niedziela, 21 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 1


     Dziś wylatuję do Dortmundu <3 O 15:00 mam samolot. Gdyby nie Łukasz, nie wiem, co bym ze sobą zrobiła! Myślę, że nie raz wpadłabym w depreche trwającą do końca życia.  Ale on trwał przy mnie. Pocieszał i ocierał wszystkie łzy. Jest dla mnie bratem.
     Jest  13:30. Już dawno się spakowałam. Czekałam na przyjaciółkę – Gabrysię. Nie miałyśmy okazji się pożegnać. Za kilka minut stała u drzwi.
- Hejkaa – powiedziała.
- No siemkaa – przytuliłyśmy się – wejdź dalej.
      Weszłyśmy do salonu.
- Widzę, że już gotowa – zauważyła.
- No tak… - westchnęłam.
      Trwałyśmy w ciszy patrząc na wszystkie walizki. Po chwili Gabi spojrzała na mnie smutna:
- Emila! Ja nie chcę, żebyś wyjeżdżała! – łzy spłynęły po jej policzkach.
      Przytulone do siebie stałyśmy na środku pokoju. Nie odpowiedziałam jej, bo odpowiedź była jasna… Muszę wyjechać. Pogadałyśmy chwilę. Godzinę potem, Gabi z wielkim trudem opuściła moje mieszkanie. Musiałam już jechać na lotnisko, ponieważ mieszkam daleko od Okęcia. Taksówką dojechałam na czas. Lecęęęę!
      Godzina minęła. Wreszcie wylądowałam. Wysiadłam z samolotu. Zaczęłam szukać Łukasza.
- No, gdzie jesteś? – spytałam sama siebie patrząc w dal.
- Bu! – ktoś zaczął mnie łaskotać od tyłu :D
- Jezu! – odwróciłam się – Łukasz!
- Moja siostrzyczka! – podniósł mnie i zaczęliśmy się kręcić – Ale się stęskniłem!
- Ja też! – przytuliłam się do niego.
-  Jedziemy, bo Lewy i Kuba zostali u mnie w domu… Grają w fifę…  A ich ptasie móżdżki połączone z uzależnieniem do tej gry mogą przynieść opłakane skutki! – zaśmiał się.
- Czyli, że się nie zmienili! – zaśmiałam się.
- Ha! Good joke! Kochana! Ten gatunek tak ma!
   Wsiedliśmy do samochodu i dojechaliśmy do domu Piszczka. Weszliśmy do somu, ale widocznie tamtych dwóch tego nie zauważyło… Darli się w niebo głosy :D
- Lewy! Cepie! Gdzie podajesz?! – krzyczał Kuba.
- No, a ślepy jesteś?! Do Pique jakbyś nie widział!
- Cwelu! Ty jesteś głupi, czy ślepy! Pique nie jest z nami!!! – wkurzył się.
- Ja z tobą nie gram! – mówi Lewy :D
- Fochy to se mogłeś strzelać na planie reklamy Opla, a nie podczas poważnej gry!
  Chłopaki się kłócili :D Ja i Łukasz podsłuchiwaliśmy ich w ukryciu. Po tym tekście Kuby nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy się śmiać na głos :D
-  Piszczu? To ty? – pyta Kuba.
- Nie Kuba! Święty Mikołaj przybył wręczyć ci rózgę! – śmialiśmy się.
  Weszłam z Łukaszem do pokoju, gdzie byli Kuba i Robert.
- Emilaaa! – powiedzieli na raz i przytulili mnie.
- Chłopaaaki! – uśmiechnęłam się.
  Tęskniłam za nimi <3 Po długim przywitaniu chłopaki zostali „wygonieni” przez Łukasza :D  W sumie to dobrze mi zrobiło, bo odpoczęłam po locie.  Po kilkugodzinnym śnie obudziłam się o 22:43. Zeszłam na dół, żeby coś zjeść. Łukasz już spał. Starałam się być cicho. Zjadłam co nieco i wróciłam do swojego pokoju. Nie mogłam długo zasnąć. Myślałam o jutrzejszym dniu… Pierwszym dniu w nowej pracy. Przerażał mnie fakt, że będę pracowała w miejscu, gdzie krząta się wielu piłkarzy… Nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi… Ogółem z natury jestem nieśmiała… Niczym szara myszka.
----------------------------------------------------------------------------
Dziś po sql dodam drugi rozdział. Proszę zostawiajcie komentarze na znak, że czytacie. Drugi rozdział będzie ciekawszy ;) Miłego dnia! :)

4 komentarze:

  1. super :3
    obiecuję, że będę czytać <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :3
    Dzięki za komentarz u mnie! Postaram się wpadać tu częściej ;3
    Czekam na nexta ;)
    No i zachęcam do dalszego czytania i komentowania u mnie
    sylwunia09.blogspot.com
    bvbstory.blogspot.com
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma za co ;3 Oczywiście będę śledzić Twojego cudaśnego bloga ;* Jestem uzależniona :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zapowiada się ciekawie :))

    zapraszam do mnie :))
    http://piszczek-reus-love.blogspot.com/2013/05/rozdzia-10-granicy-miedzy-przyjaznia.html

    OdpowiedzUsuń