Dziś o dziwo obudziłam się sama :D Za to Łukasz spał :D Obmyśliłam spisek... Będzie miał dziś pamiętną pobudkę :D Buahahahaa :P
Do butelki po perfumach wlałam wody. Udałam się do pokoju Piszcza. Zaczęłam go pryskać tą wodą :D
- Co to jest?- spytał śpiąc.
- A nic takiego... Możliwe, że woda z kibelka! :D
- Co k**** ?! - zerwał się.
- Hahahaha! :D Ale cię wrobiłam! - śmiałam się, jak opętana :D
- Czekaj no, aż ja ci numer wytnę! - śmiał się.
- Taaaa... Już to widzę! Łuki bojący się pająków wytnie mi kawał! - śmiałam się :D
- Sprawa z pająkiem była jednorazowa! Te, tylko nie mów nikomu - uśmiechnął się :)
- Kretyyn - walnęłam go poduszką.
- Bitwa na poduchy! - krzyknął i zaczęliśmy się bić poduszkami :D
Pióra zasypały cały pokój :D
- A masz! - walnęłam go poduchą :D
- Osz ty! - śmiał się - nie uciekniesz mi!
- Aaaaa! - uciekłam mu :D
Ganialiśmy się po całym domu. Jak dzieci! Nie miałam już siły :D Zamknęłam się w łazience. Kiedy zamykałam drzwi Piszczu oberwał w łepetynę :D Siedziałam zamknięta w toalecie. Łukasza w ogóle nie było słychać :o W pewnym momencie się wystraszyłam... Jego mordka nigdy się nie zamyka, a tu taka cisza... Otworzyłam drzwi. Doznałam szoku.
- O Jezu! - Łukasz leżał pod drzwiami bez żadnego znaku życia.
Byłam przerażona! Klęknęłam obok niego i szybko sprawdziłam mu puls.
- Nie! Nie! Nie! - krzyczałam niemalże płacząc.
Zaczęłam płakać ;( Oparłam głowę o jego klatę.
- Puls po drugiej stronie blondynko! :D
- Łukasz! Kretynie! - wstałam - Deblu jeden! Zawału bym dostała!!!
- Hahahaha! Mówiłem, że wytnę ci niezły żart! - tarzał się ze śmiechu.
- Weź się lecz!
- Zgoda, jeśli będziesz się leczyć ze mną! - śmiał się.
- Foch -,- - wkurzyłam się za ten jego kawał...
- No weź! Też mogłaś udawać trupa!
- Trolololo! - zatkałam uszy.
- Też cię kocham! - zaczął mnie łaskotać.
- Hahahaha! Puszczaj! Ratunku! Zboczeniec! - darłam się w niebo głosy :D
- Widzisz? Nie potrafisz się na mnie gniewać! *.*
- Co prawda, to prawda - uśmiechnęłam się :)
Za jakiś czas się ogarnęliśmy. Oj! Trudno było nam to zrobić... :D Zjedliśmy nutellę <3 I pojechaliśmy na Idunę. Od razu wpadłam na Marco -,-
- Przepraszam. Nie chciałam, ale w DNA mam wpisane łajzostwo... - przypomniało mi się, jak mnie wczoraj nazwał łajzą, więc powiedziałam to sarkastycznie...
- O! Dobrze, że jesteś! - zdziwił mnie - Chciałem cię przeprosić... Głupio się wczoraj zachowałem. Miałem zły dzień... Wybaczysz mi?
I, jak tu się gniewać na ten błękit?!
- Każdemu się zdarza gorszy dzień - uśmiechnęłam się - Jasne, że tak.
- Dziękuję ci! Jak mogłem cię tak potraktować?! Marco Reus jestem - uśmiechnął się.
- Emilka Jankowska - odpowiedziałam mu uśmiechem.
- Słuchaj, a może miałabyś ochotę wyskoczyć dziś na kolację ze mną? - spytał *.*
- Pewnie - odpowiedziałam.
- No to super! Podaję po ciebie o 20:00.
- Okej - uśmiechnęłam się. Wzięłam sobie do serca słowa Gotzego ;)
Poszłam do Kloppa.
* 10 GODZIN PÓŹNIEJ
Jest 19:04. Właśnie wyszłam z pracy. Piszczek już dawno skończył -,- Musiałam wracać piechtą, bo zapomniałam telefonu z domu! Już miałam wychodzić ze stadionu i iść pieszo, gdy nagle Jurgen mi zaproponował podwózkę:
- Z kim wracasz młoda?
- Na piechotę... Nie mam, jak zadzwonić do Łukasza, bo jestem taka rozgarnięta, że zapomniałam telefonu -,-
- Wsiadaj - ja cię podwiozę ;)
- Okej - wsiadłam.
Gdyby nie on to na 100% nie zdążyłabym się wyszykować na kolację z Marco *.*
- Dziękuję serdecznie - wyszłam.
- Daj spokój! Sama przyjemność!
Uśmiechnęłam się i weszłam do domu.
- Co tak długo? - pyta Łukasz.
- A przez jakieś głupoty musieliśmy zostać dłużej...
- Jesz kolację? - spytał.
- Nie, dzięki - uśmiechnęłam się idąc na górę.
- Głodówka?! - spytał z dołu.
- Nie e! - krzyknęłam z góry.
- To, co? - spytał.
- Jem na mieście!
- A z kim?
- Z koleżanką, mamo! - zaśmiałam się.
Musiałam skłamać... Zaraz by robił sensację, że spotykam się z Marco -,- Po za tym to tylko kolacja!
- Szybko kontakty nawiązałaś! A o której będziesz?!
- Nie wiem! Jutro sobota! Mamusiu... :D
Wreszcie przestał zadawać pytania :D Ubrałam: czarną sukienkę bez ramiączek (po kolana), czarne szpilki, włosy rozpuściłam, białe kolczyki - kulki.
Zeszłam na dół.
- No, jak na spotkanie z koleżanką toś się nieźle odstawiła!- powiedział.
Ups! Zapomniałam!
- No wiesz... Trzeba mieć klasę... - pieprzyłam głupoty :D
Lada moment przyjechał Marco <33
-------------------------------------------------------------------
W kolejnym rozdziale Emilka i Marco będą na randce. Czy wydarzy się coś ciekawego? Śledźcie losy bohaterów na bieżąco! :)
Ciekawa jestem co będzie dalej/Hummels
OdpowiedzUsuńDziś się dowiesz :D Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńMarcoo <333
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :))
http://piszczek-reus-love.blogspot.com/2013/05/rozdzia-10-granicy-miedzy-przyjaznia.html
haha:) z tym pulsem, Genialne! :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie. Pierwszy raz zaczęłam pisać
Zostaw po sobie komentarz.
http://moja-wymyslona-historia.blogspot.com/