niedziela, 28 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 8

                                                * KOLEJNY DZIEŃ *

    Nie otrząsnęłam się jeszcze w pełni po wczoraj... Niby w to nie wierzę, a niby wierzę... Wstałam do pracy -,- Założyłam: malinowe rurki i granatową bluzkę. Biżuteria też znalazła swoje miejsce. Piszczek nie wrócił do domu na noc... No przecież jest u Ewy! Odciągnąć go od niej to, jak grochem o ścianę... Zjadłam śniadanie i wyszłam na Idunę. Nie wiem, jak ale muszę unikać Marco... Weszłam tylnym wejściem. Od razu poszłam do Kloppa.
    O 20:23 skończyłam pracę. Wpadłam na pewien pomysł... A może by tak śledzić Marco?! Nieeee.... Co ja gadam?! No, ale z drugiej strony wszystko by się wyjaśniło! No nie wiem... Wyszłam na dwór. Zdecydowałam, że jednak zobaczę, gdzie on idzie. Wiem, że źle robię i w ogóle jestem nienormalna, ale ja go kocham! Powoli oddalał się od Iduny. Trzymałam się spory kawałek dalej od niego.
    W końcu doszliśmy do jakiegoś bezludnego miejsca... On wszedł między dwie opuszczone kamienice. Domyślałam się mniej więcej o, co chodzi... Był tam też jakiś chłopak. Uważnie przypatrywałam się ich gestom zza rogu, bo nie zdołałam nic usłyszeć... Nagle ten chłopak dał Marco jakąś rzecz... To narkotyki! Byłam zdruzgotana! Czyli, że ta dziewczyna mówiła prawdę?! Zadaję się z nałogowym narkomanem?! Bez zastanowienia zdruzgotana i zapłakana wybiegłam zza roku na przeciwko Marco!
- Emila?! - zdziwił się.
- Myślałeś, że ukryjesz to przede mną?! Nie jestem taka głupia, jak ci się zdawało! - płakałam.
- Ale to nie tak! - złapał mnie za rękę.
- Puszczaj mnie! Nie chcę cię znać! - uciekłam.
- Emila!!! - biegł za mną.
     Zatkałam uszy i biegłam do domu... Jestem strasznie zła!!! Wróciłam do domu... Pierwsze, co przyszło mi na myśl - żyletka.

* ŁUKASZ *

   Właśnie wracam od Ewy <3 Jesteśmy parą od jakiegoś miesiąca, choć długo znamy się ze studiów.
    Wszedłem do domu.
- Emilka! Jesteś?! - spytałem.
    Nie usłyszałem odpowiedzi... Normalnie to chyba by mi powiedziała, jakby miała zamiar gdzieś pojechać... Zacząłem szukać jej po całym domu. Wszedłem do łazienki:
- O Boże! - zatkałem usta rękoma.
    Emila leżała na podłodze nieprzytomna! o.O Szybko przykucnąłem do niej.
- Cholera! Co jej wpadło do głowy?! - zdziwiłem się - Na szczęście oddycha.. - odetchnąłem z ulgą.
    Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. W kilka minut później dojechaliśmy do szpitala. Szybko wparowałem do budynku.
- Pomocy! Ona chciała popełnić samobójstwo! - krzyczałem.
     Jakiś doktor przejął ją ode mnie. Martwiłem się! Udałem się na poczekalnię... Za pół godziny wyszedł lekarz:
- Pacjentka miała wielkie szczęście. Udało nam się zatamować krew. Opatrzyliśmy rękę. Odzyskała przytomność - oznajmił.
- Dziękuję! - odpowiedziałem.
   Lekarz uśmiechnął się lekko.
- Długo musi zostać w szpitalu? - spytałem.
- Myślę, że nie dłużej, jak trzy dni - oznajmił.
  Poszedł sobie... Wszedłem do sali:
- Jak się czujesz? - usiadłem obok niej.

* JA *
- Jak się czujesz? - spytał mnie Łukasz siadając obok.
- Słabo na własne życzenie... - wymamrotałam.
- Co się stało?! - ujął mnie za rękę.
- Marco... on...
- Czekaj... Zadzwonię do niego, i powiem mu, że leżysz w szpitalu! - przerwał mi.
- Posrało cię?! Nie chce mieć z tym człowiekiem nic wspólnego!!! - zdenerwowałam się.
- Dobra... - uspokoił mnie.
- Dziękuję!
- Wiesz, co? Ja muszę iść do toalety... - powiedział.
   Wyszedł.

* ŁUKASZ *
   Tak jakby do toalety :D Wyszedłem z jej sali na korytarz. Wyjąłem telefon i dzwoniłem po kolei :D Najpierw do Kuby:
- Hej, co tam? - spytał mnie.
- Emilka leży w szpitalu... - oznajmiłem.
- Jezu! Co jej jest?! - zdenerwował się.
- Próbowała popełnić samobójstwo... Mamrotała coś o Marco..
- Nieważne! Zabieram Lewego i jedziemy do szpitala! - oznajmił.
- Kuba! Ale to nic poważnego! - oświadczyłem.
- Tak, ale to moja przyjaciółka! - rozłączył się.
- No niech ci będzie.. - powiedziałem sam do siebie - No to Lewego też mam już z głowy! teraz Marco..
- Hej - powiedziałem.
- Co chcesz?! - powiedział wkurzony na coś.
- Co ci jest?! - spytałem.
- Problemy.. Nieważne. Mów, co jest?
- Emila leży w szpitalu. Samobójstwo chciała popełnić! - oznajmiłem go.
- Co?! To moja wina! Już jadę! - rzucił słuchawką...
   Nic nie rozumiejąc, czekałem na chłopaków. Wszyscy przyjechali równo xD
- Jak to?! - mówi Kuba.
- Dlaczego?! - Lewy.
- To moja wina! - obwiania się Marco.
- Nie wiem, nie wiem i czemu?! - odpowiedziałem im na pytania.
- Właśnie - czemu?! - spytali na raz.
- Bo ona myśli, że ja jestem narkomanem! - krzyknął.
- Co?! - powiedziałem.
- Ty przecież pomagasz narkomanom rzucić ten nałóg! - zauważył Kuba.
- No tak, tylko weź jej to teraz powiedz..! - powiedział.
  Po chwili milczenia, Marco wszedł do sali.

* JA *
   Leżałam na plecach ze wzrokiem utkwionym w sufit. Nagle koło mnie ktoś usiadł i ujął mnie za rękę. Byłam przekonana, że to Piszczek!
- Marco?! - zdziwiłam się - nie dotykaj mnie!
- Emilka... Ja nie jestem narkomanem! - powiedział.
- Widziałam... Już wziąłeś?! Czy może trzymasz na później?!
- Ja pomagałem temu nastolatkowi rzucić ten nałóg! Nigdy nie posunąłbym się do czegoś takiego! - tłumaczył.
- Że, co?! - totalnie się zdziwiłam o.O
- No tak! - uśmiechnął się :)
- Przepraszam cię... Głupio mi - powiedziałam.
- Przestań.. To moja wina. Mogłem ci powiedzieć... - odpowiedział.
  Uśmiechnęłam się lekko do niego ;) Nie przestałam go kochać <3
- Kocham cię - powiedział po długiej ciszy po czym nasze usta zbliżały się do siebie *.*
   Pocałowaliśmy się!
- Ja ciebie....

* MARCO *
- Ja ciebie.... - Emila zamknęła oczy!!! :o
- Emilka! Emilka! Pomocy! Zemdlała!!! - wyszedłem na korytarz wzywając pomoc.
- Że, co?! - zerwali się chłopaki.
- Jakim cudem?! - spytał Łuki.
- Cholera! Co jej jest?! - zapytał Lewy.
- Z drogi! - krzyknął doktor.
   Wszyscy weszliśmy do sali razem z doktorem i pielęgniarką.
- Proszę wyjść! - powiedział do nas.
- Ale czy ona...? - mówi Kuba.
- Proszę wyjść!!! - powtórzył ostrzej.
  Wyszliśmy. Wszyscy mieliśmy łzy w oczach ;( Bez słowa chodziliśmy w tą i z powrotem po korytarzu... Po kilkunastu minutach z sali wyszedł doktor.
- Zrobiliśmy badania. Teraz czekamy na wyniki. Można wejść, ale proszę zwrócić uwagę na osłabienie dziewczyny - poszedł do swojego gabinetu.
   Weszliśmy wszyscy na raz. Zobaczyliśmy ją taką bladą. Wszystkim nam spłynęły łzy po policzkach. Emili nie.

* JA *
Co jest grane?! Co mi jest?! To chyba nie przez ten głupi pomysł próby samobójstwa?!
- Kocham cię! - zapłakany Piszczek rzucił mi się w ramiona.
- Ja ciebie też!
   Gdy ja i Łukasz przytulaliśmy się, dołączyli do nas: Marco, Kuba i Robert. Po kilku minutach daliśmy sobie odpocząć ;) Rozmawialiśmy. Za półgodziny przyszedł lekarz z wynikami badań.
- Są już wyniki... - powiedział bez entuzjazmu - kto jest najbliższy dziewczynie?
- Wszyscy jesteśmy, ale ja jestem jej bratem - Łukasz oznajmił, a chłopaki pokiwali głowami.
- No więc zapraszam pana ze mną - powiedział.
- Ale my też chcemy! - oburzył się Kuba.
   Tak więc poszli razem z doktorem. Zostałam sama z Marco *.* Rozmawialiśmy <3
* ŁUKASZ *
Co jej jest?! Boję się, że zrobiła sobie krzywdę! Weszliśmy do gabinetu doktora. Usiedliśmy w fotelach.
- Panowie - zwrócił się do nas - Nie mam zbyt dobrych wieści..
  Znów do oczu napłynęły nam łzy.
- Wasza bliska choruje na sepsę .
-------------------------------------------------------------------------
No tak - akcja się rozkręca ;) Przepraszam, że nie dodałam go wczoraj, ale mecz <3 Dlatego dziś dodam dwa ;3

6 komentarzy:

  1. Super ;***
    Zapraszam do mnie http://skradles-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Sepsa?! O matko biedna Emilka :(

    OdpowiedzUsuń
  3. O wow! :o ale się akcja rozkręca *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. ;ooo sepsa ;oooo



    zapraszam do mnie :))
    http://piszczek-reus-love.blogspot.com/2013/05/rozdzia-10-granicy-miedzy-przyjaznia.html

    OdpowiedzUsuń