*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
No tak… Od tygodnia nie rozmawiałam z Marco. Ewka miała mi
coś tam poradzić… Nie poradziła. Od ostatniego czasu czuje się trochę źle, więc
nie zatruwam jej głowy moimi sprawami… Łukasz wrócił dziś wcześniej z treningu:
- Sieeemka! – powiedział.
- Hej – powiedziała Ewa.
- Jak się czuje mój misiaczek? – pocałował ją.
- Pytasz mnie, czy tą tu w środku? – pokazała na brzuch – Bo ta w środku czuje się wręcz idealnie! Nie przestaje kopać!
- Hahaha! I dobrze! ^.^
- Mój kochający mąż <3
- Moja kochana żonka *.*
Zaczęli się całować -,- Normalnie to bym się cieszyła z ich szczęścia, ale że mam doła od tygodnia to wiadomo…
- Emila? – spytał mnie Łukasz.
- Co chcesz?
- Kiedy zamierzasz porozmawiać z Marco? – spytał.
- A bo ja wiem?
- Zrób to jak najszybciej, bo w sobotę gramy mecz, a Marco ma taka depreche i w ogóle nie może się skupić, ze masakra!
- Serio? – zaciekawiłam się.
- Cały czas myśli o tobie! Zrób to dla siebie, dla niego i dla piłkarzy i z nim weź pogadaj!
Nie odpowiedziałam nic. To dało mi dużo do myślenia… Po przekąszeniu czegoś poszłam na górę. Czytając nudną książkę stwierdziłam, że muszę porozmawiać z Marco! Wyszłam z domu. W kilka minut doszłam do domu Marco. W sumie to też mojego… Zapukałam. Niedługo potem drzwi otworzył mi Marco.
- Cześć. Ja chciałam tylko cię przeprosić za to o czym dowiedziałeś się w tak niezręczny sposób… - chciałam odejść – A … I jeszcze jedno. Nic nie poradzę, ale kocham cię, jak szalona.
Marco popatrzył na mnie chwilę. Jednym ruchem przybliżył się do mnie i zaczął pieścić moje usta <3
- Kocham cie ty moja szalona dziewczynkoo! <3
- Ja ciebie też ty mój głupiutki chłopczyku! *.*
Jak mi tego brakowało! Drzwi od NASZEJ sypialni zamknęły się ;3 *.* <33
*TRZY DNI PÓŹNIEJ*
Dziś już dawno nie spałam. Jestem kłębkiem nerwów! Bowiem po treningu jedziemy z Marco do jego rodziców… Boję się braku akceptacji z ich strony… Dziś 14 grudzień. Do domu wrócił Marco.
- Hej słonko*.* - pocałował mnie.
- Hej – odwzajemniłam gest <3
- Za ile jedziemy?
- A musimy?
- Ej? Kochanie? Co jest?
- No bo oni mnie na pewno nie zaakceptują!
- Głowa do góry! Jestem przekonany, że cie pokochają! – pocałował mnie i przytulił <3
- Ufam ci <3
Kilkadziesiąt minut później wyruszyliśmy w drogę. Do rodzinnego domu Marco trafiliśmy o 15:49. Ufffff… Nerwy :/
- Głowa do góry – uśmiechnął się do mnie – Będzie dobrze <3
- Oczywiście – sztucznie się uśmiechnęłam ;)
Marco otworzył drzwi.
- O jesteście! – u samych drzwi przywitała nas mama Marco.
- Tak – jesteśmy – uśmiechnął się Marco wieszając moja kurtkę.
- Nie mogliśmy się doczekać! – odezwał się jego ojciec.
- To jest moja dziewczyna Emilka – przedstawił mnie rodzicom.
- Milo mi – uśmiechnęłam się.
- Czym się zajmujesz? – spytała jego mama.
- Mamo! – skarcił ja Marco.
- No co?!
- Przestań! Dopiero, co weszliśmy!
- No tak, tak… Wejdźcie. Zapraszam do stołu. Niedługo powinna przyjechać Yvonne i Melanie.
- A przyjadą z mężami?
- Tak- Carl i Alberth na pewno przyjadą – uśmiechnęła się.
- No a Daniel i Katrina? – z tego, co mi wiadomo to siostrzeniec oraz siostrzenica Marco ;)
- Ach ta twoja miłość do dzieci synku! Przyjadą – powiedziała.
Chwilę później przyjechała reszta.
- Witam. Emilka Jankowska – przedstawiłam się wszystkim.
- Nareszcie możemy cię poznać! – uśmiechnęła się Melanie.
- Marco ciągle opowiadał nam o tobie! W pierwszej chwili pomyśleliśmy, że w ogóle nie istniejesz! – zaśmiała się Yvonne.
Czy ona chciała być śmieszna? Nie udało jej się -,-
- Chodźcie wszyscy! – zaprosiła mama Marco.
Usiedliśmy przy stole. Zjedliśmy. Po obiedzie przyszedł czas na rozmowę -,-
- No więc – czym się zajmujesz? – powtórzyła mama Marco popijając sok.
- Ukończyłam studia dziennikarskie. Niestety nie udało mi się znaleźć pracy. Oczywiście cały czas szukam. Teraz po mojej chorobie nie mogę nadal pracować – powiedziałam.
- Tak… wiemy o twojej chorobie – wtrącił pan Reus.
- BYŁEJ chorobie – powiedział Marco wkurzony na rodziców.
- Interesujesz się sportem? – spytała.
- Tak. Jeszcze kiedy mieszkałam w Polsce grałam w dziewczęcej drużynie piłki nożnej – powiedziałam.
- Nie wiedziałem o tym – zdziwił się Marco.
- Nigdy nie pytałeś – uśmiechnęłam się.
- Racja – pocałował mnie.
- a twoja rodzina? – spytała pani Reus.
- Moi rodzice oraz siostra nie żyją… Brata nie widziałam już przez czternaście lat – powiedziałam.
- Przepraszam – powiedziała.
- Nie szkodzi – odpowiedziałam.
- Marco, synu – zwróciła się do mojego chłopaka – chodź z nami po deser.
- Idę – poszedł z nimi.
*MARCO REUS*
- Sieeemka! – powiedział.
- Hej – powiedziała Ewa.
- Jak się czuje mój misiaczek? – pocałował ją.
- Pytasz mnie, czy tą tu w środku? – pokazała na brzuch – Bo ta w środku czuje się wręcz idealnie! Nie przestaje kopać!
- Hahaha! I dobrze! ^.^
- Mój kochający mąż <3
- Moja kochana żonka *.*
Zaczęli się całować -,- Normalnie to bym się cieszyła z ich szczęścia, ale że mam doła od tygodnia to wiadomo…
- Emila? – spytał mnie Łukasz.
- Co chcesz?
- Kiedy zamierzasz porozmawiać z Marco? – spytał.
- A bo ja wiem?
- Zrób to jak najszybciej, bo w sobotę gramy mecz, a Marco ma taka depreche i w ogóle nie może się skupić, ze masakra!
- Serio? – zaciekawiłam się.
- Cały czas myśli o tobie! Zrób to dla siebie, dla niego i dla piłkarzy i z nim weź pogadaj!
Nie odpowiedziałam nic. To dało mi dużo do myślenia… Po przekąszeniu czegoś poszłam na górę. Czytając nudną książkę stwierdziłam, że muszę porozmawiać z Marco! Wyszłam z domu. W kilka minut doszłam do domu Marco. W sumie to też mojego… Zapukałam. Niedługo potem drzwi otworzył mi Marco.
- Cześć. Ja chciałam tylko cię przeprosić za to o czym dowiedziałeś się w tak niezręczny sposób… - chciałam odejść – A … I jeszcze jedno. Nic nie poradzę, ale kocham cię, jak szalona.
Marco popatrzył na mnie chwilę. Jednym ruchem przybliżył się do mnie i zaczął pieścić moje usta <3
- Kocham cie ty moja szalona dziewczynkoo! <3
- Ja ciebie też ty mój głupiutki chłopczyku! *.*
Jak mi tego brakowało! Drzwi od NASZEJ sypialni zamknęły się ;3 *.* <33
*TRZY DNI PÓŹNIEJ*
Dziś już dawno nie spałam. Jestem kłębkiem nerwów! Bowiem po treningu jedziemy z Marco do jego rodziców… Boję się braku akceptacji z ich strony… Dziś 14 grudzień. Do domu wrócił Marco.
- Hej słonko*.* - pocałował mnie.
- Hej – odwzajemniłam gest <3
- Za ile jedziemy?
- A musimy?
- Ej? Kochanie? Co jest?
- No bo oni mnie na pewno nie zaakceptują!
- Głowa do góry! Jestem przekonany, że cie pokochają! – pocałował mnie i przytulił <3
- Ufam ci <3
Kilkadziesiąt minut później wyruszyliśmy w drogę. Do rodzinnego domu Marco trafiliśmy o 15:49. Ufffff… Nerwy :/
- Głowa do góry – uśmiechnął się do mnie – Będzie dobrze <3
- Oczywiście – sztucznie się uśmiechnęłam ;)
Marco otworzył drzwi.
- O jesteście! – u samych drzwi przywitała nas mama Marco.
- Tak – jesteśmy – uśmiechnął się Marco wieszając moja kurtkę.
- Nie mogliśmy się doczekać! – odezwał się jego ojciec.
- To jest moja dziewczyna Emilka – przedstawił mnie rodzicom.
- Milo mi – uśmiechnęłam się.
- Czym się zajmujesz? – spytała jego mama.
- Mamo! – skarcił ja Marco.
- No co?!
- Przestań! Dopiero, co weszliśmy!
- No tak, tak… Wejdźcie. Zapraszam do stołu. Niedługo powinna przyjechać Yvonne i Melanie.
- A przyjadą z mężami?
- Tak- Carl i Alberth na pewno przyjadą – uśmiechnęła się.
- No a Daniel i Katrina? – z tego, co mi wiadomo to siostrzeniec oraz siostrzenica Marco ;)
- Ach ta twoja miłość do dzieci synku! Przyjadą – powiedziała.
Chwilę później przyjechała reszta.
- Witam. Emilka Jankowska – przedstawiłam się wszystkim.
- Nareszcie możemy cię poznać! – uśmiechnęła się Melanie.
- Marco ciągle opowiadał nam o tobie! W pierwszej chwili pomyśleliśmy, że w ogóle nie istniejesz! – zaśmiała się Yvonne.
Czy ona chciała być śmieszna? Nie udało jej się -,-
- Chodźcie wszyscy! – zaprosiła mama Marco.
Usiedliśmy przy stole. Zjedliśmy. Po obiedzie przyszedł czas na rozmowę -,-
- No więc – czym się zajmujesz? – powtórzyła mama Marco popijając sok.
- Ukończyłam studia dziennikarskie. Niestety nie udało mi się znaleźć pracy. Oczywiście cały czas szukam. Teraz po mojej chorobie nie mogę nadal pracować – powiedziałam.
- Tak… wiemy o twojej chorobie – wtrącił pan Reus.
- BYŁEJ chorobie – powiedział Marco wkurzony na rodziców.
- Interesujesz się sportem? – spytała.
- Tak. Jeszcze kiedy mieszkałam w Polsce grałam w dziewczęcej drużynie piłki nożnej – powiedziałam.
- Nie wiedziałem o tym – zdziwił się Marco.
- Nigdy nie pytałeś – uśmiechnęłam się.
- Racja – pocałował mnie.
- a twoja rodzina? – spytała pani Reus.
- Moi rodzice oraz siostra nie żyją… Brata nie widziałam już przez czternaście lat – powiedziałam.
- Przepraszam – powiedziała.
- Nie szkodzi – odpowiedziałam.
- Marco, synu – zwróciła się do mojego chłopaka – chodź z nami po deser.
- Idę – poszedł z nimi.
*MARCO REUS*
Weszliśmy do kuchni.
- Synu – zaczął tata.
- Ona nam się nie podoba! – powiedziała mama.
- Czemu? – wkurzyłem się.
- Nie ma pracy…
- To nie jej wina!
- No nie wiem…
- Czemu nie doczepiacie się do Carla i Albertha?!
- Bo oni kochają Yvonne i Melanie!
- A, że niby Emilka mnie nie kocha, tak? – no teraz to przesadzili!
- My tego nie powiedzieliśmy!
- Nie mogłeś znaleźć sobie dziewczyny pochodzącej z Niemiec?
- Acha! Czyli chodzi wam tylko o narodowość?! Z takim podejściem to ja nie zamierzam z wami rozmawiać!
PRZESADZILI! To, że Emilka jest Polką, a nie Niemką nic nie znaczy! Ważne, że się kochamy! Wróciłem do pokoju. Udawałem szczęśliwego -,-
*JA*
Posiedzieliśmy jeszcze z rodziną Marco. Może kiedyś i też moją? W każdym bądź razie widać, ze mnie nie akceptują -,- W domu byliśmy o 21:32.
- Mam dziś zły dzień… - zdjęłam buty, kurtkę, czapkę, szalik i poszłam do salonu.
- Czemu?
- To przecież widać, że oni mnie nie zaakceptowali!
- To ja ci ten dzień ulepszę – zaczął ściągać mi bluzkę <3
On tam wie, jak polepszyć mi humor <3333 ;3
- Synu – zaczął tata.
- Ona nam się nie podoba! – powiedziała mama.
- Czemu? – wkurzyłem się.
- Nie ma pracy…
- To nie jej wina!
- No nie wiem…
- Czemu nie doczepiacie się do Carla i Albertha?!
- Bo oni kochają Yvonne i Melanie!
- A, że niby Emilka mnie nie kocha, tak? – no teraz to przesadzili!
- My tego nie powiedzieliśmy!
- Nie mogłeś znaleźć sobie dziewczyny pochodzącej z Niemiec?
- Acha! Czyli chodzi wam tylko o narodowość?! Z takim podejściem to ja nie zamierzam z wami rozmawiać!
PRZESADZILI! To, że Emilka jest Polką, a nie Niemką nic nie znaczy! Ważne, że się kochamy! Wróciłem do pokoju. Udawałem szczęśliwego -,-
*JA*
Posiedzieliśmy jeszcze z rodziną Marco. Może kiedyś i też moją? W każdym bądź razie widać, ze mnie nie akceptują -,- W domu byliśmy o 21:32.
- Mam dziś zły dzień… - zdjęłam buty, kurtkę, czapkę, szalik i poszłam do salonu.
- Czemu?
- To przecież widać, że oni mnie nie zaakceptowali!
- To ja ci ten dzień ulepszę – zaczął ściągać mi bluzkę <3
On tam wie, jak polepszyć mi humor <3333 ;3
------------------------------------------------------
Już w jutrzejszym rozdziale śmierć pewnych osób ;( Dwóch ;) Więcej Wam nie zdradzę <3 ODLICZAMY DNI DO FINAŁU! *.*
KOMENTUJCIE ;3
KOMENTUJCIE ;3
Kurcze ciekawe jakich dwoch osob smierc..
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny,czekam na kolejny i mam nadzieje ze w koncu zaakceptuja Emilke
Jeeee finał. Boże nie lubie jak ktos umiera ;/ A rodzice Marco to idioci ;/ Ale.... Ważne żeby oni byli razem ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ściskam i zapraszam do siebie na opowiadanie o Marco:
http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com/ - 4 rozdział
dwóch osób :D wreszcie się dowiem! ale zarazem jest mi smutno :(
OdpowiedzUsuńrozdział świetny <33
KOCHAM.!<3
OdpowiedzUsuńTylko szkoda,że ktoś umrze ciekawe kto.!;//
Zapraszam do siebie http://dlaciebie1.blogspot.com/
Boże jest ach nie mam określenia ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy ;)