sprawdzić jego orientację :D
- Aaaaaaaaaaaaaa! Marco toooooonę! :D
- Karolina! – odwrócił się w moją stronę.
- Co? – spytałam spokojnie xD
- Osz Ty! <3 – zaczął mnie łaskotać <3
- Aaaa! Puszczaj! xD
   Ratownik zagwizdał gwizdkiem xD Podszedł do nas.
- Co pan robi?
- Pływam xD – pomachał rękoma w przód i tył :D
- Ja właśnie widzę, jak pan pływa! :D
- Wspaniale, prawda?
- Ma pan zakaz zbliżania się do tej kobiety!
- NO CHYBA PANA BOZIA OPUŚCIŁA!
- No chyba nie!
- A mi się zdaję, że tak!
- Do widzenia!
- No pa pa! – Marco pomachał ratownikowi.
- Co pan robi?
- A pan to ślepy, czy głupi?! Wyganiam pana od nas!
- Jak pan śmie?!
- Tam są drzwi!
- Ja tam ich nie widze!
- Zalecam wizyte u okulisty!
- A ja u psychiatry!
- Mój psychiatra stwierdził, że nie ma dla mnie ratunku! – xD
- Się mu nie dziwię!
- Idź pan stąd!
   Tak też ratownik zrobił – wziął i odpłynął xD Pływaliśmy chwilę z Marco, ale ratownik cały czas na mnie patrzył xD W pewnym momencie ratownik mi pomachał z uśmiechem :D Oj! Marco źle na to zareagował.
- Chłopczyku? Daj no tego buta! – małe dziecko podało mu jakiegoś klapka.
   Marco się zamachnął i celnął odwróconemu ratownikowi prosto w banię! :D
- Osz! To nie tam miało być! – szybko zanurzył się po czubek głowy.
- Kto to?!
- Yyyyy… Patrzcie! Beyonce! – wskazałam palcem na Bóg wie co :D
- Nie! To Jennifer Lopez! – ktoś się odezwał.
- Nie! To Justin Bieber! – powiedział gościu z tłumu :D
- Gdzie?! – głupiutki Marco wynurzył się z wody, aby zobaczyć swojego ulubieńca! xD
- Pod wodę marsz! – śmiałam się.
- Ratownik poszedł płakać na zaplecze, więc nic mi nie zrobi xD
- Nic ci nie zrobi, tak?
   Marco się odwrócił, a za nami stał czerwony od złości ratownik :D
- Oooooł… Wie pan… Chodziło mi o tamtego ratownika! Pan jest spoko ziom! – poklepał go po ramieniu.
- SPADAJ STĄD!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Jezu! Ale burak… - szepnął do mnie :D
- Jaki burak? Jaki burak? Co?
- BURACZASTY! xD
   Opuściliśmy z Marco pływalnię :D Spacerując po Dortmundzie rozmawialiśmy trzymając się za ręce <3
------------------------------------------------------
Hej hej ;D Co tam u Was? Mi się nudzi -,- U mnie cały czas pada, więc nawet ie mogę w piłkę pograć! ;( Niektóre opowiadania baardzo poprawiają mi humor ;D Są to blogi dziewczyn:
* WildChild09
* Magy Reus
* Gabi Reus
* Kamilaa Reus
* Lokaa
* Paul aa
* Reusowa *__*
* all
* Patricia Maksym
 ... I inne <3 
           DZIĘKUJĘ, ŻE PISZECIE! <333

piątek, 31 maja 2013

ROZDZIAŁ 38 "NAJWSPANIALSZY DZIEŃ MOJEGO ŻYCIA"

                                                          *KOLEJNY DZIEŃ*
       Anglia! <3 Trafiliśmy na słoneczną pogodę ;3 Chłopaki właśnie wrócili z treningu <3
      Jest 20:34. Ja, Agata, Ania, Ewa, Cathy, Tina, Rihannon, Simone, Jenny i Gabi siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Dziewczyny wiedzą, że muszę odpoczywać -,-
- Jak się czujesz? *.* - przyszedł Marco i mnie pocałował <3
- Tak samo, jak pięć minut temu Kochanie <3 – zaśmiałam się ;D
   Tak… Marco ciągle pisał mi sms’y *.* Pytał między innymi, jak się czuję -,- :D
- Wiesz, że się o ciebie martwię? ;*
- No, a może, jakby, troszeczkę przesadzasz? xD <3
- Ani troszkę! ;3 – pocałował mnie.
- No dobrze, już dobrze! ;D
         Rozmawialiśmy wszyscy jeszcze trochę ;) Później poszłam do naszego pokoju, bo źle się poczułam… :/

                                                            *KOLEJNY DZIEŃ*
Jesteśmy już na stadionie <3 Na razie remis -,- 2:2 ;( Strzelił Lewy i Łukasz J Minuty do końca! :/ Nagle Marco podaje Kubie, Kuba oddaje Marco ,Marco podaje do Mario i….
- GOOOOLLLLL! – krzyknął komentator ;D
- Jeeeessssssssssssttttttttttttt!!!!!!!! ;D HEJA BVB! HEJA BVB! HEJA! HEJA! HEJA BVB!!! – cieszyłyśmy się z dziewczynami <3
- Mecz zakończył się zwycięstwem Borussi Dortmund! – mówił komentator.
      W związku z tym , że to koniec wszystkie dziewczyny w tym ja ;D pognałyśmy na boisko do naszych ukochanych <3333 Rzuciłam się Marco na szyję *.*
- Wygraliśmy! <3
- Starałem się zrobić tak, żebyś się nie denerwowała <3 – pocałował mnie *.*
- Kocham cię ;3
       Ze stadiony wyszliśmy o 18:17 ;D Wszyscy stwierdziliśmy, że pójdziemy sobie każdy, gdzie indziej, a potem spotkamy się w restauracji <3 Ja zaufałam Marco :D Tak – to on organizuje nasz dzisiejszy wolny czas ;D
- To, gdzie idziemy? ;3 – spytałam, kiedy szliśmy ulicami Londynu trzymając się za ręce <3
- Niespodzianka <3
- Nie lubię niespodzianek! – śmiałam się *.*
- Uwierz mi *.* Ta ci się na pewno spodoba <3
- Wierzę ci ;3
   Marco zabrał mnie na London Eye <3 Bojemmm sieem :/ No cóż… Raz się żyje! Najbardziej bałam się o dziecko… Zanim weszliśmy, Marco ustalał coś z tym gościem, co włącza i wyłącza London Eye… Mniejsza o to… Czas wsiąść…
- Proszę – przepuścił mnie.
- Dziękuję ;3
   Wsiedliśmy. Wtuliłam się w Marco, ponieważ się bałam ;D Kiedy byliśmy na samym szczycie maszyna się zatrzymała! Jezu! Myślałam, że zawału dostanę!!!
- Marco? Co się dzieje? Nie patrz w dół Karolina! Nie patrz! – powiedziałam ;D
- Nic się nie dzieje kochanie <3 – powiedział z uśmiechem.
- A czemu stoimy w miejscu i nasza „ławeczka” jest na samym szczycie?
  Marco uklęknął i otworzył pudełeczko z pierścionkiem <3 OMG! *.* ;3 Wszyscy ludzie patrzyli na nas szczęśliwi <3
-My nie stoimy. My cały czas podążamy przez życie. Czy będziesz chciała towarzyszyć mi w tej niesamowitej podróży? <3
- Tak ;3
    Marco założył mi pierścionek na palca <3 Rzuciłam mu się  w ramiona <3 Zaczęliśmy się namiętnie całować ;*** „NAJWSPANIALSZY DZIEŃ MOJEGO ŻYCIA!” – pomyślałam <3
     Dołączyliśmy do reszty <3
- Marco mi się oświadczył! – pokazałam pierścionek dziewczynom ;D
- Łiiiiii! – skakały ze szczęścia <3
       Borussen zorganizowali imprezę na naszą cześć <3 Bawiliśmy się prześwietnie! *.*

---------------------------------------------------
Siemka! <3 Dziś mam wspaniały humor ;) Czemu? Dziś urodziny Marco Reus'a ! <333 *.* ;33 ;** Wszystkiego najlepszego! *.* Tak na marginesie to mam już plan na nowe opowiadanie ;) Będzie całkowicie inne ;D Marco nie będzie sławny! o.O Na razie zdradzę Wam tylko tytuł: 
"ALWAYS TOGETHER ANYWAY ♥" Pozdrawiam ;3

              PRZECZYTAŁEŚ? SKOMENTUJ! ;)

czwartek, 30 maja 2013

ROZDZIAŁ 37 "WYCHODŹ CZYM PRĘDZEJ!"

*DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ – 2 SIERPIEŃ*
*GABRYSIA DUCZMAL*    
   
      Ale się cieszę! Karolina jest już w czwartym miesiącu ciąży ;3 Jednak nie chcą z Marco znać płci dziecka, bo chcą mieć „NIESPODZIANKĘ” -,- Wkurzające! Ja tam twierdze, że to dziewczynka ;) Agata, że chłopczyk, a Lewy i Ania, że bliźniaki! ;D Jutro jedziemy do Londynu ;3 Meczyk z Chelsea! :D
    No tak… Nudy :/ Karolina u doktora, Marco u Lewandowskiego, a ja sama na chacie! ;( Smutnooo L Z laptopem na kolanach siedziałam w salonie zajadając wisieeenki <3 Oglądałam zdjęcia z Polski. Moje, moich przyjaciółek i innych ;) Nagle do drzwi zapukał jakiś ludź :D
- Proszę! – krzyknęłam, bo jak każdy wie – jestem leniwa :D
   Do pokoju wszedł Mario ! o.O *.*
- Co tam robisz? – uśmiechnął się.
- Oglądam zdjęcia moje i koleżanek – uśmiechnęłam się – siadaj ;)
- Mam pomysł! – zaśmiał się.
- Słucham – oznajmiłam :D
- Wybierzemy dziewczynę dla mnie! ;D
- Spoko! :D
   Powoli włączałam zdjęcia ;)
- To jest Natala – śmiałam się :D
- Brzydka -,- - także się śmiał *.*
- To Emilka… - przełączyłam dalej – To Izka.
- Za gruba…
- Aleś ty… - przełączyłam dalej – O! Sorki… To moja głupia fotka xD
- Zostaw! – złapał mnie za rękę – ta jest idealna *.*
- Ale Mario! Nie widzisz?! To przecież ja!
- Wiem. Kocham cię Gabi! – zaczął mnie całować *.*
- To dobrze się składa, bo ja ciebie też <3 – całowaliśmy się <3
   Byłam przeszczęśliwa ! *_*

                                          *KAROLINA JANKOWSKA*
        Po wizycie u lekarza trochę się przestraszyłam :/ Powiedział, że moja ciąża jest zagrożona! Nie mogę się denerwować, dźwigać… Musze LEŻEĆ! -,- Głupie to! A co najgorsze? Nie mogę spędzać wieczorów z Marco po naszemu ^^ *.* <3 ! ;(((
      Wróciłam do domu. Gabi nie było :o W kuchni na stole leżała karteczka:
„HEJKA ;3 JA I MARIO JESTEŚMY RAZEM! IDZIEMY DO KINA, POTEM GDZIEŚ TAM I GDZIEŚ TAM <3 CHYBA NIE WRÓCĘ DO DOMU NA NOC. CAŁUSKI ;* PAAAA <3
                                                                                                                          GABI ;3”
- I co ja mam robić? Nudno będzie… Prawda maluszku? – spojrzałam na brzuch – Jezu! Głupieje…
     Na szczęście niedługo potem przyszedł Marco <3 Bardzo mu zależy na tym, żeby nasze dziecko urodziło się zdrowe <3 I oczywiście, aby mi się nic nie stało ;**
- Karolina? – spytał.
- Jestem ;3 – odezwałam się.
- I jak? – pocałował mnie.
- Lekarz powiedział, że nie mogę się wysilać, bo możemy stracić dziecko…
- Cholera… Ale, jak będziesz odpoczywać to wszystko będzie dobrze i z tobą i z dzieckiem?
- Tak – potwierdziłam.
- Boję się o ciebie Misiu <3 – przytulił mnie i pocałował <3
   W pewnym momencie mu odbiło i zaczął gadać do brzucha :D
- Będziesz grać w piłkę, tak jak tatuś <3
- A jeśli to będzie dziewczynka? – spytałam.
- Też będzie grać w piłkę tak, jak tatuś <3 ;D
- Oj ty mój wariacie! <3 – poczochrałam mu włosy :D
- A gdzie Gabi?
- Czytaj ;3 – podałam mu kartkę.
- Chataaa wolna :D – przeczytał i zaczął mnie namiętnie całować ;*
- E…e – odepchnęłam go lekko ;( - nie wolno nam tego robić ;(
- Mały lub mała – zwrócił się do brzucha – Wychodź czym prędzej! :D
- Wariaaat <3
- Ale jedziesz jutro z nami do Anglii? – spytał <3
- Pewnie <3 Tylko nie mogę chodzić na przypały ;( I denerwować się wynikiem meczu więc macie od razu wygrać! – zaśmiałam się :D
- Tak, tak <3 Dla ciebie wszystko Karolinko *.*
-------------------------------------------------------------

Hej hej ;3 Wreszcie Ładnie ;D Dziś cały dzień grałam w nogę ;) Kocham ten sport <3 Pozdrawiam ;*

                      KOMENTUJCIE ;3

środa, 29 maja 2013

ROZDZIAŁ 36 "NIGDY CIĘ NIE OPUSZCZĘ"

  *KILKA DNI PÓŹNIEJ – 31 MAJA*

Dziś ten dzioneeek! <3 Urodzinki mojego chłopaka *.* Dziś wszyscy piłkarze i trenerzy mają wolne ;D Impreza zaczyna się o 15:30. Teraz jest dokładnie 15:00 J Oczywiście, jak w banalnych filmach  udawałam, że nie pamiętam o jego urodzinach :D Właśnie po raz trzeci opuściliśmy sypialnię ;)
- Jak ja kocham te wolne dni <3 – powiedział Marco wyjmując coś z lodówki.
- Ja też *.* – zabrałam mu jedzenie ;)
- Ej! Co jest?! ;D
- Jedziemy do klubu! – złapałam go za rękę i ciągnęłam w stronę auta ;)
- Ale po co? – pytał.
- Zostawiłam tam telefon… - palnęłam.
- Kiedy ty w klubie byłaś? :D
- Yyyy… Wczoraj! Z Gabrysią coś chciałyśmy sprawdzić… Założyłyśmy się – tłumaczyłam kłamiąc :D
- Aj Karolina, Karolina <3 Mam nadzieję, że chociaż wygrałaś! :D
- Tak, tak ;) Jedźmy!
       Pojechaliśmy do klubu. Byłam ubrana w to:

                        Zdjęcie: in czy out ?
Chciałam zobaczyć minę mojego najukochańszego <333 Otworzyliśmy drzwi. Weszliśmy i….
- STO LAT! STO LAT! NICH ŻYJE, ŻYJE NAM! – zaśpiewali wszyscy :D
- O szok! – Marco się ucieszył <3
- Wszystkiego najlepszego Kochanie <3 – pocałowałam go <3
- Kocham cię <3 – pocałował mnie *.*
     Marco zdmuchnął świeczki z tortu ;3
- A pomyślałeś życzenie? – spytał Lewy =)
- Tak ;)
       Do 20:00 wygłupialiśmy się. Ja i Marco nie piliśmy alkoholu o.O Na chwilę wyszliśmy się przewietrzyć ;)
- I jak? Podoba się? – spytałam, a on mnie pocałował.
- Tak <3 Idealny prezent kochanie *.*
- Ale to nie prezent – popatrzyłam mu w oczy – prezentem jest coś innego…
- Co takiego?
- To może ci się spodobać lub nie…
- Z pewnością mi się spodoba =)
   On patrzył mi w oczy, a ja jemu <3
- Ja jestem w ciąży <3
     Marco zaniemówił! Wystraszyłam się, że to już koniec!
- Tak się cieszę! – popłakał się ze szczęścia i przytulił mnie mocno *.*
- Wystraszyłam się…
- Czego?
- Że odejdziesz – przyznałam.
- Karolina. Kocham cię. Kocham cię jak wariat. NIGDY CIĘ NIE OPUSZCZĘ <3
- Kocham cię *.* - pocałowaliśmy się <3 – ale tak teraz się zastanawiam…
- Nad czym?
- Czy my sobie poradzimy? Obydwoje jesteśmy młodzi! Chcemy imprezować!
- Karolinko *.* Dziecko nie wyklucza imprez ;) Popatrz na Agatę i Kubę lub Ewę i Łukasza. Są jeszcze Sebastian i Tina oraz wiele, wiele innych! Poradzimy sobie <3 Razem zawsze *.*
- Mam nadzieję <3
- Jestem od ciebie uzależniony <3 Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie *.*
   Kocham go <3333 Wróciliśmy do lokalu. Wszyscy bawili się w najlepsze! :D Marco tak się cieszył z prezentu ode mnie, że zaraz wszystkim się wygadał! <3 I oczywiście wszyscy się cieszyli i gratulowali <3 :D O 1:30 Wróciliśmy do domu <3 Mimo wszystko szybko trafiliśmy do sypialni *.*
-------------------------------------------------
Tadaaam ;D Więc, jak się domyślacie dobrze napisałam test ;D Otóż nie ! :D Poprawiam się po świętach ;) Ta poprawa mi nie wyszła, a mamusia nie musi o tym wiedzieć ^.^
                    KOMENTUJCIE ;3

wtorek, 28 maja 2013

ROZDZIAŁ 35 "PTYSIA NIE BĘDZIE!"

       Dziś 22 maja ;) Gabrysia i Mario spotykają się dzień w dzień *.* Teraz popieram słowa Marco :d PASUJĄ DO SIEBIE ;) Dziś poszłam do lekarza, bo ostatnimi czasy nie czuję się zbyt dobrze… A no właśnie! Mam genialny prezent dla Marco :D Musze mu jeszcze dokupić coś słodkiego ;) On kocha słodycze <3 Tak, jak jaaa :D
        Ja i Gabrysia przygotowujemy właśnie lokal na imprezę – niespodziankę Marco J
- Gotowe – powiedziałam.
- Idziemy wybrać tort? – spytała Gabi.
- Najpierw musimy iść po Lewego, bo mu wczoraj obiecałyśmy – oznajmiłam.
- No tak… Obrazi się jeszcze ;)
       Poszłyśmy do Lewuska. Dziś ma wolne ;)Od domu Lewandowskiego pognaliśmy prosto do cukierni.
- Dzień dobry – powiedział cukiernik.
- Dzień dobry – powiedzieliśmy.
- W czym mogę pomóc?
- Chcemy wybrać tort urodzinowy – uśmiechnęłam się.
- Dobrze – uśmiechnął się – proszę poczekać. Pójdę po katalog na zaplecze.
- Jasne.
      Czekaliśmy na tego faceta -,- Lewy oglądał torty z wystawy ;) W pewny momencie zauważył na jednym z nich „robaka” xD
- Aaaaa! Robaaaal!!!! – wziął szczotkę zza rogu – giń owadzie!
   Robert stłukł szybę! xD
- Czemu to zawsze musze być ja!? – spytał Bobek, kiedy zły cukiernik wypchnął nas za drzwi -,-:D
- I więcej mi się tu nie pokazywać nicponie! – pogroził nam palcem.
- Czy ja wiem?! Może dlatego, że to ty ciągle robisz przypały! Marco opowiadał mi o twoich wybrykach xD
- Oj, przesadzasz Karolina… Nie było tego, aż tak dużo! xD
- Nieeee… W ogóle!
- Dobra ludzie! – śmiała się Gabi xD – musimy szybko znaleźć jakąś dobrą cukiernię…
- Tam jest jakaś – pokazałam.
- Idziemy!
   Poszliśmy do kolejnej cukierni ;) Zatrzymaliśmy się pod drzwiami.
- No? Na co czekacie! Wchodzimy! – Lewy pchał się do drzwi.
- My wchodzimy. Ty nie! – zatrzymałam go :D
- Ej! Niedobla Kalolina! :D – „fochnął się na mnie” xD
- Wytrzymasz Bobek! – śmiałam się :D
- Nie e!
- Kupimy ci ptysia! – zarzuciła Gabi.
- No to na co czekacie! Tylko szybko mi z tym ptysiem! :D
- Hahahaha! – zaśmiałyśmy się i weszłyśmy do środka ;)
   Nie było tam za ciekawych wzorów… Dałam zdjęcie Marco cukiernikowi. Tort będzie wyglądał, jak twarz mojego chłopaka <333 Ptyś dla Lewego musi być! xD Wyszłyśmy.
- I jak? – spytał.
- Dobrze. Tort będzie na czas – uśmiechnęłam się.
- Nie pytam o tort! Gdzie mój ptyś?!
- To ten! To ten pan zabrał mi lizaka mamusiu! – podeszła do nas matka z dzieckiem.
- Lewy?!
- No co?!
- Ptysia nie będzie! Proszę dziewczynko – Gabrysia uśmiechnięta schyliła się i podarowała dziecku ptysia.
- Ja nie jestem dziewcynka tylko chłopcyk! – dziecko kopnęło Gabrysię w piszczel :D
- Aaaaaaaa! – Gabrysia złapała się za nogę :D
  Matka i ten rzekomy chłopczyk odeszli od nas z ptysiem ;D
- Co za wredni ludzie! – wymamrotała Gabi :D
- Widzisz Karolina? – śmiał się Lewy.
- Co mam widzieć? – spytałam xD
- Należało się temu dziecku! Dobrze, że zabrałem mu tego niedobrego lizaka! :D
- Okej… Masz rację ;D
- Śmiejcie się! Ale następnym razem wy będziecie rozdawać głupim dzieciom słodycze!
- Nie będzie następnego razu! Nie zamierzam wydawać pieniądze na takich gburów! – śmiał się Lewandowski :D
- Potwierdzam! – odezwałam się :D
    Gabrysia jakoś się pozbierała ;D Chodziliśmy po mieście.
- Muszę jeszcze kupić Marco słodycze – powiedziałam.
- No właśnie! Co mu kupiłaś na główny prezent? – spytał lewy.
- Niespodziewankę xD Dowiesz się, gdy Marco to dostanie – uśmiechnęłam się.
- No weź! Proszę Karolinko! xD
- Taaa! Teraz to „Karolinka”! xD
    Wróciliśmy do domu. Głowa mnie boli! xD Stwierdziłam, że chwilkę się zdrzemnę ;p
------------------------------------------------------
Hejka ;3 Co tam u Was? U mnie nudy ;/ Muszę jutro poprawić matmę :( Nie chce mi się uczyć, bo mam mega wenę ;D Pozdrawiam <3 Trzymajcie jutro za mnie kciuki, bo jak źle napiszę test to rozdziałów nie będę mogła dodawać :D

              COMMENT, PLEASE ;3