Wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu Marco.
- Hej - powiedział.
- Hej - odpowiedziałam.
- Ładnie wyglądasz - uśmiechnął się.
- Dziękuję. Wzajemnie - odpowiedziałam mu uśmiechem.
Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Pod lokalem - najlepszym w Dortmundzie; Marco otworzył drzwi mówiąc:
- Damy przodem :)
Weszliśmy. Usiedliśmy przy zarezerwowanym stoliku. Złożyliśmy zamówienia i rozmawialiśmy.
- No więc - zaczął - skąd pochodzisz?
- Z małego miasteczka w województwie świętokrzyskim... Ale całe życie spędziłam w Warszawie... U cioci. To ona mnie wychowała... - łzy stanęły mi w oczach.
- Przepraszam. Nie powinienem... - przerwałam mu.
- Nie... Spokojnie. Pogodziłam się już z wypadkiem rodziców...
- Twoi rodzice mieli wypadek? - spytał - Jak nie chcesz, nie odpowiadaj - Zrozumiem.
- Powiem... Tak - mieli wypadek. Kiedy miałam 7 lat wylecieli do starszej ciotki w stanach... Samolot się rozbił... Kilka dni potem dostaliśmy informacje o ich śmierci... Ciocia z początku nie chciała mi nic powiedzieć, ale wujek twierdził, że i tak i tak się dowiem... Najgorzej zniosło to moje rodzeństwo... Mój starszy brat... Uciekł z domu i od tamtej pory go nie widziałam... Siostra - Majka... popełniła samobójstwo... - łza spłynęła po moim policzku.
-Nie....
- Cicho... Zamieszkałam u cioci... Długo nie mogłam się z tym pogodzić. Kiedy pewnych wakacji wyjechałam do babci do Goczałkowic, poznałam Łukasza. Trzymaliśmy się razem mimo wszystko... Kiedy nadeszła pora rozstania, schował się z tyłu samochodu i pojechał ze mną do Warszawy - uśmiechnęłam się - Kiedy jego rodzice się dowiedzieli, natychmiast przyjechali do stolicy. Łukasz jednak zbuntował się i powiedział, że nie ma zamiaru nigdzie wracać... Wtedy jego rodzice zdecydowali, że Piszczek zamieszka u chrzestnej w Warszawie. Byliśmy przeszczęśliwi! Byliśmy nierozłączni... Traktowaliśmy siebie, jak rodzeństwo. Jak widać, zostało to do dziś - uśmiechnęłam się.
- Zdumiewające jest to, jak otwarcie i z jaką pogodą ducha o tym mówisz... - zauważył uśmiechając się :)
- A ty? Opowiedz mi coś o sobie.
- Ja nie mam za ciekawego życia... Gdyby nie to, że zostałem piłkarzem, to nic interesującego by się w nim nie zdarzyło... Żyłem w normalnej, pełnej rodzinie. Mam dwie siostry - Tinę i Lenę. - powiedział.
- Interesujące... - powiedziałam :)
Potem jedliśmy kolację cały czas rozmawiając. Poznaliśmy się. Jednakże ani razu nie padały hasła o naszych miłościach dawnych, czy też teraźniejszych... Jednak ciekawiła mnie przyczyna zerwania Marco z jego byłą... Może nie wiem o nim czegoś? Nieważne... W każdym bądź razie uważam, że jest on naprawdę otwartym, miłym oraz przyjacielskim typem ;) Rzadko spotyka się takich przystojniaków z ładną mordką :)
Minęły już dwie godziny... Nagle usłyszeliśmy coś niepokojącego..
- Marco! Co ty tu robisz z nią?! - odezwał się ktoś.
- Mario? Raczej, co ty tu robisz?! - odpowiedział Marco.
Odwróciłam się. Tak - to był Mario Gotze. Podszedł do naszego stolika.
- Nie twój interes! Zostaw ją! - powiedział.
- Bo co?! - spytał Marco.
- Bo ona woli mnie! - odezwał się.
- Cepie jeden! Ona zna nas tylko dwa dni! - mówi Marco.
- Tak! I do ciebie już się z pewnością zraziła po tym, jak ją potraktowałeś! - mówił Mario.
- Zamknij się! Jakby się gniewała, to by tu teraz ze mną nie siedziała! - Marco stał na przeciwko Mario kłócąc się z nim.
Nie wiedziałam, jak ich uspokoić...
- Poszedł won! - mówi Marco.
- A, co ja jestem?! Pies?! - zauważył Mario.
- Możesz być i psem, jak chcesz, ale posłusznie stąd wyjdź, bo inaczej pogadamy! - groził mu Marco.
- WIELKI CIUL MARCO mi grozi! Boję się... - kpił sobie.
- Wielki ciul Marco zaraz ci dołoży! - uderzył go.
- Ej! - wstałam.
- Pożałujesz bęcwale! - krzyczał Mario uderzając go wzajemnie.
- Spokój!!! - nie reagowali...
- Jak mnie nazwałeś?! - pyta Marco.
- A nie słyszałeś bęcwale?!
- Co to znaczy?! - główkował się Marco.
- Nie jestem polonistą, głąbie! - znów się bili -,-
Nie wiedziałam, co zrobić! Do głowy wpadł mi pierwszy, lepszy plan, którego bez zastanowienia użyłam... Musiałam coś zrobić, bo po pierwsze: Zrobili by sobie krzywdę, a po drugie: Ochrona by nas zgarnęła!
- Ej! Spokój!!!!!! - znów zero reakcji.
- Cwelu! - Mario.
- Cepie! - Marco.
- Cioto! - Mario.
- Ciulu! - Marco.
Za każdym wyzwiskiem coraz mocniej traktowali swoje twarze... Wtedy byłam pewna mojego pomysłu. Nic innego raczej nie zadziała!!!
- Ja mam chłopaka!!! - krzyknęłam.
Nagle uspokoili się i zamilkli. Popatrzyli na mnie wielkimi oczami... Nie wiedzieli, co powiedzieć. Zresztą - z wzajemnością! Tak - skłamałam, ale nic innego by ich nie uspokoiło!
Patrząc na nich wyszłam z lokalu. Pobiegli za mną.
- Emila! - mówi Mario.
- Jak to?! - pyta Marco.
- Normalnie...- odpowiedziałam.
- Czemu nic nie mówiłaś?! - pyta Marco.
- A, co miałam powiedzieć?!
Nie usłyszałam odpowiedzi. Odeszłam od nich idąc do domu... W pewnym momencie zrozumiałam, jakie głupstwo popełniłam...
Weszłam do domu wściekła.
- Jesteś? - zadał retoryczne pytanie Łukasz -,-
- Nie! Umarłam! - odpowiedziałam.
- No... Marco musiał cię wkurzyć - powiedział.
- Jaki Marco?! - skąd on to wie?! zdziwiłam się.
- Pfffff... Proszę cię! Aż taki głupi nie jestem - uśmiechnął się.
- Przepraszam... - powiedziałam skruszona.
- Daj spokój, siostrzyczko - przytulił mnie *.*
Staliśmy na środku salonu w swoich objęciach <3
- Teraz mów - co się stało? - spytał zatroskany.
- Spotkałam się z Marco. Rozmawialiśmy i w ogóle... W pewnym momencie Mario zaczął się drzeć. Nie wiedzieliśmy skąd on się wziął... Zaczęli się kłócić i bić... Nie wiedziałam, jak ich rozdzielić! W końcu palnęłam, że mam chłopaka i wyszłam... Łukasz! Co ja mam robić?! Ja naprawdę coś do niego czuję! - tłumaczyłam.
- Ale do kogo?! Marco, Mario, czy tego zmyślonego chłopaka?! - uśmiechnął się :)
- Głupi jesteś.... DO MARCO IDIOTO!
- No to go przeproś! Powiedz, że nie sposób było ich rozdzielić i musiałaś coś zrobić...
- Łatwo mówić..
Jakiś czas potem poszłam spać... Nie mogłam sobie tego wybaczyć! Ja naprawdę czuję coś do Marco! Nie wiem, jak to będzie... Może mnie zrozumie?
-----------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że mały zastrzyk akcji się Wam spodoba :D Kolejne rozdziały będą coraz bardziej ciekawsze... Będzie więcej akcji :) Dziś mecz Borussi! KIBICUJEMY NASZYM KOCHANI! <3
extra <3 czekam na następny *.*
OdpowiedzUsuńTwój również <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział,a pomysł Emilii całkiem świetny tylko teraz będzie musiała wytłumaczyć wszystko chłopcom a to będzie trudne
OdpowiedzUsuńZ pewnością :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Suuuper <3 Dawaj szybciutko kolejny !
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie;
http://dogwizdka.blogspot.com/ - nowy post ;D http://meg-und-marco-echte-liebe.blogspot.com/ - nowy rozdział ;D