piątek, 31 maja 2013

ROZDZIAŁ 38 "NAJWSPANIALSZY DZIEŃ MOJEGO ŻYCIA"

                                                          *KOLEJNY DZIEŃ*
       Anglia! <3 Trafiliśmy na słoneczną pogodę ;3 Chłopaki właśnie wrócili z treningu <3
      Jest 20:34. Ja, Agata, Ania, Ewa, Cathy, Tina, Rihannon, Simone, Jenny i Gabi siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Dziewczyny wiedzą, że muszę odpoczywać -,-
- Jak się czujesz? *.* - przyszedł Marco i mnie pocałował <3
- Tak samo, jak pięć minut temu Kochanie <3 – zaśmiałam się ;D
   Tak… Marco ciągle pisał mi sms’y *.* Pytał między innymi, jak się czuję -,- :D
- Wiesz, że się o ciebie martwię? ;*
- No, a może, jakby, troszeczkę przesadzasz? xD <3
- Ani troszkę! ;3 – pocałował mnie.
- No dobrze, już dobrze! ;D
         Rozmawialiśmy wszyscy jeszcze trochę ;) Później poszłam do naszego pokoju, bo źle się poczułam… :/

                                                            *KOLEJNY DZIEŃ*
Jesteśmy już na stadionie <3 Na razie remis -,- 2:2 ;( Strzelił Lewy i Łukasz J Minuty do końca! :/ Nagle Marco podaje Kubie, Kuba oddaje Marco ,Marco podaje do Mario i….
- GOOOOLLLLL! – krzyknął komentator ;D
- Jeeeessssssssssssttttttttttttt!!!!!!!! ;D HEJA BVB! HEJA BVB! HEJA! HEJA! HEJA BVB!!! – cieszyłyśmy się z dziewczynami <3
- Mecz zakończył się zwycięstwem Borussi Dortmund! – mówił komentator.
      W związku z tym , że to koniec wszystkie dziewczyny w tym ja ;D pognałyśmy na boisko do naszych ukochanych <3333 Rzuciłam się Marco na szyję *.*
- Wygraliśmy! <3
- Starałem się zrobić tak, żebyś się nie denerwowała <3 – pocałował mnie *.*
- Kocham cię ;3
       Ze stadiony wyszliśmy o 18:17 ;D Wszyscy stwierdziliśmy, że pójdziemy sobie każdy, gdzie indziej, a potem spotkamy się w restauracji <3 Ja zaufałam Marco :D Tak – to on organizuje nasz dzisiejszy wolny czas ;D
- To, gdzie idziemy? ;3 – spytałam, kiedy szliśmy ulicami Londynu trzymając się za ręce <3
- Niespodzianka <3
- Nie lubię niespodzianek! – śmiałam się *.*
- Uwierz mi *.* Ta ci się na pewno spodoba <3
- Wierzę ci ;3
   Marco zabrał mnie na London Eye <3 Bojemmm sieem :/ No cóż… Raz się żyje! Najbardziej bałam się o dziecko… Zanim weszliśmy, Marco ustalał coś z tym gościem, co włącza i wyłącza London Eye… Mniejsza o to… Czas wsiąść…
- Proszę – przepuścił mnie.
- Dziękuję ;3
   Wsiedliśmy. Wtuliłam się w Marco, ponieważ się bałam ;D Kiedy byliśmy na samym szczycie maszyna się zatrzymała! Jezu! Myślałam, że zawału dostanę!!!
- Marco? Co się dzieje? Nie patrz w dół Karolina! Nie patrz! – powiedziałam ;D
- Nic się nie dzieje kochanie <3 – powiedział z uśmiechem.
- A czemu stoimy w miejscu i nasza „ławeczka” jest na samym szczycie?
  Marco uklęknął i otworzył pudełeczko z pierścionkiem <3 OMG! *.* ;3 Wszyscy ludzie patrzyli na nas szczęśliwi <3
-My nie stoimy. My cały czas podążamy przez życie. Czy będziesz chciała towarzyszyć mi w tej niesamowitej podróży? <3
- Tak ;3
    Marco założył mi pierścionek na palca <3 Rzuciłam mu się  w ramiona <3 Zaczęliśmy się namiętnie całować ;*** „NAJWSPANIALSZY DZIEŃ MOJEGO ŻYCIA!” – pomyślałam <3
     Dołączyliśmy do reszty <3
- Marco mi się oświadczył! – pokazałam pierścionek dziewczynom ;D
- Łiiiiii! – skakały ze szczęścia <3
       Borussen zorganizowali imprezę na naszą cześć <3 Bawiliśmy się prześwietnie! *.*

---------------------------------------------------
Siemka! <3 Dziś mam wspaniały humor ;) Czemu? Dziś urodziny Marco Reus'a ! <333 *.* ;33 ;** Wszystkiego najlepszego! *.* Tak na marginesie to mam już plan na nowe opowiadanie ;) Będzie całkowicie inne ;D Marco nie będzie sławny! o.O Na razie zdradzę Wam tylko tytuł: 
"ALWAYS TOGETHER ANYWAY ♥" Pozdrawiam ;3

              PRZECZYTAŁEŚ? SKOMENTUJ! ;)

czwartek, 30 maja 2013

ROZDZIAŁ 37 "WYCHODŹ CZYM PRĘDZEJ!"

*DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ – 2 SIERPIEŃ*
*GABRYSIA DUCZMAL*    
   
      Ale się cieszę! Karolina jest już w czwartym miesiącu ciąży ;3 Jednak nie chcą z Marco znać płci dziecka, bo chcą mieć „NIESPODZIANKĘ” -,- Wkurzające! Ja tam twierdze, że to dziewczynka ;) Agata, że chłopczyk, a Lewy i Ania, że bliźniaki! ;D Jutro jedziemy do Londynu ;3 Meczyk z Chelsea! :D
    No tak… Nudy :/ Karolina u doktora, Marco u Lewandowskiego, a ja sama na chacie! ;( Smutnooo L Z laptopem na kolanach siedziałam w salonie zajadając wisieeenki <3 Oglądałam zdjęcia z Polski. Moje, moich przyjaciółek i innych ;) Nagle do drzwi zapukał jakiś ludź :D
- Proszę! – krzyknęłam, bo jak każdy wie – jestem leniwa :D
   Do pokoju wszedł Mario ! o.O *.*
- Co tam robisz? – uśmiechnął się.
- Oglądam zdjęcia moje i koleżanek – uśmiechnęłam się – siadaj ;)
- Mam pomysł! – zaśmiał się.
- Słucham – oznajmiłam :D
- Wybierzemy dziewczynę dla mnie! ;D
- Spoko! :D
   Powoli włączałam zdjęcia ;)
- To jest Natala – śmiałam się :D
- Brzydka -,- - także się śmiał *.*
- To Emilka… - przełączyłam dalej – To Izka.
- Za gruba…
- Aleś ty… - przełączyłam dalej – O! Sorki… To moja głupia fotka xD
- Zostaw! – złapał mnie za rękę – ta jest idealna *.*
- Ale Mario! Nie widzisz?! To przecież ja!
- Wiem. Kocham cię Gabi! – zaczął mnie całować *.*
- To dobrze się składa, bo ja ciebie też <3 – całowaliśmy się <3
   Byłam przeszczęśliwa ! *_*

                                          *KAROLINA JANKOWSKA*
        Po wizycie u lekarza trochę się przestraszyłam :/ Powiedział, że moja ciąża jest zagrożona! Nie mogę się denerwować, dźwigać… Musze LEŻEĆ! -,- Głupie to! A co najgorsze? Nie mogę spędzać wieczorów z Marco po naszemu ^^ *.* <3 ! ;(((
      Wróciłam do domu. Gabi nie było :o W kuchni na stole leżała karteczka:
„HEJKA ;3 JA I MARIO JESTEŚMY RAZEM! IDZIEMY DO KINA, POTEM GDZIEŚ TAM I GDZIEŚ TAM <3 CHYBA NIE WRÓCĘ DO DOMU NA NOC. CAŁUSKI ;* PAAAA <3
                                                                                                                          GABI ;3”
- I co ja mam robić? Nudno będzie… Prawda maluszku? – spojrzałam na brzuch – Jezu! Głupieje…
     Na szczęście niedługo potem przyszedł Marco <3 Bardzo mu zależy na tym, żeby nasze dziecko urodziło się zdrowe <3 I oczywiście, aby mi się nic nie stało ;**
- Karolina? – spytał.
- Jestem ;3 – odezwałam się.
- I jak? – pocałował mnie.
- Lekarz powiedział, że nie mogę się wysilać, bo możemy stracić dziecko…
- Cholera… Ale, jak będziesz odpoczywać to wszystko będzie dobrze i z tobą i z dzieckiem?
- Tak – potwierdziłam.
- Boję się o ciebie Misiu <3 – przytulił mnie i pocałował <3
   W pewnym momencie mu odbiło i zaczął gadać do brzucha :D
- Będziesz grać w piłkę, tak jak tatuś <3
- A jeśli to będzie dziewczynka? – spytałam.
- Też będzie grać w piłkę tak, jak tatuś <3 ;D
- Oj ty mój wariacie! <3 – poczochrałam mu włosy :D
- A gdzie Gabi?
- Czytaj ;3 – podałam mu kartkę.
- Chataaa wolna :D – przeczytał i zaczął mnie namiętnie całować ;*
- E…e – odepchnęłam go lekko ;( - nie wolno nam tego robić ;(
- Mały lub mała – zwrócił się do brzucha – Wychodź czym prędzej! :D
- Wariaaat <3
- Ale jedziesz jutro z nami do Anglii? – spytał <3
- Pewnie <3 Tylko nie mogę chodzić na przypały ;( I denerwować się wynikiem meczu więc macie od razu wygrać! – zaśmiałam się :D
- Tak, tak <3 Dla ciebie wszystko Karolinko *.*
-------------------------------------------------------------

Hej hej ;3 Wreszcie Ładnie ;D Dziś cały dzień grałam w nogę ;) Kocham ten sport <3 Pozdrawiam ;*

                      KOMENTUJCIE ;3

środa, 29 maja 2013

ROZDZIAŁ 36 "NIGDY CIĘ NIE OPUSZCZĘ"

  *KILKA DNI PÓŹNIEJ – 31 MAJA*

Dziś ten dzioneeek! <3 Urodzinki mojego chłopaka *.* Dziś wszyscy piłkarze i trenerzy mają wolne ;D Impreza zaczyna się o 15:30. Teraz jest dokładnie 15:00 J Oczywiście, jak w banalnych filmach  udawałam, że nie pamiętam o jego urodzinach :D Właśnie po raz trzeci opuściliśmy sypialnię ;)
- Jak ja kocham te wolne dni <3 – powiedział Marco wyjmując coś z lodówki.
- Ja też *.* – zabrałam mu jedzenie ;)
- Ej! Co jest?! ;D
- Jedziemy do klubu! – złapałam go za rękę i ciągnęłam w stronę auta ;)
- Ale po co? – pytał.
- Zostawiłam tam telefon… - palnęłam.
- Kiedy ty w klubie byłaś? :D
- Yyyy… Wczoraj! Z Gabrysią coś chciałyśmy sprawdzić… Założyłyśmy się – tłumaczyłam kłamiąc :D
- Aj Karolina, Karolina <3 Mam nadzieję, że chociaż wygrałaś! :D
- Tak, tak ;) Jedźmy!
       Pojechaliśmy do klubu. Byłam ubrana w to:

                        Zdjęcie: in czy out ?
Chciałam zobaczyć minę mojego najukochańszego <333 Otworzyliśmy drzwi. Weszliśmy i….
- STO LAT! STO LAT! NICH ŻYJE, ŻYJE NAM! – zaśpiewali wszyscy :D
- O szok! – Marco się ucieszył <3
- Wszystkiego najlepszego Kochanie <3 – pocałowałam go <3
- Kocham cię <3 – pocałował mnie *.*
     Marco zdmuchnął świeczki z tortu ;3
- A pomyślałeś życzenie? – spytał Lewy =)
- Tak ;)
       Do 20:00 wygłupialiśmy się. Ja i Marco nie piliśmy alkoholu o.O Na chwilę wyszliśmy się przewietrzyć ;)
- I jak? Podoba się? – spytałam, a on mnie pocałował.
- Tak <3 Idealny prezent kochanie *.*
- Ale to nie prezent – popatrzyłam mu w oczy – prezentem jest coś innego…
- Co takiego?
- To może ci się spodobać lub nie…
- Z pewnością mi się spodoba =)
   On patrzył mi w oczy, a ja jemu <3
- Ja jestem w ciąży <3
     Marco zaniemówił! Wystraszyłam się, że to już koniec!
- Tak się cieszę! – popłakał się ze szczęścia i przytulił mnie mocno *.*
- Wystraszyłam się…
- Czego?
- Że odejdziesz – przyznałam.
- Karolina. Kocham cię. Kocham cię jak wariat. NIGDY CIĘ NIE OPUSZCZĘ <3
- Kocham cię *.* - pocałowaliśmy się <3 – ale tak teraz się zastanawiam…
- Nad czym?
- Czy my sobie poradzimy? Obydwoje jesteśmy młodzi! Chcemy imprezować!
- Karolinko *.* Dziecko nie wyklucza imprez ;) Popatrz na Agatę i Kubę lub Ewę i Łukasza. Są jeszcze Sebastian i Tina oraz wiele, wiele innych! Poradzimy sobie <3 Razem zawsze *.*
- Mam nadzieję <3
- Jestem od ciebie uzależniony <3 Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie *.*
   Kocham go <3333 Wróciliśmy do lokalu. Wszyscy bawili się w najlepsze! :D Marco tak się cieszył z prezentu ode mnie, że zaraz wszystkim się wygadał! <3 I oczywiście wszyscy się cieszyli i gratulowali <3 :D O 1:30 Wróciliśmy do domu <3 Mimo wszystko szybko trafiliśmy do sypialni *.*
-------------------------------------------------
Tadaaam ;D Więc, jak się domyślacie dobrze napisałam test ;D Otóż nie ! :D Poprawiam się po świętach ;) Ta poprawa mi nie wyszła, a mamusia nie musi o tym wiedzieć ^.^
                    KOMENTUJCIE ;3

wtorek, 28 maja 2013

ROZDZIAŁ 35 "PTYSIA NIE BĘDZIE!"

       Dziś 22 maja ;) Gabrysia i Mario spotykają się dzień w dzień *.* Teraz popieram słowa Marco :d PASUJĄ DO SIEBIE ;) Dziś poszłam do lekarza, bo ostatnimi czasy nie czuję się zbyt dobrze… A no właśnie! Mam genialny prezent dla Marco :D Musze mu jeszcze dokupić coś słodkiego ;) On kocha słodycze <3 Tak, jak jaaa :D
        Ja i Gabrysia przygotowujemy właśnie lokal na imprezę – niespodziankę Marco J
- Gotowe – powiedziałam.
- Idziemy wybrać tort? – spytała Gabi.
- Najpierw musimy iść po Lewego, bo mu wczoraj obiecałyśmy – oznajmiłam.
- No tak… Obrazi się jeszcze ;)
       Poszłyśmy do Lewuska. Dziś ma wolne ;)Od domu Lewandowskiego pognaliśmy prosto do cukierni.
- Dzień dobry – powiedział cukiernik.
- Dzień dobry – powiedzieliśmy.
- W czym mogę pomóc?
- Chcemy wybrać tort urodzinowy – uśmiechnęłam się.
- Dobrze – uśmiechnął się – proszę poczekać. Pójdę po katalog na zaplecze.
- Jasne.
      Czekaliśmy na tego faceta -,- Lewy oglądał torty z wystawy ;) W pewny momencie zauważył na jednym z nich „robaka” xD
- Aaaaa! Robaaaal!!!! – wziął szczotkę zza rogu – giń owadzie!
   Robert stłukł szybę! xD
- Czemu to zawsze musze być ja!? – spytał Bobek, kiedy zły cukiernik wypchnął nas za drzwi -,-:D
- I więcej mi się tu nie pokazywać nicponie! – pogroził nam palcem.
- Czy ja wiem?! Może dlatego, że to ty ciągle robisz przypały! Marco opowiadał mi o twoich wybrykach xD
- Oj, przesadzasz Karolina… Nie było tego, aż tak dużo! xD
- Nieeee… W ogóle!
- Dobra ludzie! – śmiała się Gabi xD – musimy szybko znaleźć jakąś dobrą cukiernię…
- Tam jest jakaś – pokazałam.
- Idziemy!
   Poszliśmy do kolejnej cukierni ;) Zatrzymaliśmy się pod drzwiami.
- No? Na co czekacie! Wchodzimy! – Lewy pchał się do drzwi.
- My wchodzimy. Ty nie! – zatrzymałam go :D
- Ej! Niedobla Kalolina! :D – „fochnął się na mnie” xD
- Wytrzymasz Bobek! – śmiałam się :D
- Nie e!
- Kupimy ci ptysia! – zarzuciła Gabi.
- No to na co czekacie! Tylko szybko mi z tym ptysiem! :D
- Hahahaha! – zaśmiałyśmy się i weszłyśmy do środka ;)
   Nie było tam za ciekawych wzorów… Dałam zdjęcie Marco cukiernikowi. Tort będzie wyglądał, jak twarz mojego chłopaka <333 Ptyś dla Lewego musi być! xD Wyszłyśmy.
- I jak? – spytał.
- Dobrze. Tort będzie na czas – uśmiechnęłam się.
- Nie pytam o tort! Gdzie mój ptyś?!
- To ten! To ten pan zabrał mi lizaka mamusiu! – podeszła do nas matka z dzieckiem.
- Lewy?!
- No co?!
- Ptysia nie będzie! Proszę dziewczynko – Gabrysia uśmiechnięta schyliła się i podarowała dziecku ptysia.
- Ja nie jestem dziewcynka tylko chłopcyk! – dziecko kopnęło Gabrysię w piszczel :D
- Aaaaaaaa! – Gabrysia złapała się za nogę :D
  Matka i ten rzekomy chłopczyk odeszli od nas z ptysiem ;D
- Co za wredni ludzie! – wymamrotała Gabi :D
- Widzisz Karolina? – śmiał się Lewy.
- Co mam widzieć? – spytałam xD
- Należało się temu dziecku! Dobrze, że zabrałem mu tego niedobrego lizaka! :D
- Okej… Masz rację ;D
- Śmiejcie się! Ale następnym razem wy będziecie rozdawać głupim dzieciom słodycze!
- Nie będzie następnego razu! Nie zamierzam wydawać pieniądze na takich gburów! – śmiał się Lewandowski :D
- Potwierdzam! – odezwałam się :D
    Gabrysia jakoś się pozbierała ;D Chodziliśmy po mieście.
- Muszę jeszcze kupić Marco słodycze – powiedziałam.
- No właśnie! Co mu kupiłaś na główny prezent? – spytał lewy.
- Niespodziewankę xD Dowiesz się, gdy Marco to dostanie – uśmiechnęłam się.
- No weź! Proszę Karolinko! xD
- Taaa! Teraz to „Karolinka”! xD
    Wróciliśmy do domu. Głowa mnie boli! xD Stwierdziłam, że chwilkę się zdrzemnę ;p
------------------------------------------------------
Hejka ;3 Co tam u Was? U mnie nudy ;/ Muszę jutro poprawić matmę :( Nie chce mi się uczyć, bo mam mega wenę ;D Pozdrawiam <3 Trzymajcie jutro za mnie kciuki, bo jak źle napiszę test to rozdziałów nie będę mogła dodawać :D

              COMMENT, PLEASE ;3



poniedziałek, 27 maja 2013

ROZDZIAŁ 34 "NIECH STANIE SIĘ JUTRO!!!"

                                                 *KAROLINA JANKOWSKA*
Ale się uśmiałyśmy z Gabi na tych trybunach! :D
- Karolina? – zaczęła.
- Tak?
- Ten tam, obok Marco to Mario?
- Gabi? – uśmiechnęłam się.
- Co?
- Tak – to Mario ^.^ Zakochałaś się?
- Nie!
- Gabi się zakochała! Gabi się zakochała! :D Ale się cieszę!
- Zamknij pyszczek! – zatkała mi buzię – Ał!
- Ups :D Zapomniałam ci powiedzieć, że gryzę!
- Już wiem, co kupię Marco na urodziny! Tabliczkę - „UWAGA! MOJA DZIEWCZYNA GRYZIE!”
-  Hueeeh :D
   Chłopaki za niedługo skończyli ;) Ja i Marco poszliśmy do szatni, a Gabi na bok poprosił Mario ;)
                                                *GABRYSIA DUCZMAL*

Mario poprosił mnie na bok! o.O
- Gabrysiu?
- Tak?
- Chciałabyś ze mną wyjść na miasto jutro?
- Pewnie!!! Ekhem… znaczy – chętnie gdzieś z tobą wyjdę ;)
- To widzimy się jutro ;)
- Paaa <3
   OMG! Jestem w siódmym niebie! *.* Niech stanie się jutro!!!
                                           *KAROLINA JANKOWSKA*

Gabrysia pociągnęła mnie za rękę i wyszłam z szatni chłopaków.
- Co tam?
- Mario zaprosił mnie na randkę!!!
- Łiiiiii!!!! <3 – przytuliłam ją.
- Ja chce już jutro!!! <3
- Nie myśl o tym to szybko czas zleci ;)
- Boli cię coś?! Jak mam o tym nie myśleć?! Cały czas mam jego twarz przed oczami <3
   Wróciliśmy z nieprzytomną Gabryśką do domu ;) ZAKOHAŁA SIĘ <3
- Nie dobrze mi…  - oświadczyłam.
- Czemu, Misiu *.* ? – spytał Marco.
- A co ja lekarz? – uśmiechnęłam się.
- Wspaniała dziewczyna <3
   Gabrysia poszła do swojego pokoju, a my do NASZEJ SYPIALNI :D xD *.* <3 ^.^

                                                *KOLEJNY DZIEŃ*

Dziś troszkę mi się zaspało xD Gabrysia na randce ;) Marco… Przy mnie <3 Leżeliśmy na łóżku ;3
- Wiesz, że cię kocham? <3
- Mówisz mi to co sekundę *.* - pocałowałam go.
- To tak na wypadek gdybyś zapomniała :D
   Leżeliśmy chwilę w ciszy <3
- A ty wiesz, że cię kocham? – spytałam :D
- Domyślam się :D
- Ciekawe, jak tam Gabi na randce z Mario – powiedziałam.
- Według mnie – pasują do siebie :D
- Znają się dopiero jeden dzień!
- Ale ja jestem prorokiem! xD
- Niech ci będzie <3 – zaczęliśmy się NAAAAMIĘTNIE CAŁOWAĆ ;)
   Po kilku godzinach ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. O 15:49 przyszła szczęśliwa Gabrysia.
- I jak? – spytałam.
- Cud, miód, malina <3
- Mówi się MALYNA xD – poprawił ją Marco.
- Nie słuchaj go – uśmiechnęłam się – opowiadaj ;3
- (…) Jest cudowny!!!
- Naprawdę powiedział, że chwila spędzona z tobą to wieczność?
- I jeszcze, że mam najpiękniejsze oczy na świecie <3
- Super *.*
- A wy? Co robiliście?
  ja i Marco spojrzeliśmy na siebie z uśmieszkami :D <333 Wiadomo, co robiliśmy ;3
- Dobra… Nie musicie mówić :D
- Karolina?
- Co?
- Może my gdzieś wyjdziemy?
- Spoko – oko ;)
   Poszliśmy z Marco na… Plac zabaw :D W parku były dwie superowe huśtawki :D Nazwaliśmy je HENIENEK oraz ILDEMENS :D Wygłupialiśmy się na nich xD
- Juhuuuuu! Patatajaj Henienku! – śmiał się Marco :D
- Ty patatajasz na Ildemensie! xD
- Nie e! To Henienek!
- Ildemens!
- Sam już nie wiem! :D
- Wygrałam!
- Ale co?
- Ale nie wiem! :D
- Dobra! Bawimy się kto dojedzie dalej na naszych patatajach! :D
- Okej!
   Bujaliśmy się tak wysoko, że w końcu upadłam na piasek :D
- Karolina! Nic ci nie jest? – śmiał się Marco :D
- Nieee! – śmiałam się – Wygrałam!
- Ja wygrałem!
- Ja pojechałam dalej!
- Niby gdzie?!
- Niby na ziemię! :D
- Zgoda xD Wygrałaś mój KONSERWATORZE POWIERZCHNI PŁASKICH :D
- Co ja sprzątaczka?! xD
  Wróciliśmy do domu, bo się źle poczułam :D Marco twierdzi, że to dlatego, gdyż podczas mojego upadku rypłam się głową o kamień! Tyle, że lekarz z niego żaden, bo mnie bolał brzuch, a nie łepetyna :D
--------------------------------------------
O żeby nie było! xD Imiona tych koników nie śą zapożyczone od nikogo! xD Jedno wymyśliłam ja, a drugie z moją BFF podczas wygłupów w parku ;) Pozdrawiam Cię Gabi! ♥ Co tam u Was słychać? U mnie jakoś, takoś dziwnie... Cały czas myślę o tym, że Lewusek *.* oficjalnie potwierdził, że przechodzi do BAYERNU -,- NIE CHCIAŁAM TYM URAZIĆ FANÓW BAYERNU! No nic... Nadal będę kibicować BVB ♥ I Lewuskowi oraz Mario! <3 Tylko się zastanawiam - z kim będzie się przyjaźnił Marco? Ja myślę, że z Leosiem lub Moritzem ;3 Czekam na Wasze propozycje ;*

                     KOMENTUJCIE ;3

niedziela, 26 maja 2013

ROZDZIAŁ 33 "GŁUPIE TO!"

                                                        * 7 MIESIĘCY PÓŹNIEJ*
Ja i Karolina jesteśmy już ze sobą przez siedem miesięcy <3 Pasujemy do siebie *.* Raz jeszcze śniła mi się Emilka mówiąc, że jest ze mnie dumna <3 

                                                  *KAROLINA JANKOWSKA*
       
Kocham Marco <3 On tak mnie rozpieszcza! Dba o mnie i w ogóle jest taki wspaniały!!! <3 Jest moim ideałem <3 Nikogo tak bardzo jeszcze nie kochałam <3
        Dziś 10 maja. Tak – za 21 dni urodziny Marcusia <333 Reus jest już na treningu <3 Ja mam dziś wolne. Krzątałam się po domu sprzątając -,- Dwójka bałaganiarzy w domu to opłakane skutki :D Nagle do drzwi ktoś zapukał. Zeszłam na dół, aby otworzyć drzwi.
- Karolina?! – odezwała się moja przyjaciółka <3
- Gabi?!
- Co ty tu robisz?!
- Mieszkam!
- Ale… Tu przecież Emilka mieszka!
- TY NIC NIE WIESZ?! – zdziwiłam się.
- A co mam wiedzieć?
- Emilka nie żyje…
- Że co?!
- Przykro mi… Miała wypadek rok temu –powiedziałam smutna.
- No, a ty co tu robisz?
- Mieszkam ze swoim chłopakiem…
- Marco to chłopak Emilki!
- Gabi! Mi też trudno było się z tym pogodzić, ale Emilka nie żyje!
- Przytul mnie – popłakała się.
   Przytuliłam ja. Gabrysia jest moją przyjaciółką. Siedziałyśmy w salonie pijąc herbatę. Opowiedziałam jej wszystko.
- Ukazała wam się we śnie?! – zdziwiła się.
- Tak…
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam ;* - przytuliła mnie.
- Nie szkodzi <3 Jest już dobrze?
- Nie za bardzo…
- Mam pomysł! Chodźmy na Idunę! – zaproponowałam.
- I… co? – ona nie wie co to Iduna?! LOL -,-
- To stadion Borussi Dortmund – wyjaśniłam.
- Sorki, ale nie interesują mnie te całe REAL BARCELONA, JUVENTUS MEDIOLAN, ZNICZ MADRYT, CZY BORUSSIA MONACHIUM…
- Żaden z wypowiedzianych przez ciebie klubów nie istnieje :D – śmiałam się.
- Głupie to! -,-
- Nieprawda! Sport jest superowy!
- Nigdy mnie nie interesowało to kopanie piłki do kosza… - przyznała.
- Gabrysiu… Piłkę kopie się do bramek – śmiałam się xD
- Nie idę! Palnę jeszcze jakąś głupotę do tych siatkarzy…
- Piłkarzy – poprawiłam ją.
- A co  to za różnica?!
- Wię….- chciałam jej wytłumaczyć :D
- Siedź cicho! – śmiała się xD
- Wariatka ! *.* Idziemy!
- Nie e!
- Rusz się!
- Mam małe pytanko… Mogę zatrzymać się na jakiś czas u was? Nie mam na razie kasy… A do Polski nie mogę wrócić – powiedziała.
- Co się stało?
- Pokłóciłam się z rodzicami…
- Zapytam Marco, ale pewnie się zgodzi – uśmiechnęłam się.
- Dzięki Karo <3
- Spoko ;3 A jeśli będziesz chciała to mogę cię zatrudnić do mojego klubu fitness ;)
 - Skorzystam z twojej propozycji ;)
    Poszłyśmy na Idunę, gdzie według Gabrysi gra „BORUSSIA MONACHIUM” :D Podobała mi się reakcja Gabrysi na śmierć Emilki… Najpierw się załamała, a potem stwierdziła, że życia płacząc jej nie wrócimy… TAK MA BYĆ!
- Karolinkaaa! – ucieszyli się piłkarze.
- Gabi?! – zdziwiło się trio ;)
- Tak – uśmiechnęła się.
- Cześć KOTEK <3 – Marco mnie pocałował <3
- Hej – odwzajemniłam gest.
- Dla wszystkich, co nie wiedzą – zaczęłam – To jest Gabrysia Duczmal. Jest moją przyjaciółką. Przyjmijcie ją ciepło. A! Jest singielką ;)
- Sieeem Gabi! – podszedł do niej Mario :D
   Wszyscy polubili Gabrysię. Potem Klopp przyprowadził ludziów, którzy oceniają pracę piłkarzy i trenerów :D Chłopaki mieli „być grzeczni” xD
      Ja i Gabrysia siedziałyśmy na trybunach. Jürgen stał z dwoma mężczyznami w garniturach i ciemnych okularach. Wyglądali, jak agenci z CIA :D

                                                            *MARCO REUS*

Po co tu ci agenci?! :D Kij wie… :P Ćwiczyłem z Mario i Lewym. Nagle Kuba kopnął Roberta w zad :D
- Kto to?! – Lewandowski szukał winnego.
- Wielka siła! – śmiał się Kuba.
- Wiedziałem, że to ty cieciu!
- Weźcie się ogarnijcie! – śmiałem się z nich razem z Mario xD
- A po co?- spytał Mario ;)
- W sumie… Bijcie się dalej :D
- To ty mnie kopnąłeś!
- No co ty?! :D
- A masz! – Lewy chciał kopnąć piłką Kubę xD A w kogo poleciało?! W jednego z tych sztywniaków! :D
- O cholera! – Lewy schował się za nas :D
- Który to?! Przepraszam panów… Czasem zachowują się, jak dzieci… - tłumaczył Klopp.
- To….yyyy…. ten… Laleczka Czaki! – Krzyknął Lewy.
- BOBEK! Ile razy mam ci mówić, że masz nie małpować na treningach?! – podszedł do niego Jürgen.
- Yyyy… Tak jakby to zliczyć… Zero?
- Robert proszę cię… Udawaj przestraszonego – szepnął.
- Łooo! Trenerze! Pan to potrafi! Tak się pan na mnie wydarł, że zrozumiałem mój błąd :D
- No! – pokiwał głową.
- Obiecuję na skarpetki mojego brata, że to nigdy się nie powtórzy! :D – szepnął pod nosem :D
- Ty masz brata? – zdziwiliśmy się.
- Tak – potwierdził.
- Jak się nazywa?
- Milena xD
   Dziewczyny na trybunach kuliły się ze śmiechu :D Za jakiś czas Mario powiedział mi coś interesującego ^.^
- Woody! – zaczepił mnie szeptem.
- Hm?
- Ta Gabrysia jest w wieku Kamy?
- Tak, a co?
- Ładna nawet – przyznał ;)
- Nawet? – podłapałem go.
- No okej! Podoba mi się!
- No to się z nią umów!
- Ja jej nie znam! – puknął mnie w czoło.
- No to ja poznasz! – powiedziałem.
- Okej… Po treningu zaproszę ją gdzieś tam xD

---------------------------------------------
KOCHANI! ;3 Powiem Wam coś... BVB niby wczoraj przegrała... Otóż, jak dla mnie wygrali! Zawsze będą moimi bohaterami! ♥ Gdyby gol Roberta się liczył, byłoby inaczej -,- Nie przestanę kochać moich ulubieńców! <3 Pokazali na co ich stać! Wspaniale grali ;3 Bardzo podobała mi się ich gra, a przegrana nie ma znaczenia! Tak więc jeszcze raz mówię, że jak dla mnie ODNIEŚLIŚMY ZWYCIĘSTWO I WYGRALIŚMY PUCHAR! <3

KOMENTUJCIE! ;3

sobota, 25 maja 2013

ROZDZIAŁ 32 "NIE PRZESTAWAJ, PROSZĘ"

                                                           *KOLEJNY DZIEŃ*

                                                           *MARCO REUS*

     Jestem już po treningu. Chcę zrobić niespodziankę Karolinie. Odbiorę ją z klubu i zabiorę na kolację. Dziś miała strasznie zły humor… Może uda mi się ją rozweselić? Przynajmniej będę się starał <3
      Podjechałem pod klub. Karolina właśnie wyszła. Zobaczyła mój samochód i weszła do środka.
- Hej – uśmiechnąłem się.
- Hej – odpowiedziała ponuro.
- Co taka smutna?
- Nie mam dziś w ogóle dobrego humoru… Zastanawiam się nad wczorajszym snem – zwierzyła mi się.
- Jedziemy do restauracji – oznajmiłem.
- A może ja nie chcę?
- Nie wygłupiaj się Karolina! Już zarezerwowałem nam stolik!
- No to go odrezerwuj!
- Uparta jesteś! – podsumowałem.
- Ja nie dam sobą rządzić! Nie mam ochoty na żadną kolację, a już tym bardziej z To… - przerwałem jej pocałunkiem <3
     No nie mogłem się powstrzymać! Nie słuchałem nawet jej słów! Zapatrzyłem się w tą śliczną twarz <3 Wziąłem sobie do serca słowa Emilki. Przecież czuję coś do Karoliny! Coś więcej <3
- Przepraszam… – chciałem się od niej odsunąć.
- Nie… - złapała mnie za rękę – nie przestawaj, proszę <3
     Zdziwiło mnie to *.* Obydwoje pieściliśmy swe usta <3
- A teraz masz ochotę jechać? – uśmiechnąłem się.
- Teraz tak ;) Ale, jak ja wyglądam?! Nie pojadę tak…
- Nieważne, jak wyglądasz. Dla mnie zawsze będziesz piękna *.*
- No to jedźmy ;)
      Pojechaliśmy do restauracji. Zjedliśmy. Następnie rozmawialiśmy.
- Marco?
- Tak?
- Opowiedz mi swój wczorajszy sen – poprosiła.
- Kobiety mają pierwszeństwo ;)
- W moim śnie Emilka chciała, żebyśmy byli razem – skrępowała się.
- W moim też! – to dziwne…
- Myślisz, że ona nam się tak jakby ujawniła?
- Myślę, że chyba tak… No, bo jak inaczej śniłaby się nam obydwojgu?
- Właśnie…
    Siedzieliśmy w ciszy patrząc na siebie.
- Karolina? Może byśmy się dostosowali do jej pragnienia? – uśmiechnąłem się.
- Czekałam tylko, aż to powiesz ;)
- Ale tak szczerze… Czujesz coś do mnie?
- Nawet nie wiesz ile <3
   Zaczęliśmy się namiętnie całować <3 *.* Potem pojechaliśmy do mojego domu. Oglądaliśmy jakiś durny film xD Karolina zasnęła na moim ramieniu. Pocałowałem ją i zaniosłem do pokoju <3
        
                                                 *KOLEJNY DZIEŃ*

Dziś mam wolne <3 Jest 6 maja ;) Zapomniałbym! Ewa i Łukasz zostali rodzicami <3 Ich maleństwo – Sara ma dwa miesiące <3 Jest świetna *.* A co do Karoliny – wszyscy od razu ją polubili.
- Karolinko? *.* - szepnąłem jej do ucha będąc w jej pokoju.
- Tak?
- Idziesz ze mną do Łukasza?
- Tak! – uwielbiała Ewkę i Sarę :D
    W mgnieniu oka była gotowa do wyjścia. Poszliśmy do Piszczków.
- Karolina!
- Ewa!
  Przytuliły się <3
- Siem!
- wreszcie jakiś facet! Dziękuję! – Piszczu uniósł ręce do góry xD W ręku trzymał torbę z lodem…
- Jak tam maleństwo? – spytała Karolina patrząc na Sarę.
- Dziś kopnęła Łukasza w oko! – śmiała się Ewa xD
- Hahahaha! – śmiałem się z Karoliną ;p
- Taa! Śmiejcie się! To nie dziecko! To zamaskowany ninja! – usprawiedliwiał się xD
- Tak! Lewandowski podrzucił wam w szpitalu dziecko ninja! – smiałem się :D
- Lewandowski zawsze winien! – śmiał się Łukasz :D
- Nie obrażajcie Lewuska! – broniła go Karolina.
- Właśnie! – stanęła po jej stronie Ewa.
- Robercik jest kochany <3 – stwierdziła.
- Yyyy… Kochanie? Czy ty, aby czasem czegoś nie sugerujesz? – popatrzyłem się na Karolinę :D
- Nie :D
- Zaraz, zaraz… - powiedziała Ewa mając na rekach Sarę.
- Jakie „kochanie”? – zdziwił się Łukasz.
- A no właśnie… My jesteśmy razem – przytuliłem Karolinę.
- Od wczoraj – dodała moja Karolinka <3
   Ewa i Łukasz popatrzyli na siebie. Uśmiechnęli się i rzucili się na nas xD
- Gratulacje! ;*
- Szczęścia młodzi! – śmiał się Piszczek ;)
- Nie dziękujemy ;)
- Wreszcie! A wiedziałam, że to prędzej, czy później nastąpi! – uśmiechnęła się Ewka.
- Wiedźma! – stwierdził Łukasz ;)
- Dziękuję mężu!
- Prosz żono! :D
   W miarę upływu czasu wszyscy pogodziliśmy się ze śmiercią Emilki <3 Jednak wiadomo, że każdy za nią tęsknił. Teraz jest Karolina *.* Oczywiście to nie wyklucza z mojego życia Emilki *.*
    Głupi Piszczek rozesłał całej Borussi sms’y, że ja i Karolina jesteśmy razem! :D Wszyscy piłkarze zebrali się w domu Piszczków xD
- Sto lat! Sto lat! – Agata i Oliwka J
- Dwieście, Trzysta i Czterysta! – Humi.
- Jeszcze po kropelce! – Lewy xD
- Ej! Co to było to ostatnie? :D – pyta Kuba xD
- Hahaha! :D
   Wparowali z tortem :D Życzyli nam szczęścia <3 Świetnie się bawiliśmy :D Lewy wreszcie od śmierci Emilki i Moritza mógł zrobić przypał :D Tańczył z widelcem śpiewając:
- Daj mi tę noc! Tę jedną noc! – wleciał na schody – Ał! Kto tu postawił ten kibel?! Masz w pysk Piszczu! :D
   Wróciliśmy z Karoliną do domu ;) Nasze ubrania hurtem padały na podłogę *.*
-----------------------------------------------------
Ułożyło się im ;3 Dziś FINAŁ! Jestem kłębkiem nerwów od rana... Nic mi się nie udaje i myślę tylko o 20:45 <3
                     KOMENTUJCIE ;3

piątek, 24 maja 2013

ROZDZIAŁ 31 "ŁUKASZU PISZCZEK!"

  Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć! Pojechałem do Piszczka. Zrobiłem z buta wjeżdżam do jego domu…
- Łukaszu Piszczek!
- No, co tam?
- Kim jest Karolina Jankowska?!
- Bliźniaczką Emilki…
- No co ty?! A nie łaska była powiedzieć, że Emila ma bliźniaczkę?!
- Czasu nie cofniesz, a po za tym to Emilka nie żyje więc nie ma co się kłócić…
- Ona jest identyczna, jak Emilka… Taka śliczna. Chcę żeby Emilka wróciła! Brakuje mi jej cholernie!!! – popłakałem się.
- Wszystkim nam jej brakuje…
      Postanowiłem wrócić do domu i poznać bliżej Karolinę. Kiedy patrzę na nią widzę moją ukochaną <3 Nie mogę powstrzymać się od łez! Poznając ją, doszedłem do wniosku, że ma niemalże taki sam charakter jak moja Emilka! *.* To niesprawiedliwe… Nie wiem, jak określić to uczucie! Niby czuję, ze się zakochałem, ale czy aby na pewno? Czy może to tylko ze względu na to, że Karolina wygląda tak, jak Emilka? A może to naprawdę to, co łączyło mnie z jej siostrą? Nie! Nawet nie dopuszczam do siebie tej myśli!!! To minie…

                                                     *5 MIESIĘCY PÓŹNIEJ*
Przez ten czas zaprzyjaźniłem się z Karoliną. Jest pełna życia, miła, przyjacielska, choć czasem potrafi zaszaleć i nieźle daje popalić… Cały czas mieszka ze mną w Dortmundzie. Założyła tu własny klub fitness. Jestem z niej dumny. Przyznam, że to uczucie z przed pięciu miesięcy nie wygasło… Im dłużej z nią przebywam tym bardziej jestem przekonany, że czuję coś do niej… Kiedy nie ma jej obok mnie nie potrafię się skupić! Chyba się zakochałem!
                                                      *KAROLINA JANKOWSKA*
Marco nie pozwala mi się od niego wyprowadzić. Dba o mnie. Chyba coś do niego czuję <3 Ale nie mogę się do tego przyznać! Nie potrafiłabym żyć ze świadomością, że zabrałam mojej siostrze chłopaka!
                                                           *MARCO REUS*
Karolina już śpi. Ja próbuję…
                                  
                                                                    ***
- Marco, czy jesteś smutny? – spytała Emilka.
- Nie ukrywam, że tak…
- Nie martw się. Nie jestem zła, że ty i Karolina jesteście dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi – powiedziała z uśmiechem.
- Skąd wiesz? <3
- Korzystaj z życia Marco!
- Emilka! Kocham Cię! <3
- Pamiętaj Słonko… Ostatnia miłość jest pierwszą <3
- Co to znaczy? – dziwiłem się.
- Karolina jest Twoim całym życiem <3
- Ale… ale ja kocham ciebie! – „do Karoliny w sumie też coś czuję…” – myślałem.
- Ze mną być już nie możesz – uśmiechnęła się przyjaźnie – Pamiętaj – nie mam ci za złe tego, że będziesz z Karoliną.
- Będę?
- Będziesz – uśmiechnęła się i zniknęła w białej mgle.
                                                                  ***
- Emilka!!! – zerwałem się.
- Marco – weszła Karolina – miałam koszmar… Emilka mi się śniła!
- Mi też…
- Boję się – w oczach miała łzy.
- Nie bój się. To znaczy, że patrzy na nas z góry *.* - przytuliłem dygoczącą ze strachu Karolinę.

                                              *KAROLINA JANKOWSKA*
W jego ramionach czuję się bezpieczna <3 W moim śnie Emilka namawiała mnie do tego, żebym była z Marco. Mówiła, że będzie przeszczęśliwa patrząc na nas z góry… Na końcu dodała „JESTEM PRZY TOBIE” Wystraszyłam się! Nie wiem, co mam zrobić… Ciekawa jestem jak śniła się Marco.
--------------------------------------------------------------
Sieeem <3 Co tam u Was? Jeśli chcecie podzielcie się swoimi przeżyciami w komentarzach ;3 Ja dziś cały dzień mam tremę i znoszę okropny ból brzucha! :/ Czemu? 

                  FINAŁ ZA 29:25 !!!! <3333 

czwartek, 23 maja 2013

ROZDZIAŁ 30 "NIE MAM PO CO ŻYĆ!"

                                      *W TYM SAMYM CZASIE NA TRENINGU*
                                                *NARRACJA 3-OSOBOWA*
- To jak? – pyta Kuba – Idziecie do nas z Emilą? Wiesz przecież, że Agata i Emila są nierozłączne…  A jeszcze, jak się Oliwka do niej doczepi!
- Nie wiem, czy przyjdziemy… Emilka nie odbiera telefonu… - powiedział Marco ciągle dzwoniąc do ukochanej.
- Może nie może odebrać – zasugerował Łukasz.
- Nie mam zielonego pojęcia, co się dzieje…
- Chłopcy!? – Jürgen wszedł na boisko.
- Tak? – spytali chórem.
- Chodźcie! Szybko! – trener zaprowadził ich do swojego biura.
    Wszyscy z zainteresowaniem oglądali wiadomości.
- Z OSTATNIEJ CHWILI. PODCZAS WYPADKU SAMOCHODOWEGO NIEOPODAL DORTMUNDU ŻYCIE STRACIŁO DWIE OSOBY. MAMY INFORMACJE NA ICH TEMAT. SĄ TO: MORITZ LEITNER – PIŁKARZ BORUSSI DORTMUND ORAZ EMILIA JANKOWSKA – DZIEWCZYNA PIŁKARZA MARCO REUSA. LEKARZE ZWRACAJĄ SIĘ Z PROŚBĄ DO BLISKICH OFIAR, ABY PRZYJECHALI DO SZPITALA, KTÓREGO ADRES WYŚWIETLA SIĘ W LEWYM, DOLNYM ROGU TELEWIZORA.
    Wszyscy zamarli. W ich oczach stanęły gorzkie łzy. Najgorzej znosi to Marco i Łukasz. Jednak po upływie krótkiego czasu łzy spłynęły po ich policzkach i gorzko zapłakali. Dołączyli się do nich wszyscy piłkarze Borussi Dortmund wraz z trenerem.

                                                            *MARCO REUS*
Nie wierzę w to! To nieprawda! Czemu Emilka!!!??? Wszystkie nieszczęścia spotykały tylko ją! Gdybym wiedział, że nasze poranne pożegnanie było ostatnim inaczej by to wyglądało!!! ;( Ja, Łukasz, Kuba i Robert pojechaliśmy do tego szpitala. Tam niestety potwierdziło się, że nasi bliscy odeszli!!! ;((( Ja i Łukasz cały czas płakaliśmy… Nic do nas nie docierało! NIE MAM PO CO ŻYĆ!

                                                 *DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ*
        Minęły już dwa tygodnie od śmierci Emilki. Jednak nadal nie mogę się pozbierać. Dziś 4 stycznia… Pierwszy raz w życiu drużyna BVB nie organizowała imprezy na nowy rok… Wszyscy znoszą to tragicznie…  Łukasz przez to wszystko zapomniał, że niedługo na świat przyjdzie jego upragniona córeczka… Tak dokładnie to za około cztery miesiące. Dziewczyny też nie znoszą tego najlepiej… Nawet odwołano nam dwa mecze! Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się wrócić do dawnego życia…
      Dziś wstałem już dawno. Zresztą przez te ostatnie tygodnie tak miałem – nie mogłem spać -,- Klopp powiedział, żebym został w domu tyle, ile będę uważał za stosowne… Chodzi mu o to żebym odpoczął. Doceniam to, ale wkurzają mnie moi bliscy… Wydzwaniają co pięć minut i pytają czy sobie radzę! Wkurzające…
       Krzątałem się po całym domu nie móc odnaleźć miejsca do spoczynku. Robię tak już co najmniej dwie godziny! Teraz jest 14:19… Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Zszedłem na dół i otworzyłem drzwi. OCZOM NIE WIERZYŁEM!
- Hej – uśmiechnęła się dziewczyna.
          Możecie wierzyć lub nie, ale ta kobieta stojąca naprzeciw mnie wyglądała identycznie, jak Emilka! A może mam już schizy? Nie! To naprawdę ona! <3
- E… Emilka? – spytałem niepewnie.
- Słucham? Nie! – uśmiechnęła się – Ja jestem Karolina. Karolina Jankowska – przedstawiła się.
- Jankowska? Moja zmarła dziewczyna miała tak na nazwisko… - to robiło się coraz dziwniejsze!
- To była moja bliźniaczka…– wspomniała.
- Zaraz… - nie zaczaiłem – z tego, co pamiętam to Emilka miała tylko brata i siostrę… Siostra nazywała się Majka i także nie żyje… Nie miała bliźniaczki.
- Nic dziwnego, że o mnie nie wspominała… Nie lubiła mnie. Zawsze twierdziła, że mam lepiej. Że w życiu lepiej mi się układa. Kiedy próbowałam się do niej zbliżyć, ona twierdziła, że chcę jej zabrać to, co najważniejsze dla niej… Nie dziwię się jej… Przyznam, że kilka razy dałam jej mocno w kość.
- No, a jak tu trafiłaś? – spytałem.
- Łukasz skontaktował się ze mną. Powiedział o śmierci Emilki. Kazał mi tu przyjechać.
- Zaraz… - znów nic nie czaiłem – ty znasz Łukasza? Łukasza Piszczka mam na myśli…
- Tak. Łukasz i Emilka zawsze się uwielbiali. Ja także się z nimi przyjaźniłam, ale potem wyjechałam do Argentyny i utrzymywałam z nim kontakt tylko przez telefon…
    Znam tylko jedno rozwiązanie tej sprawy… Pójść do Łukasza…
- Wiesz, co? Ja muszę gdzieś skoczyć – zwróciłem się do niej – wejdź. Rozgość się. Ja zaraz wrócę.
- Dziękuję, ale ja chciałam tylko zabrać rzeczy mojej siostry…
- Ja naprawdę muszę iść – wyszedłem.
    Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć! Pojechałem do Piszczka. Zrobiłem z buta wjeżdżam do jego domu…

----------------------------------------------------------
Dziś dodałam dwa, żebyście mnie nie znienawidzili :D Czy Marco ułoży sobie życie z Karoliną? A! Z góry przepraszam jeśli, w którymś rozdziale pomylę imiona (tzn. Emilka - Karolina) Pozdrawiam <3

                          KOMENTUJCIE ;3

ROZDZIAŁ 29 "W DORTMUNDZIE TO MY RACZEJ NIE JESTEŚMY!"

                                                        *KOLEJNY DZIEŃ*
Dziś Marco zabiera mnie do restauracji na kolację <3 Nie do tej, z której nas wygonili przez tego kochanego idiotę :D <333 ;3 *.* Ten lokal ma szklany dach. Będziemy więc mogli zobaczyć gwieździste niebo <3 ;* Jesteśmy już na miejscu <333 Godzina – 18:30. Otrzymaliśmy nasze zamówienie.
- Marco? Czemu twoi rodzice mnie nie zaakceptowali?
- Szczerze? Dlatego, że nie jesteś Niemką…
- To przecież nie ma znaczenia!
- No wiem! Ich nie zrozumiesz!
- Postaram się być miła, mądra i w ogóle taka inna, aby się im spodobać…
- Kochanie! Ale ty jesteś mądra, miła, a na dodatek piękna *.*
- A ty jesteś po prostu moim ideałem <333
- Znam to <3
  Zjedliśmy <3 Ni stąd ni zowąd zebrało nam się na szczerą rozmowę…
- A tak  w ogóle… Co ty we mnie widzisz? – spytałam.
- Mam wymieniać?
- Ymhym ;)
- Twój wybór! Widzę w tobie:
* miłą, piękną osobę;
* zrozumienie <3
* drugą połówkę <3
* Idealną dziewczynę ;*
* inteligentną osobę <3
… Wymieniać dalej? J
- Nie dziękuję <333 Kocham cię *.* - pocałowałam go <3
    zaczęliśmy się namiętnie całować <3
- Wracamy do domu? Mam na coś ochotę ;)
- Okej ;)
   Tak więc wróciliśmy na house :D Wiadomo co się działo ;) ;3 <3

                                                   *KOLEJNY DZIEŃ*

- Kochanie – Marco szepnął mi do ucha.
- Hm? – spałam :D
- Idę na trening – pocałował mnie <3
- Ja jeszcze pośpię… - wymamrotałam.
- No co ty? – śmiał się :D
- Idź już! – rzuciłam go poduszką <3
- Miłe pożegnanie kochanie!- rzucił się na łóżko niemalże łamiąc mi nogi *.*
- Wariacie! :D <333
- Też cię kocham <3 – zaczęliśmy się namiętnie całować <3
- Ekhem…
- Mario?! – Marco i ja byliśmy w szoku.
- Niue! Barack Obama! xD
- Debilu! Co ty tu robisz?!
- Stoję!
- Jak tu wszedłeś?!
- Emilko? Twój chłopak nie umie drzwi zamykać xD
- Uczyłam go tego :D
- No rusz dupe! – powiedział Mario.
- Chwila no!
   Mario cały czas stał w drzwiach i patrzył na nas.
- Może być tak wyszedł? – odezwał się Marco.
- No, a po co?
- Hm… No nie wiem! Może po to, żebyśmy się z Emilką pożegnali po swojemu?
- Okej… Ale wiesz, że…
- WON! – przerwałam mu :D
- Paa – całowaliśmy się namiętnie ;3
- 3…2…1… WCHODZĘ!
- Nie musisz, bo wyszedłem! – Marco zszedł na dół.
   Zostałam sama w domu -,-  Ubrałam się. Kilka godzin później o 16:09 dostałam sms’a od jakże rozgarniętego mojego chłopaka :D <333
„CZEŚĆ KOCHANIE ;3 MOGŁABYŚ PODWIEŹĆ MI COS DO PICIA? KOCHAM CIĘ <3 TWÓJ MARCO :D *.*”
- Mój głupek, a nie Marco xD <3 – zaśmiałam się ;3
    Ubrałam kurtkę, buty, szalik, czapkę i rękawiczki no i wreszcie wyszłam do sklepu. Kupiłam mojemu chłopakowi POWERRADE ;) Powoli szłam na Idunę ;) Kiedy szłam już dobre kilka minut obok mnie zatrzymał się samochód. Szyba się odsunęła i ujrzałam mojego przyjaciela <3
- Hej – powiedział się Moritz.
- No hej J
- Na Idunę idziesz? – spytał.
- Tak – odpowiedziałam.
- Wskakuj. Pojedziemy razem – uśmiechnął się J
- Dzięki – wsiadłam.
   Jechaliśmy w ciszy. W pewnym momencie skapnęłam się, że raczej w Dortmundzie to my nie jesteśmy -,-
- Yyyyy… Mo? Wydaje mi się, że trochę drogę pomyliliśmy.
- Wcale nie – popatrzył na mnie.
- Wcale tak… od kiedy w drodze na Idunę jest szosa otoczona lasem?! Tu nie ma ludzi!
- No właśnie… - patrzył mi w oczy i zaczął się dobierać do moich ust!
-Co ty robisz?! – zdziwiłam się.
- Kocham cie Emila! Kocham cię na zabój!
- Co ty mówisz?! Ja jestem z Marco!!!
- Zostaw go… Ze mną będziesz szczęśliwsza – pocałował mnie.
- Psycholu jeden! Odwal się!!! – uderzyłam go w twarz.
   Popatrzył na mnie wściekłym spojrzeniem. Nagle prędkość samochodu na życzenie Moritza wyniosła 210 kilometrów na godzinę!!!
- Moritz! Zwolnij do cholery! Ja chcę żyć!!! – niemalże płakałam.
- No patrz ty! A ja nie!
- Zwolnij!
- Nie! Skoro ja nie mogę cię mieć to nikt nie będzie cie miał!
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!

                                                                               ***

-----------------------------------------------------
Jest owa śmierć dwóch osób ;( Co stanie się z Marco? Podkreślam, że to nie koniec opowiadania! ;3

                  KOMENTUJCIE <3

środa, 22 maja 2013

ROZDZIAŁ 28 "ONA NAM SIĘ NIE PODOBA!"


                                                       *TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
No tak… Od tygodnia nie rozmawiałam z Marco. Ewka miała mi coś tam poradzić… Nie poradziła. Od ostatniego czasu czuje się trochę źle, więc nie zatruwam jej głowy moimi sprawami… Łukasz wrócił dziś wcześniej z treningu:
- Sieeemka! – powiedział.
- Hej – powiedziała Ewa.
- Jak się czuje mój misiaczek? – pocałował ją.
- Pytasz mnie, czy tą tu w środku? – pokazała na brzuch – Bo ta w środku czuje się wręcz idealnie! Nie przestaje kopać!
- Hahaha! I dobrze! ^.^
- Mój kochający mąż <3
- Moja kochana żonka *.*
   Zaczęli się całować -,- Normalnie to bym się cieszyła z ich szczęścia, ale że mam doła od tygodnia to wiadomo…
- Emila? – spytał mnie Łukasz.
- Co chcesz?
- Kiedy zamierzasz porozmawiać z Marco? – spytał.
- A bo ja wiem?
- Zrób to jak najszybciej, bo w sobotę gramy mecz, a Marco ma taka depreche i w ogóle nie może się skupić, ze masakra!
- Serio? – zaciekawiłam się.
- Cały czas myśli o tobie! Zrób to dla siebie, dla niego i dla piłkarzy i z nim weź pogadaj!
    Nie odpowiedziałam nic. To dało mi dużo do myślenia… Po przekąszeniu czegoś poszłam na górę. Czytając nudną książkę stwierdziłam, że muszę porozmawiać z Marco! Wyszłam z domu. W kilka minut doszłam do domu Marco. W sumie to też mojego… Zapukałam. Niedługo potem drzwi otworzył mi Marco.
- Cześć. Ja chciałam tylko cię przeprosić za to o czym dowiedziałeś się w tak niezręczny sposób… - chciałam odejść – A … I jeszcze jedno. Nic nie poradzę, ale kocham cię, jak szalona.
   Marco popatrzył na mnie chwilę. Jednym ruchem przybliżył się do mnie i zaczął pieścić moje usta <3
- Kocham cie ty moja szalona dziewczynkoo! <3
- Ja ciebie też ty mój głupiutki chłopczyku! *.*
   Jak mi tego brakowało! Drzwi od NASZEJ sypialni zamknęły się ;3 *.* <33

                                                     *TRZY DNI PÓŹNIEJ*

Dziś już dawno nie spałam. Jestem kłębkiem nerwów! Bowiem po treningu jedziemy z Marco do jego rodziców…  Boję się braku akceptacji z ich strony… Dziś 14 grudzień. Do domu wrócił Marco.
- Hej słonko*.* - pocałował mnie.
- Hej – odwzajemniłam gest <3
- Za ile jedziemy?
- A musimy?
- Ej? Kochanie? Co jest?
- No bo oni mnie na pewno nie zaakceptują!
- Głowa do góry! Jestem przekonany, że cie pokochają! – pocałował mnie i przytulił <3
- Ufam ci <3
   Kilkadziesiąt minut później wyruszyliśmy w drogę. Do rodzinnego domu Marco trafiliśmy o 15:49. Ufffff… Nerwy :/
- Głowa do góry – uśmiechnął się do mnie – Będzie dobrze <3
- Oczywiście – sztucznie się uśmiechnęłam ;)
   Marco otworzył drzwi.
- O jesteście! – u samych drzwi przywitała nas mama Marco.
- Tak – jesteśmy – uśmiechnął się Marco wieszając moja kurtkę.
- Nie mogliśmy się doczekać! – odezwał się jego ojciec.
- To jest moja dziewczyna Emilka – przedstawił mnie rodzicom.
- Milo mi – uśmiechnęłam się.
- Czym się zajmujesz? – spytała jego mama.
- Mamo! – skarcił ja Marco.
- No co?!
- Przestań! Dopiero, co weszliśmy!
- No tak, tak… Wejdźcie. Zapraszam do stołu. Niedługo powinna przyjechać Yvonne i Melanie.
- A przyjadą z mężami?
- Tak- Carl i Alberth na pewno przyjadą – uśmiechnęła się.
- No a Daniel i Katrina? – z tego, co mi wiadomo to siostrzeniec oraz siostrzenica Marco ;)
- Ach ta twoja miłość do dzieci synku! Przyjadą – powiedziała.
   Chwilę później przyjechała reszta.
- Witam. Emilka Jankowska – przedstawiłam się wszystkim.
- Nareszcie możemy cię poznać! – uśmiechnęła się Melanie.
- Marco ciągle opowiadał nam o tobie! W pierwszej chwili pomyśleliśmy, że w ogóle nie istniejesz! – zaśmiała się Yvonne.
    Czy ona chciała być śmieszna? Nie udało jej się -,-
- Chodźcie wszyscy! – zaprosiła mama Marco.
    Usiedliśmy przy stole. Zjedliśmy. Po obiedzie przyszedł czas na rozmowę -,-
- No więc – czym się zajmujesz? – powtórzyła mama Marco popijając sok.
- Ukończyłam studia dziennikarskie. Niestety nie udało mi się znaleźć pracy. Oczywiście cały czas szukam. Teraz po mojej chorobie nie mogę nadal pracować – powiedziałam.
- Tak… wiemy o twojej chorobie – wtrącił pan Reus.
- BYŁEJ chorobie – powiedział Marco wkurzony na rodziców.
- Interesujesz się sportem? – spytała.
- Tak. Jeszcze kiedy mieszkałam w Polsce grałam w dziewczęcej drużynie piłki nożnej – powiedziałam.
- Nie wiedziałem o tym – zdziwił się Marco.
- Nigdy nie pytałeś – uśmiechnęłam się.
- Racja – pocałował mnie.
- a twoja rodzina? – spytała pani Reus.
- Moi rodzice oraz siostra nie żyją…  Brata nie widziałam już przez czternaście lat – powiedziałam.
- Przepraszam – powiedziała.
- Nie szkodzi – odpowiedziałam.
- Marco, synu – zwróciła się do mojego chłopaka – chodź z nami po deser.
- Idę – poszedł z nimi.

                                                           *MARCO REUS*
Weszliśmy do kuchni.
- Synu – zaczął tata.
- Ona nam się nie podoba! – powiedziała mama.
- Czemu? – wkurzyłem się.
- Nie ma pracy…
- To nie jej wina!
- No nie wiem…
- Czemu nie doczepiacie się do Carla i Albertha?!
- Bo oni kochają Yvonne i Melanie!
- A, że niby Emilka mnie nie kocha, tak? – no teraz to przesadzili!
- My tego nie powiedzieliśmy!
- Nie mogłeś znaleźć sobie dziewczyny pochodzącej z Niemiec?
- Acha! Czyli chodzi wam tylko o narodowość?! Z takim podejściem to ja nie zamierzam z wami rozmawiać!
   PRZESADZILI! To, że Emilka jest Polką, a nie Niemką nic nie znaczy! Ważne, że się kochamy! Wróciłem do pokoju. Udawałem szczęśliwego -,-  

                                                                   *JA*

Posiedzieliśmy jeszcze z rodziną Marco. Może kiedyś i też moją? W każdym bądź razie widać, ze mnie nie akceptują -,- W domu byliśmy o 21:32.
- Mam dziś zły dzień… - zdjęłam buty, kurtkę, czapkę, szalik i poszłam do salonu.
- Czemu?
- To przecież widać, że oni mnie nie zaakceptowali!
- To ja ci ten dzień ulepszę – zaczął ściągać mi bluzkę <3
      On tam wie, jak polepszyć mi humor <3333 ;3
------------------------------------------------------
Już w jutrzejszym rozdziale śmierć pewnych osób ;( Dwóch ;) Więcej Wam nie zdradzę <3 ODLICZAMY DNI DO FINAŁU! *.*

                 KOMENTUJCIE ;3

wtorek, 21 maja 2013

ROZDZIAŁ 27 "MOIM SEKRETEM JEST..."


Kiedy weszliśmy od razu podeszliśmy do narzeczonych <3
- Gratulujemy wam <3 – przytuliłam Cathy, a potem Matsa.
- Szczęścia! – powiedział Marco wręczając im prezent J
- Nie dziękujemy ;)- odezwał się Mats.
- A wam, jak się układa? – spytała Cathy.
- Idealnie <3
- Świetnie! ;*
  Dołączyliśmy do wszystkich. O 21 już troszkę pod wpływem alkoholu chwaliliśmy się prezentami mikołajkowymi ;) Nie byliśmy jednak pijani.
- Wiecie, co dostałem? – spytał Mats.
- Co? – spytał Marco mając mnie na kolanach <3
- Takie coś… - pokazał – jak to wypijesz to odpowiadasz szczerze na każde zadane pytanie ;)
- Fajne to! – powiedział Kuba.
- Próbujemy?- spytała Ania.
- Pewnie – odpowiedział Humi.
- Kto na ochotnika? – spytał Lewandowski.
- Ja – zgłosiłam się ;)
- Ostro siostro! – zaśmiał się Mo.
- Prosz :D Weź małego łyka – podał mi butelkę.
   Napiłam się. Mmmm <3 Pycha xD
- 3…2…1… JUŻ! – oznajmił Hummels.
- A teraz zadajemy pytanie – powiedział Marco.
- Co jest twoim największym sekretem? – spytał Robert.
- Moim największym sekretem jest… - myślałam – pocałunek z Cristiano Ronaldo!
- Co?! Kiedy?!
- Podczas ostatniego wyjazdu do Madrytu – oświadczyłam.
- A Marco?
- Wtedy Marco miał mnie w głębokim poważaniu… - mówiłam w zasadzie nieświadoma tego, co robię.
- Za ile to przestanie działać?! – spytał wkurzony Marco.
- Za… TERAZ!
- I jak? – spytałam nic nie wiedząc.
- Nie obraźcie się, ale my zaraz wrócimy – Marco pociągnął mnie za rękę.
   Wyszliśmy z lokalu.
- Co się stało? – spytałam.
- To ty mi powiedz co się stało! – krzyknął.
- Co?!
- Całowałaś się z Crisem?!
    Zszokowało mnie to! Zaniemówiłam…
- A więc to prawda! Czemu mi to zrobiłaś?!
- Ja nie byłam świadoma tego, co robię! Byłam na ciebie wściekła! Ta fanka! Twoja zazdrość! To wszystko się skumulowało! Ja nic do niego nie czuję!
- Weź już przestań! Chciałaś się pobawić w prostytutkę?
-Nie!!!
- A mi się wydaję, że tak! – odjechał.
- Marco! – szeptałam płacząc.
   Nie wróciłam już do lokalu. Poszłam do mojego starego domu…  Na szczęście miałam zapasowe klucze. Popłakałam się, jak małe dziecko! Po długim czasie zasnęłam… Obudziłam się, gdy Łukasz i Ewa wrócili. Zeszłam na dół, aby powiedzieć im, że dziś u nich przenocuję.
- O! A co ty tu robisz? – spytał Łukasz.
- Ależ miłe przywitanie… Nieważne – mogę dziś u was przenocować?
- Pewnie – powiedział Ewka.
- Chcesz porozmawiać o tym, co się stało w lokalu? – spytał Łukasz.
- Nie ukrywam, że tak… - powiedziałam.
- Na szczęście masz Ewkę! – powiedział.
- Dzięki brat! – powiedziałam.
- Nie przejmuj się nim… Ja z wielką przyjemnością z tobą porozmawiam <3 – przytuliła mnie.
- Dziękuję ci *.*
- Ekhem… - Łukasz dał o sobie znać pijąc sok.
- Kochanie? – powiedziała Ewka.
- Tak?
- Idź na górę i sprawdź, czy cie tam nie ma ;)
- Okej! Zawsze chciałem zobaczyć drugie ja! – poszedł na górę.
- Widzę, ze po ślubie się wcale nie zmienił!
- Oj.. nie…
- No tak..
- Dobra. Mów – uśmiechnęła się.
- Co tu dużo mówić?! Pocałowałam się z Ronaldo myśląc, że Marco się o tym nie dowie!
- Czyli, że się z nim naprawdę całowałaś?
- Tak…
- Ale czujesz coś do niego?
- Oczywiście, że nie! Ja kocham tylko Marco! To z Ronaldo to była jednorazowa sytuacja. Odwzajemniałam pocałunek nic do niego nie czując!
- Rozumiem…
- Marco jest tym jedynym, na którym mi cholernie zależy! – popłakałam się.
- Nie płacz – przytuliła mnie – idź się połóż, a z samego rana pomyślimy, co zrobić z tym fantem ;)
- Dziękuje Ewuś ;*
- Nie ma za co <3
  Tak, jak powiedział brunetka – zasnęłam.
------------------------------------------------------
Czy Marco i Emila się pogodzą? Nie wiem, nie wiem :D Powiem Wam jeszcze tylko, że to nie to wydarzenie zmieni los opowiadania... Kochani! Za cztery dni Finał! <3333 Nie mogę się doczekać *.* Kocham Was ;3 Paaa :)

                  KOMENTUJCIE <3

poniedziałek, 20 maja 2013

ROZDZIAŁ 26 "KOCHAM CIĘ NA ZABÓJ"


                                                    *DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ*

Grrrr… Dziś 6 grudnia  ;) MIKOŁAJKI <3 Niestety nie obudziłam się pierwsza -,- Kiedy wstałam mój szalony boyfriend wyskoczył zza rogu i wręczył mi prezent *.*
- Taadaaaam!
- O matko! – wystraszyłam się
J
- Jak ja kocham cię straszyć! – pocałował mnie <3
- Tak wiem… ;)
- Otwieraj! <3
- Już ;)
   Otworzyłam :D W środku były:
* Dwa bilety na Justina Biebera;
* Piękna bransoletka z serduszkiem <3
* Czapka świętego Mikołaja :D
*Świetna koszulka z napisem MRS. REUS <3
- Nie za mało tych prezentów? – pocałowałam go.
- No też mi się tak wydawało… ;)
- Mój ty szaleńcze <33 Proszę *.*
   Dałam mu prezent. Kupiłam mu:
* Full – capa z napisem I’M STUPID AND I KNOW IT xD (chciał taką od dawna :D )
* Białe trampki z ćwiekami <3
* I wieeeele słodyczy <3
- Kocham cię – pocałował mnie <3
- Ja ciebie bardziej <3
- Nie sądzę… - zaczęliśmy się całować *.*
   Zeszliśmy na dół na śniadanie. Marco zrobił kanapki w kształcie czapeczek świętego Mikołaja oraz gwiazdeczek ;) Użył też barwników spożywczych <3 Na stole stały trzy czerwone świeczki ;)
- Wooow! – byłam pod wielkim wrażeniem – sam to zrobiłeś?
- Czego się nie robi dla ukochanej osoby? <3
- Znam to <3
- Mam jeszcze jeden prezent – oświadczył.
- Czuję się jakbym kupiła ci za mało…
- Nie prawda… Ten prezent nie był aż tak drogi – oświadczył z uśmiechem ;)
- Taaak… Jasne!
- No patrz! – podwinął koszulkę.
  Zrobił tatuaż <3 Pisało tam po polsku: TYLKO CIEBIE CHCĘ <3 E.J *.* (E.J to moje inicjały <3)
- Bolało? – spytałam <3
- Jeśli cierpi się dla osoby, którą się bardzo kocha to nie ma znaczenia *.*
- KOCHAM CIĘ NA ZABÓJ <3
   Po śniadaniu trafiliśmy na mikołajkowe zwiedzanie sypialni <3 O 15:00 odbywał się koncert Justina Biebera we Frankfurcie, więc o 12:00 byliśmy już w samochodzie <3
- Nigdy nie przeżyłam takich mikołajek – przyznałam.
- Ze mną będziesz mieć takie co rok <3
- Jesteś słodki <3 Ale nie musisz mi kupować tyle prezentów! Wystarczy mi całusek ^.^
- Kobiety powinno się szanować i rozpieszczać MISIACZKU <3
- Wobec tego, co ja mam zrobić?
- Kochać mnie najmocniej na świecie <3
- Mocniej już nie potrafię <3 – pocałowałam mojego blondyna <333
   Koncert Biebera był świetny! Cały czas siedziałam na baranach Marco <3 Obydwoje śpiewaliśmy razem z Justinem :D Około 20 byliśmy w domu.

                                                            *MARCO REUS*

Moja ślicznotka zasnęła <3 Ostrożnie zaniosłem ją do sypialni *.* Życie bym za nią oddał! Kocham ją na zabój <3 Jest dla mnie całym światem *.*

                                                              *KOLEJNY DZIEŃ*

                                                                       *JA*

- Kochanie <3 – obudził mnie głos Marco.
- Tak? – przetarłam oczy.
- Mamy zaproszenie – oświadczył.
- Na co?
- Mats oświadczył się Cathy <3
- Co? – wstałam – Jak świetnie! Wreszcie<3
- To jak? Idziemy?
- A trening?
- Dziś wolne mój ty głuptasku <3
- No też fakt… Świąteczny prezent od Jürgena ;)
- Jest moc! xD
    Klopp dał chłopakom trzy dni wolnego ;) Dziś drugi dzień :D Od mojego chłopaka wyciągnęłam, że imprezka zaczyna się o 15:30 w klubie BVB. Czyli dokładnie za 2 godziny i 30 minut
J Kocham długo spać <3 Położyłam się jeszcze chwilkę.
     …. Tak – chwilkę.
- Emilka! Za pół godziny imprezka! – śmiał się Marco.
- Hahaha! Dobry żart – spałam dalej.
- To nie żart… - podał mi telefon.
   Zobaczyłam godzinę – 15:03.
- Osz w morde!
   Wyskoczyłam łóżka i poszłam się wyszykować. Wzięłam szybki, zimny prysznic na ożywienie ;) Następnie ubrałam to:
                             


Zeszłam na dół. Kilka minut później byliśmy na miejscu.
-------------------------------------------------
Ten króciutki, ale obiecałam sobie, że dodam dziś dwa xD Ja jestem dziwna! :D Tak, czy inaczej w następnym rozdziale pewien, głupi prezent Matsa Hummelsa źle wpłynie na związek Emilki i Marco ;( Potrzymam Was w niepewności do jutra ;** <33

       PODOBA SIĘ? - KOMENTUJEMY! ;3

ROZDZIAŁ 25 "KOCHAM MAŁE DZIECI"


- Na pewno dobrze cię zapamiętam – uśmiechnęłam się i zginęłam na tle ciemnego miasta.
    Stwierdziłam, ze tę noc spędzę w hotelu, a jutro z samego rana wylecę do Polski. Zamieszkam tam z przyjaciółką – Gabrysią. Długo nie mogłam zasnąć.
                                                            
                                                             *KOLEJNY DZIEŃ*

        Obudziłam się o 7:00. Zjadłam. Ubrałam To:

                                      


Następnie taksówką dotarłam na lotnisko, gdzie kupiłam bilet do Polski. Wylot za godzinę -,- Poszłam do kawiarni przy lotnisku. Pijąc kawę myślałam, czemu to zawsze ja mam tak przesrane... Półgodziny przed lotem wróciłam do miejsca wylotu. Kiedy siedziałam i czekałam, zobaczyłam jakąś grupkę osób otaczającą człowieka wchodzącego do budynku obok lotniska. Pomyślałam, że to musi być sławna osoba. Miałam rację… Otóż z tłumu wyłonił się dobrze znany mi piłkarz – Marco Reus! -,- Podszedł do mnie.
- Emilka… To była tylko zwykła fanka! – tłumaczył.
- Zwykła fanka, tak? Bo ci uwierzę!
        Wtedy Reus zbliżył się do mnie. Złapał mnie za nadgarstki.
- Te wszystkie wyjazdy uświadomiły mi, ze mam wiele fanek przez to, co robię. Ale też nauczyły mnie, że prawdziwa miłość jest tylko jedna i, że jesteś nią TY <3
        Dżizys! I jak tu się na niego gniewać?! Kocham go *.*
- Wybaczam ci – uśmiechnęłam się
J
- Kocham cię – uśmiechnął się po czym zaczęliśmy się namiętnie całować ;*
- Proszę cię, Kochanie – zaczął – kibicuj mi na dzisiejszym meczu *.*
- Nie wyobrażam sobie inaczej spędzonej soboty – pocałowałam go.
   Musieliśmy jechać prosto na stadion, ponieważ piłkarze mieli trening. Wszyscy się zdziwili, kiedy mnie zobaczyli ;) Mecz zakończył się remisem ;) Można powiedzieć, że obydwa kluby odniosły zwycięstwo!
J Wieczorem była imprezka *.* Nie obyło się oczywiście bez naszych rozmów :D
- Gdzie Zdzisek? – spytał Kuba.
- Widziałem go na Madagaskarze- oznajmił Moritz.
- Stolicą Mada – czegoś tam jest Honolulu – wykazał się wiedzą Nuri.
- A nie Kazachstan? – spytałam.
- O! W Kazachstanie mamy kolegę! – stwierdził Lewandowski.
- Jak się zowię?- spytał Ilkay.
- Marołumawo Rolepigosz – odpowiedział Łukasz.
- Gdzie moja żona? – spytał Karim.
- Ty masz żonę?! – zdziwił się Sebastian.
- Ymhym! – potwierdził.
- Jak wygląda? – zaciekawił się Felipe.
- Jest ładna, mądra, piękna, przystojna… - wymieniał xD
- Eeee… Karim? Czy to czasem nie ona?- spytał Casilas.
- No?
- Czy to czasem nie ona? – pokazał Benzemie fiołka xD
- Ukikikakuma!!! Wróciłaś! – objął roślinkę xD – Dziękuję ci dobry ludziu! Odnalazłeś moją żonkę!
- Ach! Jakiż zaszczyt mnie kopnął!
-Nie… To ja – odezwał się Kuba – miałeś tam pająka xD
         … I tak do 3 xD Aj działo się …! ;3

                                                           *KOLEJNY DZIEŃ*
 

- Bania boli – jęczał Marco.
- Mnie też -,- - powiedział Robert.
- Swoją drogą to mnie też… - powiedziałam.
- Dobra… Zbieramy się na lotnisko – powiedziała Agata.
- Chce ci się? – spytała Ania.
- Nie e… Przecież jest listopad… Tu to przynajmniej ciepło, a w Dortmundzie?
- Masakra… - wtrąciłam.
- Zgadzam się – powiedziała ciężarna Ewka.
   Jednak się zebraliśmy… O 16:17 dotarliśmy do domu Marco *.*
- Co porobimy? – spytałam.
- A może to? – Marco zaczął mnie namiętnie całować <3
  … Tak więc trafiliśmy do dobrze znanej nam sypialni *.* ;) Kilka godzin później otrzymaliśmy zaproszenie do Piszczków ;) Tak więc odwiedziliśmy ich <3 Siedzieliśmy przy stole rozmawiając.
- Co tam słychać u maleństwa? – spytałam Ewki.
- Strasznie kopie… - powiedziała.
- Mogę dotknąć? – spytał Marco.
- Jasne ;)
- Kocham małe dzieci <3 – przyznał.
- No to na co czekasz? – zaśmiał się Piszczu
J
- Na zbawienie! – zaśmialiśmy się xD
- Na jakim imieniu w końcu stanęło? – spytałam.
   Małżeństwo Piszczków spojrzało na siebie. Po chwili odparli jednocześnie.
- Sara – Ewa ;)
- Kasia – Łukasz ;)
- Sara!
- Kasia!
- Sara!
- A niech ci będzie! <3
- Jeej ^^
- A czemu akurat Sara? – spytałam ciekawa.
- Wiesz… sama nie wiem – uśmiechnęła się.
- Podoba mi się – odpowiedziałam uśmiechem ;)
  Około 21:00 wróciliśmy do domu. Jak można się domyślić poszliśmy zwiedzać sypialnię xD <3
---------------------------------------------------------------------------------------
W kolejnych rozdziałach będzie więcej akcji ;) Mogę Wam zdradzić, że w około trzydziestym rozdziale wydarzy się coś, co momentalnie zmieni los opowiadania o.O Co to będzie? Czytajcie ;3
* A tak na marginesie to przepraszam, ze nie dodawałam tak długo, ale przez mojego jakże kochanego brata dostałam szlaban -,- Też tak macie z rodzeństwem? Pozdrawiam <3


                                        KOMENTUJCIE ;3

niedziela, 19 maja 2013

WAŻNE!

KOCHANI! <3 Kolejny rozdział dodam dopiero w poniedziałek ;( Mam nadzieję, że się nie obrazicie ;) Pozdrawiam - Emilka Reus *.*

czwartek, 16 maja 2013

ROZDZIAŁ 24 - "NIE JESTEM EKSPONATEM!!!"


Chodziłam sobie ulicami Madrytu. Jakiś czas potem spotkałam Roberta, Łukasza, Moritza, Matsa, Kubę i Crisa.
- Sieem! – złapał mnie od tyłu Cris.
- Jezu! Ale mnie wystraszyłeś!
- Cała przyjemność po mojej stronie! xD
-  Hah… No tak – udawałam, że nic się nie stało..
- Co taka smutnaa?
- Nieważne… A wy? Co czynicie? – chciałam uciec od rozmowy na mój temat.
- Idziemy do muzeum – powiedział Kuba.
- Wy? Do muzeum? – zdziwiłam się.
- Nooo! – śmiał się Humi.
- Ale wy? Po co?
- A po co byśmy chodzili do miejsc, które mamy w głębokim poważaniu? – śmiał się Lewy.
- Aaaa! Przypał! – zajarzyłam xD
- Brawo! – śmiał się Mo.
- A gdzie Marco? – spytał Piszczek -,-
- Nie wiem… - odparłam obojętnie.
- Wbijaj z nami do muzeum! – zaproponował Kuba.
- Okej – zgodziłam się.
   Tak więc poszliśmy do muzeum xD Weszliśmy.
- Poczekajcie… - mówi Kuba – muszę iść do kibelka xD
- Szybko! Ja chcę przypał! – mówi Robert.
   Kuba poszedł. Długo nie czekaliśmy… Bowiem kilka minut po jego wyjściu alarm włączył się, a Kuba owinięty papierem toaletowym wybiegł z łazienki uciekając przed ochroną! xD Udawał mumię xD
- Aaaaaa! Jestę faraonę! – chodził, jak zombie xD
- Hahahaha! – śmialiśmy się :D
   Kuba wygrał pościg xD Znaczy wziął się schował w jakimś pomieszczeniu. Zrzucił cały papier i udawał zwyczajnego turystę xD
- Dzień dobry – mówi jeden z ochroniarzy – Czy widział pan może człowieka owiniętego papierem toaletowym?
- Tak – odpowiedział – pobiegł w tamtą stronę – wskazał na prawo xD
- Dziękuję – powiedzieli i pobiegli we wskazaną stronę przez tego ćmoka :D
- Aleś odwalił! – śmiał się Mo, kiedy weszliśmy do sali, w której był Błaszczykowski ;D
- Oł je! – śmiał się :D
- O patrzcie! – powiedział Lewy.
- Nom? – odwróciliśmy się w jego stronę.
- Tu pisze „NIE DOTYKAĆ EKSPONATÓW”, co nie?
- Piątka z czytania! – śmiał się Mats.
- Nie o to chodzi głupku! Jakby usunąć NIE?
- To nie miałoby sensu! – odezwał się Kuba  wyszłoby „DOTYKAĆ EKSPONATÓW”
- Dźizys! – uderzyłam się w czoło – ale wy ciemni jesteście!
- Ależ to dla mnie komplement! – śmiał się Kuba.
- No to dotykamy eksponaty! – powiedział Lewy i zaczął dotykać wszystko po kolei :D
   Kiedy Lewandowski robił przypał my wymyślaliśmy pomysł na nowy ;)
- BUUUUM!!! – coś huknęło.
   Odwróciliśmy się  w stronę Roberta.
- O cholera!!! – krzyczał Lewy.
   O Matko! :D Lewy dotykając dinozaura z kości zawalił go :D Leżał przysypany kośćmi :D
- Hahahahaha! – śmialiśmy się wszyscy ;D
- Debile jedne! Pomoglibyście mi, a nie gapicie się tylko! Nie jestem eksponatem!!!
- Hahahaha! – jeszcze bardziej nam się śmiać zachciało xD
- Tu – tu – tu – alarm się włączył.
- O – oł! – powiedział Kuba.
- Help! Help! Help me dobre człowieki!!! – Lewy niemalże płakał xD Oczywiście tak na wygłupy :D
  My zdążyliśmy uciec, ale Roberta nie udało nam się wyciągnąć :D Patrzyliśmy zza ściany, jak się tłumaczy ochroniarzom xD
- Co pan zrobił?! – pyta jeden.
- Ja?! Co ja zrobiłem?! Pan pyta mnie?! Otóż ja spokojnie sobie oglądałem wystawę, aż tu nagle ten syf na mnie się zawalił! – kłamał, jak z nut xD
- Przepraszamy! – pomogli mu wstać.
- No ja myślę! Powinniście to jakoś zabezpieczyć!
- Obiecujemy, ze to zrobimy. Nic panu nie jest? – spytali.
- Nie. Do widzenia – Lewandowski wyszedł z sali :D
- Hahahaha! – zaczął się śmiać sam z siebie ;D
- O Lol! – śmiałam się xD
- Nie no! To cię przebiło Kuba! – śmiał się Łukasz.
- Zdaję sobie z tego sprawę! – Kuba także się śmiał.
- ten przypał uważam za udany! – śmiał się Mats.
- właśnie! A co robimy jutro po meczu? – spytał Moritz.
- Jutro nie będzie czasu na przypały – powiedział smutno Lewy – a tym czasem, pozwolicie miszczowi udać się do hotelu xD
- Nooo. Ja też jestem zmęczona – ziewnęłam.
   Wróciliśmy do hotelu. Chłopaki poszli do swoich pokojów. Ja i Marco mieliśmy pokój na samym końcu. No właśnie… Ciekawe, czy się pogodzimy. Mamy przecież jeden pokój!
- Hahaha! – usłyszałam śmiechy dochodzące z pokoju.
   Zdziwiona uchyliłam lekko drzwi. Kolejny raz zawiodłam się na tym matole!!! Co zobaczyłam?! Jakąś dziewczynę siedzącą razem z Marco! Patrzyli na siebie zakochanym wzrokiem! Mówili sobie po imieniu! Wściekła pobiegłam do pokoju Łukasza i Kuby. Los chciał, że w ich pokoju przebywali wszyscy piłkarze z BvB -,- Byli też tam niektórzy piłkarze Realu…
- O! A co ty tu robisz? – spytał Piszczek.
- Właśnie nie wiem… - powiedziałam.
- Co się stało? – spytał Lewy.
- Marco mnie już nie kocha!
- Kłamstwo! – powiedział Kuba.
- Sama widziałam! Dlatego też chciałam ci powiedzieć, że wracam do Polski… Dortmund nie jest moją bajką…
- No chyba ci coś dogrzało! Wiesz, jak będziemy tęsknić?! – Łukasz spytał, a reszta piłkarzy potaknęła.
- Wiem. Dziękuję ci, a raczej wam za wszystko, co dla mnie zrobiliście. Przepraszam za kłopot. I proszę cię Łukasz… Nie zatrzymuj mnie – powiedziałam i wyszłam.
- Emilka! – usłyszałam głos Cristiano pod hotelem. Wyszedł za mną.
- Słucham? – odwróciłam się.
- Naprawdę wracasz do Polski? – spytał.
- Tak…
  Ronaldo zbliżył się do mnie. Jego usta dotknęły moich! Zaczął mnie całować! A co gorsze? Z wzajemnością!!!
- Chcę, żebyś dobrze mnie zapamiętała – powiedział.
- Na pewno dobrze cię zapamiętam – uśmiechnęłam się i zginęłam na tle ciemnego miasta.
-----------------------------------------------------------------
Kolejna zagadka :) Uda się im odratować związek? Swoimi opiniami możecie podzielić w komentarzach ;) Pozdrawiam <3
       CZYTASZ? - KOMENTUJESZ ;)