- Ciekawe,
kiedy się skapną! – śmiał się Marco.
- Nie ucieknę od kazania Piszczka… - stwierdziłam.
- Nie chcę cię martwić, ale to może nastąpić szybciej, niż ci się wydaje… - powiedział Marco.
Odwróciłam się do tyłu. W oddali było widać Łukasza, Roberta i Kubę. Kiedy się zbliżyli, Marco powiedział:
- Kuba, Robert -chodźmy się gdzieś przejść…
- Ale ja nie chcę! – wydurniał się Lewy xD
- Chodź dziadu jeden! – ciągnął go Kuba :D
Puszczaj mnie! Pozbawiasz mnie prawa nietykalności osobistej! – negocjował :D
- To nie wojna baranie! xD
- Z historii to żadne z was orły… - podsumował Marco <3 :D
W końcu poszli. W pierwszej chwili panowała między nami cisza. Nagle obydwoje zaczęliśmy.
- Ja nie… - Łukasz.
- Prze… - ja – Mów pierwszy.
- Ja nie chciałem do tego doprowadzić… Jesteś moją jedyną, kochaną siostrzyczką! Ja najzwyczajniej na świecie się o ciebie martwię!
- Czasem przesadzasz… - stwierdziłam.
- Wiem. Dlatego, kiedy wrócimy do Dortmundu dam ci więcej luzu. Nie będę taki sztywny. Obiecuję.- powiedział.
Patrząc na jego skruszoną twarz uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
- Kocham cię – wyszeptałam.
- Ja ciebie też *.*
- Przepraszam…
- To moja wina… - stwierdził Łukasz.
- Nie zaprzeczę xD
- Ej! – „oburzył się” :D
- Sam tak stwierdziłeś! :D
- Lewy! Weź tą czuprynę, bo nic nie widzę! – krzak obok przybrał głos Kuby xD
No i dobrze! Masz za karę! Ten pająk był słodzaśny! A ty go bezczelnie zadeptałeś! Klemens nie zasługiwał na taką śmierć! W Dortmundzie organizujesz mu pogrzeb! – użalał się Robert xD
- Weźcie zamknijcie te jadaczki! – uspokajał ich Reus :D
- Nie wtrącaj się! – skarcił go Kuba xD
- A z jakiej paki ma się nie wtrącać?! – zauważył Lewy.
- Bo to nasza prywatna sprawa! – powiedział Kuba.
- Prywatny to może być parking!
- Aleś zabłysnął! – Kuba zniszczył pięć minut Lewego :D
- Błyszczy to kaktus! Co nie Woody? – Robert zwrócił się do Marco.
- Nie e… - zaprzeczył – kaktusy nie błyszczą Lewusku…
- Nie wtrącaj się! – zmienił swoje zdanie Lewy xD
- To kiedy im przerwiemy? – spytałam Łukasza śmiejąc się.
- Teraz xD
Piszczek zbliżył się ostrożnym krokiem do chłopaków. Chciał wystraszyć ich od tyłu :D Kiedy oni się tak kłócili Piszczek, jak ninja złapał Kubę za kark mówiąc:
- Zaaaaabiłeś mnieeee! Klemen się zeeeemścii! :D
- Aaaaaaa! Zabierzcie go! Zabierzcie! – krzyczał, piszczał, jak baba i tańczył taniec strachu xD
- Hahahahaha! – parsknęliśmy śmiechem :D
- Ej! To nie śmieszne! – skapnął się xD
- Pająka się boi! – wymamrotał Lewy przez śmiech.
- Ja się nie boję pająków! Po prostu nie chciałem, żeby mi pobrudził koszulkę!
- Tak, tak Kubusiu :D – powiedziałam.
Następnie poszliśmy coś zjeść. Potem ustaliliśmy, że jutro wracamy do Dortmundu. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej <3 Kiedy w nocy byliśmy zmęczeni i planowaliśmy już wrócić do domu, chłopaki sobie coś przypomnieli :D
- Ej! My nie mamy, gdzie się zatrzymać na noc! – skapnął się Kuba.
- Osz w mordę! – zareagował Lewy.
- Nasz apartament jest tylko dla dwojga – pocałował mnie Marco *.*
- Zasady są po to, żeby je łamać! – stwierdził Łukasz.
- Ale zaraz… Co wy planujecie? – spytał Marco.
- Macie szafę w tym pokoju? – spytał Lewy.
- No mamy…
- No! Ja w szafie, Kuba pod Łóżkiem, a Piszczu gdzieś się wciśnie!
- Ja chcę w szafie! – mówi Kuba xD
- Spaaadaj! :D – drażnił się z nim Lewandowski xD
- Nie zgadzamy się! – stwierdził Reus.
- No właśnie! – potwierdziłam.
- Spokojnie… Reusiątka zrobicie kiedy indziej! – zaśmiał się Kuba.
- Ty to głupi jesteś! – stwierdziłam.
- Ogarnąłbyś się! – powiedział Marco :D
- Ojejku ^^ - wydurniali się -,- xD
Niestety wyboru nie było… Po powrocie do hotelu z tymi cepami, trzeba było zwolnić miejsce -,- Kiedy wszyscy ułożyli się do snu – ja i Marco w łóżku, Robert w szafie z Kubą, a Łukasz pod łóżkiem chłopaki dostawiali głupawki :D żeby tylko… Zaczęli się kłócić -,-
- Weź tą rękę! – Kuba :D
- To ty zabierz tą nogę! – Lewy xD
- Nie! – Kuba.
- Bo?! – Lewy.
- Bo mi tak wygodniej pacanie!
- Nie wyzywaj mnie matole!
- Ja matoł?!
- Cicho tam! – Marco rzucił w szafę pilotem xD
- Oguchnąłem! – gadał Lewy.
- Nie „oguchnąłem” tylko oguchłem pacanie! xD
- A co? Ty też?!
- Nooo!
- Albo się zamkniecie, albo razem z tą szafą wylądujecie za balkonem! – wkurzyłam się.
- Dobra już dobra! – oburzył się Lewy xD
No i wreszcie nastąpiła cisza J
Rano wszyscy z trudem wstaliśmy i pojechaliśmy na lotnisko. W Dortmundzie byliśmy o !5:09. Jechaliśmy do domu Łukasza.
- Osz w mordę! – krzyknął Łukasz – Ewka dzwoniła 100000 razy!
- Zawaliłeś kolego! – śmiał się Kuba.
- Siedź cicho! – skarcił go xD
Szybko dojechaliśmy do jego domu. Wysiedliśmy zdziwieni. W ogrodzie Łukasza panował zamęt. Nagle z domu wyszła Ewa ubrana w białą suknię :o
- No gdzie byłeś?! Zapomniałeś?! Dziś nasz ślub!!! – okrzyczała go.
- O Jezu! To już dziś?! – zdziwił się.
- Nie! Wczoraj! – zakpiła Ewka xD
- Ile mam czasu?!
- Niecałe pół godziny!!! Nie widzisz?! – wskazała na ludzi z ogrodu – część gości czeka na łaskawego pana młodego!
- Lecę! Kocham cię! – pocałował ją i pognał się przygotować.
Poszłam za nim, bo miał rzekomy dylemat wybrania garnituru… Taaaa – jasne.
- O co chodzi? – spytałam wchodząc.
- Emilka ja mam cholerną tremę!
- Spokojnie – uśmiechnęłam się – To normalka ;)
- Serio?
- Serio, serio <3
Poprawiłam mu kołnierzyk koszuli.
- Dziś jest ten dzień – uśmiechnęłam się <3
------------------------------------------------------
- Nie ucieknę od kazania Piszczka… - stwierdziłam.
- Nie chcę cię martwić, ale to może nastąpić szybciej, niż ci się wydaje… - powiedział Marco.
Odwróciłam się do tyłu. W oddali było widać Łukasza, Roberta i Kubę. Kiedy się zbliżyli, Marco powiedział:
- Kuba, Robert -chodźmy się gdzieś przejść…
- Ale ja nie chcę! – wydurniał się Lewy xD
- Chodź dziadu jeden! – ciągnął go Kuba :D
Puszczaj mnie! Pozbawiasz mnie prawa nietykalności osobistej! – negocjował :D
- To nie wojna baranie! xD
- Z historii to żadne z was orły… - podsumował Marco <3 :D
W końcu poszli. W pierwszej chwili panowała między nami cisza. Nagle obydwoje zaczęliśmy.
- Ja nie… - Łukasz.
- Prze… - ja – Mów pierwszy.
- Ja nie chciałem do tego doprowadzić… Jesteś moją jedyną, kochaną siostrzyczką! Ja najzwyczajniej na świecie się o ciebie martwię!
- Czasem przesadzasz… - stwierdziłam.
- Wiem. Dlatego, kiedy wrócimy do Dortmundu dam ci więcej luzu. Nie będę taki sztywny. Obiecuję.- powiedział.
Patrząc na jego skruszoną twarz uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
- Kocham cię – wyszeptałam.
- Ja ciebie też *.*
- Przepraszam…
- To moja wina… - stwierdził Łukasz.
- Nie zaprzeczę xD
- Ej! – „oburzył się” :D
- Sam tak stwierdziłeś! :D
- Lewy! Weź tą czuprynę, bo nic nie widzę! – krzak obok przybrał głos Kuby xD
No i dobrze! Masz za karę! Ten pająk był słodzaśny! A ty go bezczelnie zadeptałeś! Klemens nie zasługiwał na taką śmierć! W Dortmundzie organizujesz mu pogrzeb! – użalał się Robert xD
- Weźcie zamknijcie te jadaczki! – uspokajał ich Reus :D
- Nie wtrącaj się! – skarcił go Kuba xD
- A z jakiej paki ma się nie wtrącać?! – zauważył Lewy.
- Bo to nasza prywatna sprawa! – powiedział Kuba.
- Prywatny to może być parking!
- Aleś zabłysnął! – Kuba zniszczył pięć minut Lewego :D
- Błyszczy to kaktus! Co nie Woody? – Robert zwrócił się do Marco.
- Nie e… - zaprzeczył – kaktusy nie błyszczą Lewusku…
- Nie wtrącaj się! – zmienił swoje zdanie Lewy xD
- To kiedy im przerwiemy? – spytałam Łukasza śmiejąc się.
- Teraz xD
Piszczek zbliżył się ostrożnym krokiem do chłopaków. Chciał wystraszyć ich od tyłu :D Kiedy oni się tak kłócili Piszczek, jak ninja złapał Kubę za kark mówiąc:
- Zaaaaabiłeś mnieeee! Klemen się zeeeemścii! :D
- Aaaaaaa! Zabierzcie go! Zabierzcie! – krzyczał, piszczał, jak baba i tańczył taniec strachu xD
- Hahahahaha! – parsknęliśmy śmiechem :D
- Ej! To nie śmieszne! – skapnął się xD
- Pająka się boi! – wymamrotał Lewy przez śmiech.
- Ja się nie boję pająków! Po prostu nie chciałem, żeby mi pobrudził koszulkę!
- Tak, tak Kubusiu :D – powiedziałam.
Następnie poszliśmy coś zjeść. Potem ustaliliśmy, że jutro wracamy do Dortmundu. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej <3 Kiedy w nocy byliśmy zmęczeni i planowaliśmy już wrócić do domu, chłopaki sobie coś przypomnieli :D
- Ej! My nie mamy, gdzie się zatrzymać na noc! – skapnął się Kuba.
- Osz w mordę! – zareagował Lewy.
- Nasz apartament jest tylko dla dwojga – pocałował mnie Marco *.*
- Zasady są po to, żeby je łamać! – stwierdził Łukasz.
- Ale zaraz… Co wy planujecie? – spytał Marco.
- Macie szafę w tym pokoju? – spytał Lewy.
- No mamy…
- No! Ja w szafie, Kuba pod Łóżkiem, a Piszczu gdzieś się wciśnie!
- Ja chcę w szafie! – mówi Kuba xD
- Spaaadaj! :D – drażnił się z nim Lewandowski xD
- Nie zgadzamy się! – stwierdził Reus.
- No właśnie! – potwierdziłam.
- Spokojnie… Reusiątka zrobicie kiedy indziej! – zaśmiał się Kuba.
- Ty to głupi jesteś! – stwierdziłam.
- Ogarnąłbyś się! – powiedział Marco :D
- Ojejku ^^ - wydurniali się -,- xD
Niestety wyboru nie było… Po powrocie do hotelu z tymi cepami, trzeba było zwolnić miejsce -,- Kiedy wszyscy ułożyli się do snu – ja i Marco w łóżku, Robert w szafie z Kubą, a Łukasz pod łóżkiem chłopaki dostawiali głupawki :D żeby tylko… Zaczęli się kłócić -,-
- Weź tą rękę! – Kuba :D
- To ty zabierz tą nogę! – Lewy xD
- Nie! – Kuba.
- Bo?! – Lewy.
- Bo mi tak wygodniej pacanie!
- Nie wyzywaj mnie matole!
- Ja matoł?!
- Cicho tam! – Marco rzucił w szafę pilotem xD
- Oguchnąłem! – gadał Lewy.
- Nie „oguchnąłem” tylko oguchłem pacanie! xD
- A co? Ty też?!
- Nooo!
- Albo się zamkniecie, albo razem z tą szafą wylądujecie za balkonem! – wkurzyłam się.
- Dobra już dobra! – oburzył się Lewy xD
No i wreszcie nastąpiła cisza J
Rano wszyscy z trudem wstaliśmy i pojechaliśmy na lotnisko. W Dortmundzie byliśmy o !5:09. Jechaliśmy do domu Łukasza.
- Osz w mordę! – krzyknął Łukasz – Ewka dzwoniła 100000 razy!
- Zawaliłeś kolego! – śmiał się Kuba.
- Siedź cicho! – skarcił go xD
Szybko dojechaliśmy do jego domu. Wysiedliśmy zdziwieni. W ogrodzie Łukasza panował zamęt. Nagle z domu wyszła Ewa ubrana w białą suknię :o
- No gdzie byłeś?! Zapomniałeś?! Dziś nasz ślub!!! – okrzyczała go.
- O Jezu! To już dziś?! – zdziwił się.
- Nie! Wczoraj! – zakpiła Ewka xD
- Ile mam czasu?!
- Niecałe pół godziny!!! Nie widzisz?! – wskazała na ludzi z ogrodu – część gości czeka na łaskawego pana młodego!
- Lecę! Kocham cię! – pocałował ją i pognał się przygotować.
Poszłam za nim, bo miał rzekomy dylemat wybrania garnituru… Taaaa – jasne.
- O co chodzi? – spytałam wchodząc.
- Emilka ja mam cholerną tremę!
- Spokojnie – uśmiechnęłam się – To normalka ;)
- Serio?
- Serio, serio <3
Poprawiłam mu kołnierzyk koszuli.
- Dziś jest ten dzień – uśmiechnęłam się <3
------------------------------------------------------
Dziś nie za długi ;) Ach ten Łukasz... <3 Taka wiadomość dla was - jutro chyba nie dodam rozdziału, bo zmykam na imprezkę :D Ale nie wiem nic na pewno <3 Jutro meczyk *.*
KOMENTUJCIE <3
rozdział świetny...
OdpowiedzUsuńKocham to! <3
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział!
Czekam na kolejny!
Zapraszam do mnie :
http://bvbstory.blogspot.com/ nowy rozdział :)
http://dlugi-sen-lukasza.blogspot.com/ dopiero zaczęłam :)
Komentarze mile widziane ;) Pozdrawiam!
Kocham ten rozdział !! Czytam go chyba z 3 raz :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie w wolnej chwili :) : http://pilkanoznacalymzyciem.blogspot.com/
Ciekawy rozdział czekam na następny.
OdpowiedzUsuńhttp://skradles-mnie.blogspot.com/ - nowy 4 rozdział :)
Pozdrawiam ;**
czekam na ciąg dalszy opowiadania :))
OdpowiedzUsuństraszne fajne jest :))
zapraszam do mnie :))
http://piszczek-reus-love.blogspot.com/2013/05/rozdzia-10-granicy-miedzy-przyjaznia.html